(15.02) Nauczyciele odpowiadają petycją na listy Zalewskiej

Informowanie opinii publicznej, w tym przede wszystkim rodziców naszych uczniów, o rzekomych historycznych podwyżkach uznajemy za kolejną próbę manipulacji mającą na celu nastawienie społeczeństwa przeciwko nam – napisała grupa nauczycieli w petycji do szefowej MEN Anny Zalewskiej. Petycję można podpisać w internecie

Skupiająca ponad 25 tys. nauczycieli fejsbukowa grupa „Ja, nauczyciel” postanowiła odpowiedzieć na liczne w ostatnich tygodniach „listy otwarte” minister Anny Zalewskiej do nauczycieli. Listy te niemal nie różnią się od siebie, a szefowa MEN w każdym z nich próbuje udowodnić, ile dobrego przez ostatnie 3 lata zrobiła dla nauczycieli. Szczytowym osiągnięciem działalności publicystycznej Anny Zalewskiej była 10-stronicowa „Deklaracją na rzecz edukacji przyszłości”, pod którą nauczyciele i dyrektorzy mieliby wyrażać swoje poparcie dla MEN.

Grupa nauczycieli postanowiła odpowiedzieć na wszystkie tego typu inicjatywy minister edukacji. „Odnosząc się do Pani wystąpień medialnych oraz publikowanych w mediach listów skierowanych do Rodziców oraz Nauczycieli, chcielibyśmy w tym samym trybie zwrócić się do Pani i poruszyć kilka zasadniczych kwestii” – czytamy w petycji zamieszczonej TUTAJ. Petycję można podpisać w internecie.

Według naczycieli, wybrana przez MEN droga komunikacji ze środowiskiem jest niedopuszczalna. „Informowanie opinii publicznej, w tym przede wszystkim Rodziców naszych uczniów, o rzekomych historycznych podwyżkach uznajemy za kolejną próbę manipulacji mającą na celu nastawienie społeczeństwa przeciwko nam w czasie zbliżającego się nieuniknionego strajku nauczycieli, pracowników administracyjnych oraz obsługi szkół. Wydatkowanie publicznych środków na zakup powierzchni reklamowych w wybranych publikatorach w celu dotarcia z Pani listem do opinii publicznej pozostawiamy bez komentarza” – zauważyli sygnatariusze petycji.

Zwrócili uwagę na fakt, że niemal każdego roku MEN wprowadza systemowe zmiany, które w żaden sposób nie poprawiają sytuacji szkół i warunków pracy nauczycieli, a „nauczyciele zamiast skupiać się na pracy z dziećmi, śledzą i starają się reagować na kolejne wprowadzane zmiany, które w ostatecznym rezultacie tworzą niespotykany chaos”.

Wszystko to dotyczy chyba jedynej grupy zawodowej, która jest poddawana „ciągłej, uciążliwej, systemowej ocenie”. „Brak zaufania do Nas nie zwiększa prestiżu zawodu. Przypominamy, że jesteśmy specjalistami w swojej dziedzinie. Pragniemy zaznaczyć, że nauczyciele stale się dokształcają. Głównie za własne pieniądze. Zwroty środków oferowane nam przez dyrektorów nie pokrywają naszych wydatków. Zwracamy również uwagę, na fakt, że kwalifikacje nabyte przez nauczycieli są różnie interpretowane przez: jednostki samorządu terytorialnego, kuratoria i dyrektorów placówek. Obecne przepisy i ich interpretacje są niejasne” – przypomnieli nauczyciele.

Ich zdaniem, pedagodzy są zmuszani do realizacji podstaw programowych, które są tak napisane, że nie ma fizycznej możliwości przerobienia z uczniami całego materiału. „Inną rzeczą jest ich dramatyczny anachronizm. Nikt nie konsultował z nami wprowadzanych zmian. Zostaliśmy postawieni przed faktem dokonanym i to na nas skupia się niezadowolenie Rodziców zmuszonych często do odrabiania prac domowych wraz z dziećmi, które w sytuacji przeciążenia programów stały się niezbędne. Nie tędy droga!” – czytamy w petycji.

Sygnatariuszom nie podoba się ponadto fakt, że nauczcyiele muszą przeznaczać część swoich niskich zarobków na sfinansowanie kolejnych studiów podyplomowych. Czynią tak, ponieważ tego oczekuje od nich system. W efekcie, muszą być jednocześnie przedmiotowcami, psychologami, terapeutami uzależnień, mediatorami, negocjatorami, socjoterapeutami, pracownikami socjalnymi, trenerami interpersonalnymi dla rodziców, terapeutami rodziny, opiekunami, sekretarzami, menedżerami. Za wymaganiami jednak niestety nie idą pieniądze.

Nauczyciele muszą też finansować system oświaty ze swoich pieniędzy. „Wciąż przynosimy do szkół własne komputery, drukujemy na prywatnych drukarkach, z własnej kieszeni kupujemy tusze, tony papieru, kupujemy dzieciom nagrody za osiągnięcia. To część naszej i tak skromnej wypłaty. Nauczyciel w systemie, który Pani tworzy, nadal musi dzwonić z prywatnego telefonu do rodziców!” – przypomnieli autorzy petycji.

„Żądamy, aby zaprzestała Pani kierowania do społeczeństwa oświadczeń dotyczących rzekomo przyznanych naszej grupie zawodowej podwyżek, które nie równoważą realnych strat wynikających z wydłużenia stażu na poszczególne stopnie awansu, likwidacji dodatku mieszkaniowego i zasiłku na zagospodarowanie, itd. Prosimy nie zasłaniać się licznymi dodatkami, które dotyczą tylko nielicznych nauczycieli. Żądamy profesjonalnej i rzetelnej debaty ekspertów nad stanem systemu oświaty w Polsce oraz akcji informacyjnej, dzięki której zawód nauczyciela odzyska swój prestiż. Żądamy zrealizowania postulatu całego zjednoczonego środowiska: 1000 zł netto dla wszystkich pracowników oświaty!” – czytamy w petycji.

Nauczyciele żądają też „podjęcia natychmiastowych prac legislacyjnych nad powiązaniem pensji nauczycieli w relacji do średniej krajowej w szerokiej i uczciwej konsultacji z naszym środowiskiem oraz reprezentującymi nas związkami zawodowymi!”.

(PS, GN)