Ta rocznica jest jedną z najsmutniejszych. 80 lat temu – wiosną 1940 r. – na mocy tajnej uchwały Biura Politycznego KC WKP(b) z 5 marca 1940 r. zostało zamordowanych blisko 22 tys. przedstawicieli polskich elit.
Byli to głównie oficerowie Wojska Polskiego, Policji Państwowej, Korpusu Ochrony Pogranicza i innych służb mundurowych, ale także naukowcy, nauczyciele, lekarze, inżynierowie, prawnicy, urzędnicy państwowi, przedsiębiorcy, więzieni w Kozielsku, Starobielsku i Ostaszkowie, uznani za wrogów władzy sowieckiej. Likwidację obozów
rozpoczęto w kwietniu 1940 r.,
wtedy także zaczęły się wywózki polskich oficerów na miejsca kaźni. Zbrodni na zlecenie najwyższych władz Związku Sowieckiego dokonali funkcjonariusze NKWD mordując oficerów strzałem w tył głowy z broni krótkiej.
Wśród zamordowanych znalazło się kilkuset nauczycieli, oficerów rezerwy, zmobilizowanych w 1939 r., w tym także członkowie Związku Nauczycielstwa Polskiego. Trafili do niewoli na kresach wschodnich zajętych przez Armię Czerwoną. Związek Sowiecki uderzył na Polskę 17 września 1939 r. realizując się w ten sposób z postanowienia układu Ribbentrop-Mołotow.
Liczna grupa oficerów – ok. 4400 – została rozstrzelana w lesie katyńskim pod Smoleńskiem. Informacja o zbrodni katyńskiej była przez wszystkie lata PRL trzymana w najgłębszej tajemnicy. A jeśli o niej mówiono oficjalnie, to w wersji kłamliwej. Że dokonali jej hitlerowcy. Toteż przeżywaliśmy w naszej redakcji swoiste katharsis, gdy w numerach 16 i 17 Głosu Nauczycielskiego z 16 i 23 kwietnia 1989 r.
mogliśmy zamieścić listy 289 nauczycieli
i pracowników naukowych, oficerów rezerwy Wojska Polskiego, zamordowanych w Katyniu przez Rosjan. W ten sposób rozpoczęło się odkłamywanie historii. Był to znak, że skończyła się epoka PRL, a wraz z nią działalność Głównego Urzędu Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk.
A o tym, co się naprawdę stało z polskimi oficerami, próbowali dowiedzieć się jeszcze w czasie wojny przedstawiciele rządu RP na uchodźstwie. Sygnały były niepokojące. Rodziny jeńców uwięzionych w ZSRR nagle straciły z nimi kontakt. Przestała nadchodzić od nich korespondencja, a listy do nich wysyłane, wracały z powodu niemożności dostarczenia.
Na mocy układu Sikorski-Majski z 30 lipca 1941 r. – a więc już po napaści Niemiec na ZSRS – zostały przywrócone stosunki dyplomatyczne między Polską a ZSRS, zerwane 17 września 1939 r. Dzięki temu rząd Sikorskiego mógł już oficjalnie prowadzić akcję poszukiwań zaginionych oficerów polskich. Kierował nią rotmistrz Józef Czapski, ocalały jeniec obozu w Starobielsku. O ich los pytali samego Stalina generałowie Sikorski i Anders podczas wizyty w Moskwie 3 grudnia 1941 r.
Stalin kłamał i pozwolił sobie na cyniczny żart:
„Wydałem rozkazy, by ich zwolnić, nie wiem, gdzie teraz są. Może uciekli”. Na pytanie Andersa: „Dokądże mogliby uciec?” Stalin odpowiedział: „No, do Mandżurii na przykład”.
W kwietniu 1943 r. Niemcy ogłosili odkrycie masowych grobów polskich oficerów w lesie katyńskim. Nie mieli wątpliwości, że zbrodni dopuścili się Rosjanie. Niemcy postanowili wykorzystać ten fakt propagandowo i zaprosili przedstawicieli Międzynarodowego Czerwonego Krzyża i Polskiego Czerwonego Krzyża do asystowania przy ekshumacji zwłok (Polacy wydelegowali do Katynia tzw. Komisję Techniczną, aby uniemożliwić Niemcom wykorzystanie orzeczeń PCK do celów propagandowych).
O zbadanie sprawy zwrócił się do MCK także rząd Sikorskiego. Wysłannicy MCK jednak po kilku dniach oświadczyli, że będą uczestniczyć w ekshumacjach, ale pod warunkiem, że wezmą w nich udział wszystkie strony, a więc także Rosjanie. Ale ci odmówili. Mało tego, oskarżyli Polaków o kolaborację z Niemcami i zerwali stosunki dyplomatyczne z rządem Sikorskiego. Należy dodać, że za zgodą Rządu RP na Uchodźstwie oraz władz podziemnych 10 kwietnia 1943 r. na miejsce zbrodni w lesie katyńskim udało się kilkunastu Polaków, m.in. pisarze Ferdynand Goetel i Józef Mackiewicz. Natomiast Niemcy wobec wycofania się Międzynarodowego Czerwonego Krzyża powołali Międzynarodową Komisję Lekarską, która kontynuowała ekshumacje.
Rosjanie próbowali zrzucić winę za mord katyński na hitlerowców jeszcze w czasie wojny, a także podczas procesu norymberskiego. Dopiero 13 kwietnia 1990 r. podczas wizyty prezydenta RP Wojciecha Jaruzelskiego w Moskwie Michaił Gorbaczow, sekretarz generalny KC KPZR i zarazem pierwszy prezydent ZSRS,
przyznał, że zbrodni na Polakach w Katyniu
dokonało NKWD. Strona sowiecka wreszcie wyraziła ubolewanie w związku z tragedią katyńską i przyznała, „że jest ona jedną z ciężkich zbrodni stalinizmu”. 14 października 1992 r. na polecenie prezydenta ZSRR Borysa Jelcyna zostały przekazane prezydentowi Polski Lechowi Wałęsie kopie tajnych dokumentów, w tym kopia uchwały Biura Politycznego KC WKP(b) z 5 marca 1940 r. Borys Jelcyn w czasie wizyty w Polsce 25 sierpnia 1993 r. złożył kwiaty pod Krzyżem Katyńskim na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach i powiedział: „Wybaczcie”
O ofiarach zbrodni katyńskiej pamięta wiele szkół. Swoją coroczną pielgrzymkę do Katynia odbywali nauczyciele i uczniowie nieistniejącego już – niestety – Publicznego Gimnazjum im. Ks. Zdzisława Jastrzębiec-Peszkowskiego w Belsku Dużym, powiat grójecki. Na zaproszenie pani dyrektor Janiny Pawełek mogłem uczestniczyć
w jednej w ostatnich pielgrzymek belszczan do Katynia
(patrz „Kierunek: Katyń”, Głos Nauczycielski nr 24 z 15 czerwca 2016 r.). Do pielgrzymek do Katynia inspirował belskich nauczycieli i uczniów patron. Ksiądz Zdzisław Jastrzębiec-Peszkowski był bowiem kapelanem Rodzin Katyńskich, założycielem i prezesem Fundacji „Golgota Wschodu” i jeńcem, uczestnikiem ostatniego transportu 250 polskich oficerów w drodze do Katynia 12 maja 1940 r. (do dziś nie wiadomo, dlaczego Sowieci postanowili tej ostatniej grupie więźniów darować życie).
Na cmentarzu katyńskim polonistka Anna Kocewiak wskazała na jedną z tabliczek: „Ppor. Henryk Trojanowski, ur. 23 sierpnia 1905 r. w Warszawie, nauczyciel, 32 pp”. – To nauczyciel z Bodzewa w powiecie grójeckim – wyjaśniła nauczycielka. – Zebraliśmy o nim bardzo dużo informacji. I właśnie historię „katyńczyka” z Bodzewa przedstawiła na naszych łamach (patrz Głos Nauczycielski nr 25 z 22 czerwca 2016 r.).
Wizyta młodzieży z Belska Dużego na cmentarzu katyńskim miała charakter uroczysty. Uczniowie ubrani w togi i birety uczestniczyli najpierw we mszy św. (na zdjęciu poniżej). Potem prezentowali krótki program artystyczny, recytując m.in. wiersz Feliksa Konarskiego „Katyń”. Następnie składali kwiaty na grobach polskich oficerów, ale także na grobach zamordowanych w Katyniu Rosjan.
O swoich „katyńczykach” pamiętają lokalne społeczności także w innych miejscowościach. Biogramy czterech nauczycieli zamordowanych w Katyniu, a związanych z ziemią opalenicką opublikował historyk dr Bogumił Wojcieszak. M.in. Kazimierz Baraniecki, porucznik rezerwy 57 pułku piechoty, urodził się 16 lutego 1900 r. w Opalenicy. Powstaniec wielkopolski, absolwent seminarium nauczycielskiego w Rogoźnie, kierownik szkoły powszechnej w Podrzewiu. W 1939 r. zmobilizowany do 14 Dywizji Piechoty. Ewakuował się ze swoją jednostką na wschód. Zamordowany w Katyniu. W 2007 r. awansowany pośmiertnie na stopień kapitana WP.
Natomiast w Szkole Podstawowej w Domanowie, gmina Brańsk, odbyła się 11 listopada 2019 r. uroczystość odsłonięcia tablicy pamiątkowej
z nazwiskami dwóch miejscowych nauczycieli
i oficerów WP, Emila Gładysiewicza, ofiary zbrodni katyńskiej, i Franciszka Grissbacha, zamordowanego w Charkowie. W uroczystości uczestniczył minister edukacji Dariusz Piontkowski, zaś mszę w intencji pomordowanych nauczycieli odprawił ordynariusz drohiczyński bp Piotr Sawczuk.
A z biogramu Jana Rakowskiego, ur. w 1910 r., absolwenta seminarium nauczycielskiego w Łęczycy (1932), kierownika szkoły powszechnej w Kuźnicy Grabowskiej, powiat wieluński, i zarazem podporucznika rezerwy, wynika, że nauczyciele mężczyźni byli przed wojną przygotowani doskonale nie tylko do zawodu, lecz także do służby wojskowej. Był bowiem szkolony przez rok na Dywizyjnym Kursie Podchorążych Rezerwy Piechoty w Łodzi i prawie wszystkie przerwy wakacyjne spędzał na szkoleniach wojskowych. W 1939 r. został zmobilizowany. Nie wiadomo, w jakich okolicznościach dostał się do niewoli sowieckiej. Został zamordowany w Katyniu w kwietniu lub maju 1940 r.
Ale na cmentarzu katyńskim podczas naszego pobytu jedna tabliczka rzucała się wszystkim w oczy, bo ktoś dokleił zdjęcie ofiary. Napis głosił: „Podpor. Janina Antonina Lewandowska, ur. 22 IV 1908 r. w Charkowie, pilot 3 pułku lotniczego”. Została zamordowana w Katyniu – co za bolesny zbieg okoliczności – 22 kwietnia 1940 r., a więc w dniu swoich 32. rodzin. Była pilotem lotnictwa WP II RP, jedyną kobietą zamordowaną w Katyniu.
Witold Salański
Fot. Witold Salański
***
Więcej informacji o zbrodni katyńskiej:
https://dzieje.pl/aktualnosci/zbrodnia-katynska-mija-80-lat-0
Lista katyńska w Głosie – artykuł Witolda Salańskiego z 2010 r.:
Lista katyńska w Głosie Nauczycielskim z 16 kwietnia 1989 r.