Co się dzieje w SOSW w Sieradzu? ZNP: Cięcia dotkną głównie niepełnosprawne dzieci. Mamy odpowiedź starosty

Oszczędności na zadaniach oświatowych przekładają się również na stan zatrudnienia w ośrodku. W ubiegłym roku dwie osoby przeniesiono do innych jednostek, a w bieżącym roku zwalnianych jest dziewięcioro kolejnych osób, w tym czterech członków ZNP – mówi Głosowi Anna Kowalczyk, prezes Oddziału ZNP w Sieradzu.

Z Anną Kowalczyk, prezes Oddziału Związku Nauczycielstwa Polskiego w Sieradzu, rozmawia Jarosław Karpiński

Starostwo powiatowe zamierza oszczędzać na Specjalnym Ośrodku Szkolno-Wychowawczym w Sieradzu. Na czym mają polegać cięcia i kogo dotkną?

– Nasze starostwo jest bardzo zadłużone, a więc szuka oszczędności wszędzie, tylko nie u siebie. Kilka miesięcy temu do opinii publicznej dotarły informacje, że pan starosta w ostatnich dwóch latach poprzedniej kadencji przyznał, niezgodnie z prawem, nagrody na ponad 70 tys. zł swojemu ówczesnemu zastępcy. Wracając zaś do oszczędności w oświacie, to tak naprawdę nikt nam wprost nie powiedział, o jakie cięcia chodzi. Nikt też z nami nie chciał usiąść do stołu, by opowiedzieć o stanie samorządowej kasy. Oczywiście nie ma takiego obowiązku, ale od trzech lat analizujemy wszystkie arkusze organizacyjne oraz sytuację w powiatowej oświacie i widzimy, że publiczne środki są często wydatkowane nie tak, jak powinny. Jeśli chodzi o odpowiedź na pytanie, kogo dotkną cięcia, to odpowiedź jest bardzo przykra: one dotkną głównie niepełnosprawne dzieci, a pośrednio również ich nauczycieli.

Ale na pewno wiadomo, jakie są przymiarki do cięć…

– Przede wszystkim samorząd chce poszukać oszczędności na wczesnym wspomaganiu rozwoju dzieci. Zgodnie z przepisami można im przyznać od czterech do ośmiu godzin zajęć miesięczne. W Specjalnym Ośrodku Szkolno-Wychowawczym w Sieradzu przyznaje się najmniejszy wymiar – cztery godziny. Liczba tych godzin powinna wynikać wyłącznie z potrzeb dziecka, a tak naprawdę jest podyktowana oszczędnościami. Pozostałe godziny są uzupełniane w ramach rządowego programu „Za życiem”. Założeniem programu było poszerzenie oferty wczesnego wspomagania rozwoju dziecka ponad zadania oświatowe, a okazało się, że program zastępuje zadania oświatowe. Takie wnioski nasuwają się po wystąpieniu pani wicestarosty na sesji rady powiatu w kwietniu ub.r. Jest to główną przyczyną zmniejszenia zadań oświatowych w trwającym roku szkolnym w ośrodku o blisko 200 godzin zajęć tygodniowo, a na przyszły rok planowane jest zmniejszenie co najmniej o kolejnych 180. Na marginesie warto zauważyć, że na około 200 niepełnosprawnych uczniów i wychowanków zostanie w ośrodku jeden etat psychologa.

O czym to świadczy?

– Przekaz płynący z takiego postępowania jest oczywisty: starostwo ogranicza zadania oświatowe i zastępuje je programami i projektami zewnętrznymi. Zamiast zajęć wynikających z przepisów oświatowych dzieciom oferuje się zajęcia, które w założeniu miały dodatkowo wzbogacać i poszerzać ofertę jednostek oświatowych. Co do pracowników, to muszą oni liczyć się z tym, że przystępując do realizacji takiego programu czy projektu, mogą sami pozbawić się pracy, ponieważ ich realizacja nie wchodzi w zakres obowiązków wynikających ze stosunku pracy. Czy zatem jest to motywowanie nauczycieli do wzbogacania oferty ich placówki?

Te oszczędności na zadaniach oświatowych przekładają się również na stan zatrudnienia w ośrodku. W ubiegłym roku dwie osoby przeniesiono do innych jednostek, a w bieżącym roku zwalnianych jest dziewięcioro kolejnych osób, w tym czterech członków ZNP. Jednocześnie dochodzą nas słuchy o planowanym uruchomieniu zajęć wczesnego wspomagania rozwoju w innej podległej starostwu placówce. Jeżeli tak jest w rzeczywistości, to trzeba będzie wydać kolejne publiczne pieniądze na szkolenia dla pracowników i specjalistyczny sprzęt do wyposażenia sal zajęciowych, podczas gdy w specjalnym ośrodku te zajęcia są wygaszane. Co istotne, nauczyciele z ośrodka mają duże doświadczenie w prowadzeniu wczesnego wspomagania, a pracownicy tamtej placówki będą dopiero to doświadczenie nabywać. Czy takie postępowanie świadczy o kierowaniu się dobrem dziecka? Czy w ten sposób powstają oszczędności?

Przy tym mamy uzasadnione podejrzenia, że dwie nauczycielki tracą pracę za karę.

Dlaczego za karę?

– Obie są matkami niepełnosprawnych dzieci, które są podopiecznymi ośrodka. Jedna odważyła się wziąć udział w konkursie na dyrektora tej placówki jako kontrkandydatka obecnej pani p.o. dyrektor, która od 1 lipca br. już formalnie będzie stała na czele ośrodka. Druga członkini ZNP prezentowała interesy niepełnosprawnych dzieci. Informowała rodziców o ich prawach i prawach ich dzieci. Upominała się również o swoje niepełnosprawne dziecko, które zostało pozbawione godzin specjalistycznej terapii.

Jest szansa na porozumienie ze starostwem?

– Współpraca ze starostwem nie układa się od lat, bo ZNP nie boi się wyrażać swojego zdania. Robimy swoje i nie zamierzamy milczeć, kiedy dzieje się coś niepokojącego. Starosta Mariusz Bądzior, naszym zdaniem, nie rozumie problemów oświatowych i nie stara się ich rozpoznać. Nie chce nas wysłuchać. Od dawna ignoruje nasz głos w sprawie oświaty powiatowej. A problemów jest coraz więcej. Jednak mimo braku przychylności ze strony starostwa nadal jesteśmy gotowi przystąpić do rozmów.

Co może zrobić ZNP, żeby uchronić nauczycieli przed zwolnieniami i nie dopuścić do tych oszczędności?

– My godzimy się na prawdziwe oszczędności, jesteśmy w stanie spróbować pomóc je znaleźć. Ale nie są to te obszary, gdzie chce ciąć starostwo. Niestety, nie możemy liczyć na współpracę ze strony starostwa i dyrekcji ośrodka, która odmawia nam przekazania do zaopiniowania arkusza organizacyjnego. Wysłaliśmy więc pisma z prośbą o interwencję do organu prowadzącego i do kuratorium oświaty. Kurator odpisał, że powinniśmy opiniować arkusz w części dotyczącej szkół i przedszkola, które wchodzą w skład ośrodka. Z kolei starosta, powołując się na przepisy dotyczące placówek oświatowych, ocenił, że nie mamy prawa opiniować arkusza. Na dodatek zaatakował mnie jako prezesa ZNP w Sieradzu i posądził o manipulacje, złą wolę i złą współpracę. Starostwo dostało opinię MEN, że ZNP nie powinno opiniować arkusza, my mamy natomiast opinię kuratora, którego stanowisko jest przeciwstawne. Co więcej, prawnik starostwa wskazuje na przepisy, które mówią o tym, że związki zawodowe mają prawo do takiej opinii.

Naszym zdaniem arkusz organizacyjny ośrodka jest ukrywany przed związkami, ponieważ p.o. dyrektor i starostwo boją się, że znajdziemy brakujące etaty. Z jednej strony zwalnia się ludzi, ale jednocześnie kilka osób z tego ośrodka otrzymało dodatkową pracę w innych szkołach podległych starostwu. Dlaczego tych godzin nie zaproponowano żadnej zwalnianej osobie?

Dziękuje za rozmowę.

***

Co na to starosta sieradzki? Cięć nie ma, są „niewielkie” zwolnienia

Pytania w sprawie cięć w SOSW przesłaliśmy do starostwa powiatowego w Sieradzu. Otrzymaliśmy odpowiedź starosty Mariusza Bądziora. Starosta zaprzecza w nim informacjom o tym, że powiat wprowadza cięcia w SOSW. Przyznaje jednak, że w placówce następują zwolnienia, które dotyczą „niewielkiej grupy nauczycieli”. Powodem jest zmniejszenie liczby dzieci w ośrodku.

„Powiat Sieradzki nie wprowadzał żadnych działań oszczędnościowych w Specjalnym Ośrodku Szkolno-Wychowawczym w Sieradzu” – czytamy w piśmie starosty do Głosu Nauczycielskiego. „W związku ze zmniejszającą się liczbą dzieci w specjalnym ośrodku szkolno-wychowawczynie było i nie jest możliwe utrzymanie liczby oddziałów w przedszkolu i szkole podstawowej w wysokości podobnej, jak w latach ubiegłych. Ponadto uległa zmniejszeniu liczba zespołów rewalidacyjno-wychowawczych, liczba dzieci korzystających z indywidualnych zajęć rewalidacyjno-wychowawczych oraz liczba dzieci na zajęciach wczesnego wspomagania rozwoju dziecka, co spowodowało zmniejszenie liczby godzin w/w zajęć” – stwierdza starosta. „W wyniku tych zmian niewielka grupa nauczycieli utraciła możliwość dalszego zatrudnienia” – dodaje.

Do tematu wrócimy…

Red.

Fot. Pixabay i archiwum prywatne