Nic nie jest w stanie powstrzymać koreańskich maturzystów przed przystąpieniem do egzaminu dojrzałości. Test rozwiązują nawet chorzy na COVID-19, którzy leżą w szpitalu pod tlenem
3 grudnia to jeden z najważniejszych dni w Korei Południowej. Do Narodowego Egzaminu Wstępnego na Uczelnie – Suneungu – czyli tamtejszego odpowiednika polskiej matury, przystąpiło pół miliona absolwentów szkół średnich. Czwartek to początek maturalnego maratonu, jednego z najważniejszych wyzwań, jakie czekają każdego młodego Koreańczyka.
Korea Południowa traktuje egzamin niezwykle poważnie. Aby wesprzeć uczniów, cały kraj przechodzi na specjalny tryb funkcjonowania, a władze wdrażają specjalne środki mające zapewnić nastolatkom maksymalny komfort podczas rozwiązywania testów.
Urzędy i firmy zmieniają w tym okresie godziny pracy tak, aby udrożnić zwykle zakorkowane arterie największych miast i aby młodzi ludzie nie spóźnili się na egzamin. Zmiany dotykają też wszystkich podróżujących samolotami. Ruch lotniczy albo się wstrzymuje albo kieruje na inne trasy, aby dźwięk lądujących i startujących maszyn nie przeszkadzał maturzystom w skupieniu i np. nie zakłócał egzaminu z języka angielskiego.
W tym roku władze wdrożyły dodatkowe procedury służące zabezpieczeniu młodych ludzi przed zakażeniem koronawirusem. Dlatego każdemu maturzyście przed wejściem na salę (maksymalnie 24 uczniów) sprawdzona została temperatura, a sam test rozwiązują w maseczkach. Każdy siedzi w osobnej ławce oddzielonej od innych plastikową przegrodą. Młodych ludzi podejrzewanych o nosicielstwo wirusa nie odesłano do domów, ale skierowano do specjalnych pomieszczeń, gdzie rozwiązują test ubrani w specjalny kombinezon ochronny (podobnie jak nadzorujący ich nauczyciele).
Całą procedurę egzaminacyjną zweryfikowano wcześniej podczas… egzaminów dla urzędników państwowych oraz egzaminów dla kandydatów do pracy w przedsiębiorstwach państwowych.
Rodzicom, zwykle kibicującym swoim pociechom przed szkołami, w tym roku wyjątkowo zakazano pojawiania się pod budynkami placówek oświatowych. Wszystkim, którzy złamią zakaz, grożą surowe kary.
W przychodniach podstawowej opieki zdrowotnej uruchomiono specjalną procedurę dla maturzystów. Uczniowie mogli do wczoraj do godz. 22.00 przebadać się na obecność koronawirusa – tak, by mogli rozwiązać test razem z innymi, w szkolnych salach.
Badania przechodzili też nauczyciele. Władze powołały specjalne, rezerwowe zespoły nadzorujące Suneung, które wysyłane były do szkół w razie stwierdzenia zakażenia u kogokolwiek z pracowników.
Egzaminu nie uniknęli uczniowie przebywający w kwarantannie lub izolacji. W warunkach kwarantanny przystąpiło do niego 3775 uczniów. Maturę zorganizowano nawet dla 35 uczniów chorych na COVID-19 i przebywających w szpitalu! Napisali oni test ze szpitalnego łóżka, pod tlenem i opieką lekarską.
Suneung odbywa się w szczytowym momencie trzeciej fali koronawirusa w Korei. Tydzień temu władze poleciły zamknąć szkoły i przejść na edukację zdalną. Trzecia fala tym różni się w Korei od dwóch poprzednich, że rozprzestrzenia się głównie za pośrednictwem ludzi młodych.
Zastanawiano się, czy w tych warunkach w ogóle powinno się przeprowadzać testy, czy może – wzorem USA i Wielkiej Brytanii – zrezygnować z nich w tym roku albo odłożyć o kilka tygodni. Władze jednak są zdeterminowane, by doprowadzić procedurę do końca i zapewniają, że robią wszystko, by uniknąć obecności osób zakażonych wśród zdających i nauczycieli, ale nie potrafią wykluczyć, że gdzieś takie przypadki się zdarzą.
Od maja do końca listopada br. koronawirusa stwierdzono w Korei u 754 uczniów i 142 nauczycieli.
Narodowy Egzamin Wstępny na Uczelnie decyduje o przyszłości każdego młodego człowieka. Od jego wyniku zależy, na jaką uczelnie i jaki wydział dostanie się absolwent szkoły średniej.
(PS, GN)