Izraelski sąd podtrzymał decyzję dyrekcji jednej ze szkół w miejscowości Kochav (niedaleko Tel Awiwu), która nie zgodziła się na powrót do pracy niezaszczepionej nauczycielki. W kraju rozgorzała dyskusja na temat uprawnień osób odmawiających przyjęcia szczepionki
Izrael to najszybciej szczepiący na koronawirusa kraj na świecie. Do dziś co najmniej jedną dawkę szczepionki Pfizer/BioNTech otrzymało już 55 proc., a 49 proc. – obie dawki.
Nie wszyscy jednak chcą się szczepić. Jedną z takich osób była Sigal Avishai, nauczycielka w szkole w Kochav, która odmówiła przyjęcia szczepionki i uzasadnienia takiego kroku. Powołała się jedynie na prawo do prywatności i wolności sumienia.
Szkoła uniemożliwiła jej więc powrót do pracy. Avishai uznała to za dyskryminację i faktyczne zawieszenie, choć nie popełniła żadnego przewinienia. O swoje prawa postanowiła też zawalczyć w sądzie.
Jak poinformowała agencja Reuters, izraelski sąd podtrzymał wydany przez szkołę zakaz pracy z uczniami. To pierwszy nieprawomocny wyrok w sprawie, w której osoba niezaszczepiona pozwała swojego pracodawcę za zawieszenie w wykonywaniu obowiązków z powodu odmowy zaszczepienia się.
Sąd uzasadnił swoją decyzję troską o dobro uczniów, rodziców i nauczycieli ze szkoły w Kochav. Uznano, że ich życia i zdrowie jest ważniejsze niż indywidualne prawa autorki pozwu.
Wiele szkół w Izraelu powracając do pracy stacjonarnej wymagało od swoich pracowników okazania zaświadczenia o zaszczepieniu lub nakładało na nich obowiązek przedstawiania co tydzień negatywnego testu na koronawirusa. Co wywołało protesty u niektórych pracowników, którzy nie mogą zaszczepić się z powodów zdrowotnych lub też odmawiają tego powołując się na religię. Część obywateli Izraela odnosi się natomiast sceptycznie do szczepionek.
(PS, GN)