Walczymy o fachowców dla szkół technicznych i branżowych. Pracę rozpoczną we wrześniu. W porównaniu z tym, ile zarabiają w swoich krajach, polska stawka jest dla nich jeszcze do przyjęcia. Pytanie, na jak długo?
Jest niewesoło
Z Piotrem Kowalczukiem, zastępcą prezydenta Gdańska ds. edukacji i usług społecznych, rozmawia Katarzyna Piotrowiak
(…)
Jaki jest stan kadry nauczycielskiej w Gdańsku? Z różnych stron w kraju dochodzą niepokojące informacje.
– Nie jest dobrze. Najpierw były zwolnienia, potem niektórzy nauczyciele zaczęli sami odchodzić ze szkół. Byłoby znacznie gorzej, gdyby nie przybyło nam ok. 1 tys. dzieci imigrantów zarobkowych pochodzących w większości z Ukrainy i Białorusi.
Jaki ma to związek z zatrudnieniem nauczycieli?
– 1 tys. dzieci to dwie średniej wielkości szkoły. Ich obecność spowodowała potrzebę stworzenia nowych etatów, chociażby etatów koordynatorów do pracy z dziećmi, które są na różnym etapie poznawania języka polskiego. Oczywiście przydałoby się więcej nauczycieli stażystów, tylko że chętnych nie ma. Pensja, która przekracza ledwo 1,7 tys. zł nikogo nie zachęca. Jest niewesoło. Coraz częściej spotykam nauczycieli, którzy mówią, że od września nie wracają do pracy, bo nie podoba im się to, jak zostali potraktowani przez rząd podczas kwietniowego strajku. Obawiamy się, że wkrótce i tak stracimy całą rzeszę doświadczonych praktyków, jeśli rząd PiS wdroży swoje założenia przywrócenia na dwa lata wcześniejszego wieku emerytalnego. Podwyżka wrześniowa na poziomie 9,6 proc. niczego tu nie zmieni, a początkujących nauczycieli nie przyciągnie jednorazowy dodatek „na start” w wysokości 1 tys. zł. Znam młodych ludzi, którzy uczą w szkołach i mieszkają wspólnie w wynajmowanych mieszkaniach. Wszyscy mają po ok. 30 lat, tymczasem pensja nauczycielska wystarcza im tylko na wspólne mieszkanie pod jednym dachem ze znajomymi, już nawet nie mówię o takich luksusach jak bilet do instytucji kultury, bieżąca prasa czy nowości książkowe.
Ile samorząd Gdańska dokłada do subwencji z budżetu miasta?
– 47 gr w każdej złotówce pochodzi z budżetu miasta. Wydatki na bieżące utrzymanie osiągną w tym roku blisko 1 mld zł. Do tego dochodzą nakłady inwestycyjne i remontowe. Nasz budżet jakoś to udźwignie, ale już spotykam miasta i gminy, które nie są w stanie ponosić tak dużych kosztów. Jeżeli nowe regulacje narzucą na nas kolejne obowiązki bez zwiększenia subwencji, problem będzie bardzo poważny. Tak może być w przypadku podniesienia dodatku za wychowawstwo. Z drugiej strony już w tej chwili mamy absolwentów techników, którzy w branży IT zarabiają – i to na wstępie – niemal dwa razy więcej niż ich nauczyciele. Nie ma szans, by którykolwiek z nich chciał kiedyś pracować w szkole.
To jak poradzicie sobie z brakiem nauczycieli?
– W tej chwili ściągamy do jednego z naszych techników nauczyciela z Białorusi. W maju podpisaliśmy również umowę z college w Petersburgu, skąd będziemy pozyskiwać nauczycieli do zespołu szkół łączności. Mamy nadzieję, że się nam to uda, bo rektor tej petersburskiej szkoły ma polskie korzenie i jest nam bardzo przyjazny. To college, który kształci w tym samym profilu co nasz zespół szkół łączności.
Będą to pierwsi nauczyciele spoza Polski w Waszym mieście?
– Mamy już takich nauczycieli, jednak teraz walczymy o fachowców dla szkół technicznych i branżowych. Pracę rozpoczną we wrześniu. W porównaniu z tym, ile zarabiają w swoich krajach, polska stawka jest dla nich jeszcze do przyjęcia. Pytanie, na jak długo? Dlatego musimy im zapewnić pewne udogodnienia, żeby ułatwić im życie w Polsce. To dotyczy zwłaszcza nauczyciela z Białorusi, który będzie mógł skorzystać ze schroniska młodzieżowego.
Będzie mieszkał w schronisku młodzieżowym?
– Wynajmie sobie pokój. Taka pensja. Chodzi o to, żeby mógł się jakoś zorganizować na start, a my dzięki jego obecności uzupełnimy kadrę w szkole.
Każdego nauczyciela można zastąpić pedagogiem z zagranicy?
– Absolutnie nie. Mogą jednak uzupełniać specjalistyczne braki kadrowe.
Ale zamierzacie sprowadzić więcej nauczycieli zza wschodniej granicy?
– To nie jest takie proste. Zmiany systemu edukacyjnego zachwiały rynkiem oświatowym. Za trzy lata dla odmiany odnotujemy znaczący spadek liczby uczniów, bo wejdą do szkół ponadpodstawowych mniej liczne roczniki. Trudno więc myśleć o kształceniu językowym pedagoga spoza kraju skoro za trzy lata może zostać na lodzie. Poszkodowanych w tej reformie mogłoby być jeszcze więcej.
Jak bardzo poszkodowani są nauczyciele?
– Środowisko nauczycielskie zostało „zaorane”. Najgorsze było to, że państwo odwróciło się do nich plecami, zorganizowano te quasi-stoły, które miały być okrągłe, a w rzeczywistości były kanciaste i dotychczas nie było i nie ma żadnego konstruktywnego dialogu. Upubliczniony niedawno raport NIK też to pokazał. Dlatego stopniowo tracimy kadrę nauczycielską.
(…)
Dziękuję za rozmowę.
Fot. Archiwum prywatne
***
Publikujemy obszerny fragment wywiadu, który ukazał się w Głosie Nauczycielskim nr 25 z 19 czerwca br.