Producenci i twórcy „Śmierci Zygielbojma” zaprosili nauczycieli na przedpremierowy pokaz filmu, uznając, że to właśnie oni potrafią najlepiej kształtować postawy, których symbolem stał się główny bohater. Jednym z patronów medialnych filmy jest Głos Nauczycielski.
Ta przedpremierowa prezentacja filmu – nazwana przez organizatorów edukacyjną – odbyła się 18 października br. w warszawskich Złotych Tarasach, a więc dwa tygodnie przed premierą oficjalną, zaplanowaną na 5 listopada.
Kim był Szmul Zygielbojm? To z pewnością postać tragiczna, w czasie okupacji bohater żydowskiego ruchu oporu, a w przedwojennej Polsce – utalentowany działacz społeczny i polityczny, jeden z liderów robotniczej partii Bund i przywódca związków zawodowych. Urodził się w 1895 r. w Borowicy pod Lublinem. Jako 20-latek wstąpił do lewicowego Bundu, „gdzie szybko doceniono jego talenty organizacyjne i oratorskie” (życiorys podajemy za dzieje.pl). Nic więc dziwnego, że już w wieku 29 lat wszedł do komitetu centralnego partii. Stanął także na czele Sekcji Żydowskiej Centralnej Komisji Związków Zawodowych. Został radnym w Warszawie i w Łodzi.
We wrześniu 1939 r. podczas obrony Warszawy przed Niemcami organizował żydowskie hufce samoobrony. Po kapitulacji zszedł do podziemia, by tworzyć żydowski ruch oporu. Pod koniec 1939 r. zagrożony aresztowaniem wyjechał potajemnie do Belgii i już wtedy, występując na konferencji europejskich partii socjaldemokratycznych, próbował zwrócić uwagę świata na tragiczną sytuację Żydów w okupowanej Polsce. Swoją misję informowania świata zachodniego o martyrologii Żydów kontynuował następnie w USA jako działacz Reprezentacji Bundu Polskiego w Ameryce. Z ramienia Bundu wiosną 1942 r. wszedł w skład Rady Narodowej RP w Londynie, organu doradczego prezydenta i rządu polskiego na emigracji, będącego namiastką parlamentu.
W Anglii Szmul Zygielbojm na wielu spotkaniach i konferencjach informował o zagładzie Żydów.
Jak wiemy, z podobną misją poruszenia sumień aliantów wyruszył na Zachód Jan Karski, słynny emisariusz polskiego ruchu oporu. Spotkał się on z Zygielbojmem 4 grudnia 1942 r. i opisał mu sytuację w getcie warszawskim.
Była ona wówczas niewyobrażalnie wręcz tragiczna, a zdecydowana większość ludności getta została już wywieziona przez Niemców do Treblinki i wymordowana.
Niestety, przywódcy zachodnich państw poza obietnicami surowego ukarania Niemców po wojnie za zbrodnie na Żydach nie podjęli żadnych kroków zmierzających do ich ratowania. Zygielbojm miał nadzieję, że ruszą oni na pomoc powstańcom w getcie warszawskim, którzy stawili zbrojny opór 19 kwietnia 1942 r. Ale i gdy ta nadzieja okazała się płonna, postanowił zaprotestować w sposób radykalny. Myślał najpierw o strajku głodowym przed siedzibą premiera Winstona Churchilla na Downing Street 10, ale w końcu uznał, że śmierć samobójcza wywoła szerszy rezonans społeczny i polityczny.
Samobójstwo popełnił 12 maja 1943 r., odkręciwszy kurki w kuchence gazowej w wynajmowanym mieszkaniu.
Bezpośrednim impulsem była wieść o upadku powstania w getcie warszawskim (8 maja śmierć ponieśli członkowie sztabu ŻOB z dowódcą Mordechajem Anielewiczem), a także o śmierci żony i syna.
Dzień wcześniej napisał list do prezydenta Władysława Raczkiewicza i premiera Władysława Sikorskiego, w którym uzasadnił swój desperacki krok:
„Przez śmierć swą pragnę wyrazić najgłębszy protest przeciwko bezczynności, z jaką świat się przypatruje i pozwala lud żydowski wytępić. Wiem, jak mało znaczy życie ludzkie, szczególnie dzisiaj. Ale skoro nie potrafiłem tego dokonać za życia, może śmiercią swą przyczynię się do wyrwania z obojętności tych, którzy mogą i powinni działać, by teraz jeszcze, w ostatniej bodaj chwili, uratować od niechybnej zagłady tę garstkę Żydów polskich, jaka jeszcze żyje”.
– Jak powinniśmy przedstawić sylwetkę Szmula Zygielbojma w filmie? – zadał sam sobie pytanie Ryszard Brylski, reżyser filmu, otwierając dyskusję po pokazie filmu. Wyznał, że mógł zrealizować typowy film biograficzny, który zapewne nie zainteresowałby szerszej publiczności. Postanowił jednak wybrać inną drogę. – Dlatego postanowiliśmy nakręcić dramat psychologiczny, który wywołuje silne emocje i skłania widza do zadumy – podkreślił Brylski.
I rzeczywiście, film opowiada o tym, jak dziennikarz „Timesa”, dowiedziawszy się o samobójstwie popełnionym przez tajemniczego przybysza z Polski, postanawia dowiedzieć się, co go skłoniło do tak desperackiego kroku. Przy okazji dowiadujemy się, że Zygielbojm już próbował zamieścić artykuł w „Timesie”, ale się on nie ukazał, bo jak wyjaśnił redaktor naczelny, w angielskiej prasie obowiązuje zasada, że nie podajemy wiadomości… niesprawdzonych.
Pomysł autorów scenariusza, Wojciecha Lepianki i Ryszarda Brylskiego, aby przedstawić w filmie historię angielskiego reportera, który spotyka się z osobami, które stykały się z Zygielbojmem, i poznaje szczegóły z jego życia, okazał się bardzo trafny. Nas, widzów, wciąga to dziennikarskie śledztwo.
Wiele scen wywołuje rzeczywiście silne emocje. To także niewątpliwie zasługa Wojciecha Mecwaldowskiego, który wcielił się doskonale w rolę Zygiejbojma. – A więc film „Śmierć Zygielbojma” jest dziełem ze wszech miar udanym – uznała Miłka Skalska, jedna z prowadzących dyskusję. – Pozwala lepiej zrozumieć sytuację ludzi, którzy i dziś muszą uciekać ze swego kraju, ratując się przed prześladowaniami narodowymi i politycznymi.
– Pamiętajmy, że sprawa jest, niestety, wciąż aktualna – dodał Ryszard Brylski. – Holokaust nie był ostatnią zbrodnią XX w. Ludobójstwa na ogromną skalę zdarzały się też po wojnie, m.in. w Ruandzie i w Jugosławii.
– I wciąż napływają do nas złe wiadomości o ludziach, którzy pragną przedostać do innych krajów – powiedziała Aleksandra Popławska, aktorka odtwarzająca rolę żony Szmula Zygielbojma. – My dzisiaj też jako jednostki jesteśmy bezradni i nie możemy pomóc tym ludziom.
– My po prostu obojętniejemy na los tych ludzi – kontynuował Wojciech Mecwaldowski. – Dziś informacja o samobójczej śmierci Zygielbojma byłaby w internecie kolejnym newsem, wcale nie najważniejszym.
– I właśnie dlatego nie możemy dopuścić do tego, aby wrażliwością odznaczali się tylko pojedynczy ludzie – podsumował Ryszard Brylski. – powinniśmy kultywować w sobie wrażliwość zbiorową.
I to jest zadanie m.in. dla nauczycieli, którzy licznie wzięli udział w pokazie „Śmierci Zygielbojma”, a następnie w dyskusji o filmie.
Witold Salański
>> Artykuł ukazał się w GN nr 43 z 27 października br.
>> Głos Nauczycielski jest patronem medialnym filmu „Śmierć Zygielbojma”
>> Materiały edukacyjne dla nauczycieli są dostępne TUTAJ
Fot. Materiały prasowe/Monolith Films
***
„Śmierć Zygielbojma” w kinach od 5 listopada!
>> W filmie wystąpili znakomici aktorzy m.in.: Wojciech Mecwaldowski, Karolina Gruszka, Aleksandra Popławska czy Robert Gonera, reżyseria: Ryszard Brylski.
>> Film uzyskał Honorowy Patronat Wicepremiera, Ministra Kultury, dziedzictwa Narodowego i Sportu Prof. Piotra Glińskiego. Premiera filmu została objęta Patronatem narodowym Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Andrzeja Dudy w Stulecie Odzyskania Niepodległości.
>> Film jest przeznaczony dla uczniów powyżej 13 roku życia.