Tworzenie regulaminów dotyczący tzw. sygnalistów w szkołach jest bezprawne – ustawa. która miała wprowadzać dyrektywę UE jest wciąż na etap[ie projektu. Oprócz tego w rządowym dokumencie pojawiły się propozycje rozwiązań, których Unia wcale nie wymaga. Krzysztof Baszczyński, wiceprezes ZG ZNP, mówi Głosowi, że jeśli ustawa wejdzie w życie w proponowanym kształcie, to „znajdą się w niej wątki niezwykle groźne”.
Z Krzysztofem Baszczyńskim, wiceprezesem ZG ZNP, rozmawia Piotr Skura
Choć rząd nie przyjął jeszcze projektu ustawy wprowadzającej w życie dyrektywę o tzw. sygnalistach, to niektórzy dyrektorzy już chcą tworzyć na tej podstawie regulaminy. Jak dużo sygnałów na ten temat spływa do ZNP?
– Mamy trochę sygnałów na ten temat, ale nawet gdyby pojawił się tylko jeden, to powinna nam się zapalić czerwona lampka. Podstawowe pytanie bowiem brzmi tak: na jakiej podstawie prawnej tworzy się jakieś regulaminy?
Dyrektywy UE?
– Nie, dyrektywa jest adresowana do państw, do rządów, a nie do pracodawców, w tym dyrektorów szkół.
Zwłaszcza że w dyrektywie nie ma słowa o regulaminach. To autorski pomysł Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej, które przygotowało wstępny projekt ustawy wdrażającej w życie tę dyrektywę.
– To prawda. Dlatego należy zapytać, na jakiej podstawie prawnej ktoś robi coś takiego. Projekt ustawy opracowany przez MRiPS znajduje się dopiero na pierwszym z wielu szczebli procedury legislacyjnej. Dokument ten nawet jeszcze nie przeszedł przez etap uzgodnień międzyresortowych. Nie mówiąc o tym, że jeszcze nie jest to projekt przyjęty przez rząd. Na dobrą sprawę, nie wiemy, co się ostatecznie w nim znajdzie. Dyrektywa oczywiście daje możliwość poszczególnym państwom członkowskim, by poprzez krajowe ustawy coś doprecyzować czy zwrócić uwagę, ale powtórzę: w Polsce takiej ustawy jeszcze nie ma! Nie ma więc jakichkolwiek podstaw prawnych do tworzenia przez dyrektorów regulaminów. Dyrektorzy powinni też pamiętać, że za chwilę wejdzie w życie ustawa lex Czarnek, która daje kuratorom szerokie możliwości zawieszania i odwoływania dyrektorów. Dla organu nadzoru stworzenie regulaminu bez jakiejkolwiek podstawy prawnej może być doskonałym pretekstem do tego, by takiego dyrektora odwołać z pełnionej funkcji. Dyrektorzy powinni dziś mieć oczy z każdej strony głowy.
Co w tej sprawie robi ZNP?
– Do naszych prawników spływają pytania od nauczycieli w rodzaju: „co mam zrobić, bo dyrektor zobowiązał mnie do stworzenia regulaminu?”. Komisja Ochrony Pracy ZG ZNP wkrótce opublikuje informację na ten temat. Komisja zwróci uwagę na to, czy taki regulamin powinien być stworzony tylko przez dyrektora, czy może przez jakiś zespół. Jeśli w życie wejdzie ustawa w kształcie przygotowanym przez resort pracy, to znajdą się w niej wątki niezwykle groźne.
Na przykład?
– Wątek dotyczący tworzonych już jakiś czas temu w szkołach „kodeksów etycznych”, które próbowały ingerować w życie osobiste nauczycieli. „Sygnaliści” przecież mogą się wywodzić nie tylko z danego zakładu pracy. To może być ktokolwiek, osoba z zewnątrz. Mogą oni narobić wiele krzywdy nauczycielom, bo uznają, że jakiś aspekt ich życia nie jest etyczny i trzeba to zgłosić.
Czyli za sprawą przepisów o tzw. sygnalistach w szkołach może wybuchnąć donosicielstwo wymierzone w nauczycieli?
– Nie ulega wątpliwości, że jeśli pracodawcy stworzą regulaminy w takim kształcie, to pojawi się przyzwolenie na donosicielstwo. Chcemy więc zwrócić uwagę na to, czego na pewno w regulaminach nie powinno być. Np., że nie powinno się przyjmować zgłoszeń niepodpisanych, mówiąc potocznie – anonimów. Każde zgłoszenie powinno być weryfikowalne. Trzeba też wiedzieć, kto jest jego autorem. Dzisiaj natomiast najważniejsze jest to, by pracownicy nie angażowali się w tworzenie regulaminów, a tym bardziej ich nie opiniowali.
Czytałem unijną dyrektywę, zapoznałem się też z projektem ustawy. Po lekturze obu dokumentów można odnieść wrażenie, że do ustawy rząd chce wstawić mnóstwo rzeczy, których w dyrektywie po prostu nie ma. Przy okazji produkując kolejne tony makulatury i zbędną biurokrację. Po co?
– To jest skandal. Rządzący znaleźli pretekst – posługując się unijną dyrektywą – do tego, by nas prześwietlić. I by przygotować bat na pracowników. To wszystko jest, jak sądzę, przemyślane. Na przepisy o „sygnalistach” trzeba bowiem nałożyć nowe przepisy dotyczące postępowań dyscyplinarnych wobec nauczycieli. Jak wiemy, de facto nie ma już kar porządkowych, za drobne przewinienia grożą poważne konsekwencje. Musimy ludzi uczulić na te problemy i pokazać, na co zwrócić uwagę, gdy ustawa wejdzie w życie. Chcę wierzyć w to, że ogniwa związkowe nie dopuszczą do pojawienia się w regulaminach pewnych zapisów.
Dziękuję za rozmowę.
***
Rozmowa ukazała się w GN nr 49-50 z 8-15 grudnia br.