W ciągu 10 lat liczba mieszkańców Polski spadła o 330 tys. osób – poinformował Główny Urząd Statystyczny opierając się na wstępnych wynikach Narodowego Spisu Powszechnego. Depopulacja i starzenie się ludności to – zdaniem ekspertów od demografii – liczne wyzwania, przed którymi stanie także polska oświata.
W Pałacu Prezydenckim zainicjowano dziś III Kongres Demograficzny, podczas którego zaprezentowano wstępne wyniki ubiegłorocznego Narodowego Spisu Powszechnego.
Jak poinformował dr Dominik Rozkrut, prezes GUS, w Polsce mieszka 38 mln 179,8 tys. osób. To spadek o 330 tys. osób w porównaniu z poprzednim spisem, przeprowadzonym 10 lat temu. Kobiety stanowią 51,5 proc. populacji, mężczyźni – 48,5 proc. – Lekka przewaga kobiet nad mężczyznami wynika z dłuższego oczekiwanego trwania życia w przypadku kobiet – tłumaczył prezes GUS.
– Choć liczba ludności nie zmieniła się istotnie, to duże zmiany widzimy, jeśli chodzi o wiek – dodał.
Społeczeństwo gwałtownie się starzeje. Osoby w wieku przedprodukcyjnym (0-17 lat) stanowiły 10 lat temu 18,7 proc., obecnie – 18,2 proc. Osoby w wieku produkcyjnym (18-59/64 lata) to obecnie 64,5 proc., a w 2011 r. – 60 proc. W społeczeństwie odsetek osób w wieku poprodukcyjnym (ponad 60/65 lat) wzrósł w ciągu 10 lat z 16,9 proc. do 21,8 proc.
– W ciągu dekady przybyło 1,8 mln osób w wieku 60/65 lat. Co piąty mieszkaniec Polski to osoba w tym wieku – podsumował prezes GUS.
Ze wstępnych danych GUS-u wynika, że liczba mieszkań w Polsce wzrosła w ciągu dekady o 12,6 proc. – do 15,2 mln (czyli o 1,7 mln). Liczba budynków wzrosła zaś o 13,3 proc. – do 6,8 mln (czyli o 800 tys.). Powierzchnia mieszkań w Polsce wynosi 1121,3 mln m2, czyli o 18,5 proc. więcej (tj. o 175 mln m2).
Według prof. Piotra Szukalskiego z Uniwersytetu Łódzkiego, zastępcę przewodniczącego Rządowej Rady Ludnościowej, „jesteśmy skazani na depopulację, czyli spadek ludności naszego kraju”. Pesymistyczne prognozy pokazują, że po trzech pokoleniach populacja może się skurczyć do 1/3. – Wygranymi depopulacji są największe miasta i tereny okalające, przegranymi są peryferia, tereny w oddali od dużych miast, na granicach państwa lub na granicach województw – wyjaśnił prof. Szukalski. Już dziś na terenach przy wschodniej granicy Polski są gminy, gdzie seniorzy stanowią ponad 40 proc. ludności.
– Depopulacja będzie przekładała się np. na zmniejszającą się siłę Polski w UE. To umacnianie się silnych i osłabianie słabych – ocenił prof. Szukalski. Jego zdaniem, dojdzie do „koncentracji kapitału intelektualnego w kilkunastu ośrodkach wielkomiejskich”.
– Depopulacja ma destrukcyjny wpływ na poziomie lokalnym, oznacza drastyczne zmniejszanie się płatników podatków. Dla firm oznacza zmniejszający się potencjał konsumpcyjny ludności. Siatka placówek różnych instytucji będzie finansowana przez znacznie mniejszą liczbę ludzi – mówił ekspert z UŁ. Na tzw. prowincji spadnie wartość nieruchomości, a młodzi dojdą do wniosku, że do realizacji swoich celów życiowych muszą się przenieść do któregoś z większych ośrodków.
Depopulacja oznacza też wyzwania dla polskiej oświaty. – Ostatnie 20 lat to czas zmiany postrzegania dzieci jako dobro prywatne na postrzeganie jako dobro publiczne, które musi być wsparte transferami publicznymi – podkreślił prof. Szukalski. Obywateli trzeba zachęcić do posiadania dzieci. – Mniejsza liczba dzieci może oznaczać lepsze warunki kształcenia, kształcenie bardziej indywidualne, bardziej zgodne z zainteresowaniami dziecka, jego możliwościami intelektualnymi – wyjaśnił ekspert. – Czeka nas konieczność przebudowania systemu kształcenia, by bardziej kłaść nacisk na praktyczne umiejętności i wiedzę łatwo przekształcalną, która umożliwi szybkie przekształcenie się – dodał.
– Okres 2011-2021 to bardzo ważne lata, pokazujące ocenę efektywności zmian w naszym kraju i tego, jaką politykę i działania powinniśmy podejmować w przyszłości – stwierdził prezydent Andrzej Duda. Jego zdaniem, dane z NSP pomogą sprawdzić, które działania sprawiają, że dzietność się poprawi. – To największe zmartwienie wielu krajów na świecie, zwłaszcza tych najlepiej rozwiniętych. Teraz należymy do społeczeństw zamożniejszych w skali światowej. Jednym z najważniejszych warunków rozwoju jest dostateczna liczba ludności – ocenił prezydent.
– Spis powszechny nie daje rozwiązań, ale jest kluczowy z punktu widzenia diagnozy – mówił premier Mateusz Morawiecki. – Dzieci to nie jest wartość statystyczna, Polacy chcą zakładać rodzinę, chcą mieć dzieci. A to, że mają ich mało lub wcale, wiąże się nie tyle z preferencją, która rodzi się na zachodzie, ale z brakiem wiary w to, że ich aspiracje życiowe lub zawodowe zostaną spełnione w Polsce – dodał.
Prof. Józefina Hrynkiewicz, przewodnicząca Rządowej Rady Ludnościowej, zapowiedziała, że eksperci na temat wyzwań demograficznych chcą rozmawiać z przedstawicielami różnych środowisk, w tym z nauczycielami.
(PS, GN)