Od trzech dni szkoły i przedszkola w Macedonii Północnej nie pracują z powodu strajku nauczycieli. Związki zawodowe domagają się znaczących podwyżek, które zrekompensują tej grupie zawodowej rekordową inflację
Zorganizowany przez Północnomacedoński Związek Pracowników Edukacji, Nauki i Kultury (SONK) strajk rozpoczął się w poniedziałek. Obecnie nauczyciel w Macedonii zarabia ok. 400 euro. Związek domaga się podwyższenia wynagrodzeń do 700 euro najpóźniej do 2024 r., w tym tegorocznej podwyżki w wysokości 18,4 proc.
Nauczyciele musieli zastrajkować, ponieważ centrolewicowy rząd Macedonii Północnej nie przewiduje w tym roku żadnych podwyżek. Zwłaszcza, że w tym roku podniesiono pensję minimalną z 247 do 292 euro (czyli właśnie o ok. 18 proc.).
Inflacja w kraju tymczasem przekroczyła rekordowe od 14 lat 8,8 proc. Marzec był dziewiątym pod rząd miesiącem, w którym inflacja poszła w górę.
Jetona Shaqiri, minister edukacji Macedonii Północnej, zaapelował do SONK o podjęcie negocjacji na temat wzrostu płac w oświacie. SONK do takich negocjacji przystąpił, jednak jak dotąd nie osiągnięto przełomu. Jakim Nedelkow, przewodniczący Związku napisał na swoim profilu na FB, że ma nadzieję, iż „otrzymamy w środę rozsądną ofertę”.
SONK otrzymał dziś wsparcie Niezależnego Związku Zawodowego Pracowników Akademickich (NAkS) zrzeszającego pracowników szkolnictwa wyższego i nauki. NAkS zagroził, że do strajku przyłączą się uniwersytety, jeśli rząd nie podniesie płac w całym szkolnictwie ogólnym i wyższym.
(PS, GN)