Co piąty uczeń w szkole potrzebuje wsparcia specjalistów, czasami pomocy potrzebują także rodzice, dlatego specjaliści są również do ich dyspozycji. To nieco ułatwia rozwiązywanie problemów. Mimo świadomości, że żyjemy w trudnym świecie, staram się jednak patrzeć optymistycznie w przyszłość. Tego nauczyło mnie 20-letnie doświadczenie w zawodzie nauczyciela.
Z Agatą Karolczyk-Kozyrą*, dyrektor I Liceum Ogólnokształcącego z Oddziałami Dwujęzycznymi im. Tomasza Zana we Wschowie, rozmawia Katarzyna Piotrowiak
„Wyzwania dla edukacji w czasach COVID-19”, „Co czwarty uczeń w kryzysie”, „Wpływ zdalnego nauczania na psychikę uczniów” – wszyscy pamiętamy te nagłówki z raportów popandemicznych. Minęły trzy lata od pierwszego uderzenia koronawirusa, a szkoły nadal same zmagają się ze skutkami pandemii objawiającymi się w szczególności fatalnym stanem emocjonalnym uczniów. Czy uczniowie wiążą swoje problemy z pandemią?
– Niestety, tak. Nie tylko oni. Zanim rozpoczęłyśmy naszą rozmowę, przyszła do mnie mama ucznia z pytaniem, czy możemy objąć go pomocą psychologiczną, bo ona nie potrafi mu pomóc. Skutki minionych lat dostrzegamy na wielu płaszczyznach, ale najbardziej nas martwi stan psychiczny uczniów. Do dzisiaj zdarzają się sytuacje, kiedy uczniowie, którzy nie radzą sobie w szkole, powtarzają, że to przez pandemię, że to ona powoduje ciągłe braki w wiedzy, ale też problemy z samopoczuciem i zmieniającym się nastrojem.
To nieradzenie sobie z przyswajaniem wiedzy prowadzi nie tylko do niechęci, ale też zaczyna ich mocno frustrować. Obniża ich formę psychiczną.
Szkole udaje się wychwycić niepokojące sygnały na czas?
– Staramy się obserwować i wychwytywać uczniów, którym wsparcie jest potrzebne, ale też angażować rodziców, być w ciągłym kontakcie z nimi. Jesteśmy w o tyle dobrej sytuacji, że mamy w szkole pedagoga, psychologa i pedagoga specjalnego. Pedagog zatrudniony jest na pełny etat, pozostali specjaliści na pół etatu. Cała trójka pracuje z uczniami, którzy potrzebują bieżącej opieki specjalistycznej, ale są sytuacje, kiedy szkolni specjaliści mają świadomość, że również ich pomoc nie jest wystarczająca. Wówczas po rozmowie z rodzicami kierują młodzież do lekarzy i specjalistów poza szkołą.
Czy te emocjonalne objawy obniżenia kondycji psychicznej uczniów są zauważalne na lekcjach, korytarzach szkolnych, w szatni?
– W różnych sytuacjach. Czasami pewne zachowania mają charakter agresywny i destrukcyjny, jak np. niszczenie mienia szkolnego. Bez wnikliwego przyjrzenia się sprawie można je powiązać np. z chuligaństwem, tymczasem podczas szczerej rozmowy w cztery oczy zaczynamy rozumieć, że za tym zachowaniem kryje się coś innego, jakiś strach i obawa, a uczeń stara się w ten sposób zwrócić na siebie uwagę.
Kiedy próbujemy przyjrzeć się sytuacji, dowiedzieć się, co jest powodem takich zachowań, niejednokrotnie okazuje się, że potrzebne jest wsparcie specjalisty. Najpierw proponujemy: „Może spróbowałbyś/próbowałabyś porozmawiać z psychologiem czy pedagogiem szkolnym”.
Uczniowie są zainteresowani taką pomocą?
– W pierwszym odruchu najczęściej reagują odmową. Tak było z uczniem, w którego rodzinie pojawiły się poważne problemy. Najpierw odrzucał wszystko. Potem wrócił i powiedział: „Chyba jednak muszę z kimś porozmawiać, czy mogę iść do psychologa?”. To, że uczniowie zaczynają szukać pomocy, jest sygnałem dla nas, pokazującym, jak poważny obecnie jest to problem. Musimy być jednak bardzo delikatni, nie możemy narzucać się z pomocą. Niezależnie od sytuacji zrobienie takiego pierwszego kroku w przypadku ucznia jest poprzedzone rozmowami z nim oraz zbadaniem sytuacji danej rodziny.
Pewne sprawy okazują się inne, niż wydawało się w początkowej fazie?
– Tak też się zdarza. Mieliśmy sytuację, w której do psychologa szkolnego zgłosili się uczniowie z informacją, że w klasie mają kolegę, który jest agresywny w sferze werbalnej oraz pisze do nich wulgarne wiadomości. Kiedy zaczęliśmy badać sprawę, okazało się, że to, co się dzieje między uczniami, ma zupełnie inne podłoże, niż na pierwszy rzut oka mogło się wydawać. Zachowanie ucznia, którego dotyczyły skargi, podyktowane było prowokacyjnym zachowaniem innych osób w grupie rówieśniczej.
Konflikt, który powstał, eskalował z biegiem czasu, podsycany przez obie strony. Sytuacja przypominała efekt kuli śnieżnej. Musieliśmy objąć wsparciem nie tylko tego ucznia, ale całą grupę. Mówię nie tylko o wsparciu ze strony nauczycieli specjalistów, ale także innych osób z grona nauczycielskiego, w szczególności wychowawcy oraz dwóch naszych kolegów, którzy nim zostali nauczycielami, byli policjantami. Bardzo często korzystamy z ich doświadczenia.
Byli policjanci są nauczycielami w szkole?
– Tak, jeden uczy przedmiotów historycznych, drugi, oprócz tego, że jest z wykształcenia fizykiem, ukończył również studia prawnicze. Ich potencjał, kompetencje i wiedzę wykorzystujemy w szkole bardzo często. Gdy zauważamy jakieś zachowania destrukcyjne, obaj od razu reagują i pokazują młodzieży, jakie są konsekwencje pewnych działań.
Niestety, trzeba to wielokrotnie powtarzać, ponieważ często młodzież nie zdaje sobie z tego sprawy.
Zamość, Jaworzno, Pruszków, Biała Podlaska itd. Filmiki z brutalnymi pobiciami nastolatków przez nastolatków krążą po sieci. Czy w Pani ocenie wzrasta liczba zdarzeń i konfliktów rówieśniczych?
– Trudno odpowiedzieć jednoznacznie. Nie znamy skali tego, co dzieje się poza szkołami, ale na podstawie obserwacji można zauważyć, że pojawia się coraz więcej konfliktów wśród młodszych uczniów szkół ponadpodstawowych. Szukając akceptacji rówieśników, dają sobą manipulować i wdają się w konflikty. Ich zachowania, niestety, często są niezgodne z zasadami etycznymi czy kulturalnymi. Dość powszechne jest wzajemne obrzucanie się wulgaryzmami, agresywne słownictwo, wysyłanie wiadomości o podłożu nazwijmy to napastliwym.
(…)
Tę generację określa się również jako pokolenie zdalnej nauki, pokolenie pandemii, zmarnowane pokolenie, generacja Z. Funkcjonują też o wiele drastyczniejsze określenia. Czym się różnią ci młodzi ludzie od swoich poprzedników?
– Są jak topniejące płatki śniegu, od urodzenia przebywające w sieci wirtualnych problemów, wrażliwe na każdą zmianę, obawiające się słów krytyki, reagujące w sposób bardzo emocjonalny. Odczuwają deficyt stabilizacji i rozeznania. Pokolenie płatków śniegu to pokolenie bardzo samotne, które nie potrafi budować relacji, nawet w szkole. Taki obrazek, na którym widać uczniów siedzących w rzędzie na ławeczce i piszących do siebie na czacie stał się normą pogłębiającą zmiany w relacjach z dorosłymi i w relacjach rówieśniczych.
Chcąc wspierać młodzież w budowaniu pozytywnych relacji, do współpracy zaangażowaliśmy radę rodziców. Dzięki jej wsparciu stworzyliśmy w szkole strefy relaksu.
Czy to wystarczy?
– Fenomenalnie się to sprawdza. Każdy kącik jest nieco inny. Wyposażony w nowe meble kupione przez rodziców albo wykonane z palet. Są uczniowie, którzy traktują te strefy relaksu jak miejsce do porozmawiania, inni jak poczekalnię. Kupiliśmy też tzw. piłkarzyki. Kiedy opublikowaliśmy informację w naszych szkolnych mediach społecznościowych, od razu wokół stołu zaroiło się od młodzieży.
Na wniosek jednego z uczniów jeszcze tego samego dnia kupiłam szachy. Jego inicjatywa cieszy się ogromną popularnością. Staramy się pokazywać, że ich pomysły są dla nas ważne.
Jaki odsetek uczniów dotyka kryzys emocjonalny i psychiczny?
– Co piąty uczeń w szkole potrzebuje wsparcia specjalistów, czasami pomocy potrzebują także rodzice, dlatego specjaliści są również do ich dyspozycji. To nieco ułatwia rozwiązywanie problemów. Mimo świadomości, że żyjemy w trudnym świecie, staram się jednak patrzeć optymistycznie w przyszłość. Tego nauczyło mnie 20-letnie doświadczenie w zawodzie nauczyciela. Nauczyło mnie także, że zanim podejmie się decyzję o ukaraniu kogoś, warto najpierw wyciągnąć rękę i zapytać: „Czy w twoim życiu nie dzieje się coś złego?”.
Dziękuję za rozmowę.
NOTKA
*Agata Karolczyk-Kozyra otrzymała nominację do tytułu Nauczyciel Roku 2021 i jednocześnie była finalistką pierwszej edycji Konkursu Nauczyciel Jutr@, organizowanego przez Głos Nauczycielski wspólnie z Fundacją Orange
Przedstawiamy fragmenty wywiadu opublikowanego w GN nr 12 z 22 marca br. Całość w wydaniu drukowanym i elektronicznym – https://e.glos.pl
Fot. Archiwum prywatne