Praktycznie w każdym przedmiocie, na każdym stanowisku, nauczyciele wypracowują średnio niemal 30 godzin pensum tygodniowo – obliczył Robert Górniak, twórca facebookowej strony Dealerzy Wiedzy. Jedynie 5-10 proc. nauczycieli wypracowuje tygodniowo ustawowe 18 godzin „przy tablicy”.
Prowadzący profil Dealerzy Wiedzy przyznał, że pomysł na oszacowanie faktycznej liczby godzin „przy tablicy”, jaką realizują nauczyciele, tkwił w nim od dawna, ponieważ „ciekawiło mnie, jaka jest skala zjawiska – ilu ich jest i jak wiele są gotowi udźwignąć”.
Przygotował więc ankietę, którą w ciągu 2 dni wypełniło 3000 osób. „Doskonale wiem, że to nie jest 100-procentowe odzwierciedlenie tego, jak pracują wszyscy nauczyciele, ale myślę, że to wystarczająco dużo, żeby traktować te wyniki jako dość mocno ugruntowane zjawisko” – zastrzegł.
Według Roberta Górniaka, zjawisko jest „mocno zaskakujące i zatrważające”. Czemu?
„Właściwie w każdym przedmiocie, na każdym stanowisku, nauczyciele wypracowują średnio niemal 30 godzin pensum tygodniowo. TRZYDZIEŚCI. To w przypadku przedmiotowców jest 1 2/3 etatu! Tylko co dziesiąty-dwudziesty (5-10 proc.) nauczyciel pracuje w okolicy klasycznego pensum (15-20 h), większość robi 26-35 godzin, a rekordziści wzięli na siebie 45, 50 lub więcej godzin” – czytamy na profilu Dealerów Wiedzy.
Jego zdaniem, 24 godziny pensum to maksymalny pułap, który nie grozi obniżeniem jakości nauczania w polskich szkołach. Przekroczenie tego limitu sprawia, że „przestaje wystarczać czasu na szukanie nowych pomysłów, na samorozwój, na poświęcenie uwagi uczniom słabszym i zdolnym, którzy potrzebują indywidualnego zainteresowania i wsparcia”.
„Z każdą dodatkowo wziętą godziną zaczyna się szukanie wytchnienia i odpoczynku (tak bardzo potrzebnego) kosztem ograniczenia innych aktywności potrzebnych szkole i uczniom: dodatkowych imprez, konkursów, zabaw, wyjść, wycieczek itp. I nie ma wyjścia, po pewnym czasie zamiast empatycznego nauczyciela-przewodnika mamy bezdusznego robota, który wraz z dzwonkiem odwraca się na pięcie i ma swoich uczniów gdzieś. A jeśli jeszcze nie stracili całkiem pasji i radości działania, odbywa się to kosztem ich zdrowia, dobrostanu i relacji z rodzinami, dla których pozostaje coraz mniej czasu” – podkreślił autor Dealerów Wiedzy.
Robert Górniak opinię tę oparł nie tylko na podstawie własnych doświadczeń i obserwacji, ale także komentarzy, jakie do ankiety dołączyli wypełniający ją nauczyciele. Wskazują one na to, że nauczyciele biorą dodatkowe godziny, żeby „utrzymać siebie i rodziny, spłacić kredyt, opłacić rachunki, zapewnić godny rozwój swoim dzieciom”.
„Bardzo smutno się to czyta… Ale kolejne dziesiątki komentarzy wskazują na jeszcze bardziej zatrważające zjawisko – to poczucie, że ta liczba godzin to zbyt wiele, że nie dają rady, są przemęczeni i mają dość. Gdy się złoży razem te liczbowe statystyki i komentarze, wyłania się dramatyczny obraz zawodu, który zwyczajnie upada” – podkreślił twórca Dealerów Wiedzy.
I dalej: „Jeśli te głosy nie zostaną wzięte pod uwagę przy kolejnych dyskusjach o stanie polskiej oświaty, będziemy pogrążać się z marazmie i niemocy. To nie jest chwilowe czy miejscowe zjawisko. To stan permanentny, dotykający tysięcy nauczycieli”.
(PS, GN)