Na anoreksję zaczynamy reagować, kiedy dostrzegamy ewidentne problemy u osoby chorej. Niestety wtedy jest już trochę za późno. Dlatego celem tegorocznej kampanii jest uwrażliwienie, że problemy zaczynają się znacznie wcześniej, a ryzyko zachorowania na anoreksję łączy się z problemami emocjonalnymi i psychicznymi. Z tym, jak sobie nie radzimy ze stresem. To, co jest dla nas bardzo istotne w przekazie kampanii, to tzw. syndrom gotowości anorektycznej. Wykrywanie wczesnego stadium, czyli jeszcze nie anoreksji, ale pierwszych symptomów zagrożenia.
Z Karoliną Otwinowską, inicjatorką kampanii nt. anoreksji „Dieta (Nie)Życia” – „Czas ma znaczenie”, założycielką i prezeską Fundacji Głód (Nie)Nażarty*, rozmawia Katarzyna Piotrowiak

Czym jest głód (nie)nażarty?
– To taki wewnętrzny głód, który ma nad nami psychiczną władzę. Głód może przybrać różne oblicza, to może być głód miłości, głód przyjaciół, akceptacji, przynależności do grupy, ale też głód wrażeń i potrzeba piękna. Tych głodów jest wiele…
Choroba zaburzeń odżywiania jest ściśle połączona z tym, jak się odnajdujemy w bliskim nam środowisku. To choroba duszy i ciała. Dlatego świadomość społeczna na temat anoreksji jest tak ważna.
11 czerwca ruszyła ogólnopolska kampania nt. anoreksji „Dieta (Nie)Życia” – „Czas ma znaczenie”. Dlaczego szkoła jest tak ważnym jej elementem?
– Jeśli będziemy poruszać ten temat w szkole, w środowisku raczej bezpiecznym dla dziecka, i stworzymy platformę zaufania, to wystarczy, by dziecko zechciało o swoich problemach powiedzieć nauczycielom. Szybka reakcja to cel, który przyświeca tegorocznej, drugiej już odsłonie naszej kampanii.
Czy anoreksja nadal jest chorobą słabo rozumianą?
– Z badań, które przeprowadziliśmy, wyłaniają się różne stereotypy w postrzeganiu osób z anoreksją. 45 proc. Polaków uważa, że anoreksja jest konsekwencją mody na odchudzanie, 19 proc. – że osoby z anoreksją mogłyby sobie same pomóc, gdyby tylko chciały. Celem naszej drugiej kampanii jest pomóc społeczeństwu zrozumieć aspekty tej choroby, bo stygmatyzowanie rani. Bardzo często to, czy osoba chora wraca do zdrowia, zależy od wsparcia i empatycznego otoczenia.
Czasem wystarczy przestawić doniczkę z kwiatem bliżej słońca, by zaczął znów rosnąć. Budowanie świadomości społecznej jest kluczowe, ponieważ tworzenie przyjaznego środowiska sprzyja walce z chorobą albo przynajmniej jej nie pogłębia.
Będąc nastolatką, zachorowała Pani na anoreksję. Czy spotkała Pani na swojej drodze takie osoby, które wyciągnęły do Pani rękę?
– I tak, i nie. Dość szybko trafiłam do szpitala psychiatrycznego i rozpoczęłam dość profesjonalne leczenie z terapeutą i psychiatrą. Miałam wsparcie mamy i środowiska szkolnego. Jak trafiłam do szpitala na kilka miesięcy, moje szkolne koleżanki pomagały mi się odnaleźć w tematach lekcyjnych.
Ja sama nigdy nie czułam się stygmatyzowana z powodu anoreksji. Nie w szkole. Paradoksalnie jednak sama siebie potępiałam. Czułam się gorsza, głupsza, inna…
Czyli w tej ciężkiej chorobie mogła Pani liczyć na pomoc?
– Tak, ale dopiero na etapie popadnięcia w szpony anoreksji. Wcześniej, kiedy byłam 10-letnią dziewczynką, spotykałam się z ostracyzmem. Słyszałam „gruba żyrafa”, bo jeszcze do tego byłam wysoka. Pamiętam swój wstyd, gdy zajmowałam nieomal pół miejsca na szkolnej fotografii. Rówieśnicy stali się okrutni, a ich wyzwiska dołożyły do tego późniejszego stanu swoją cegiełkę.
Myśląc o anoreksji, najczęściej myślimy o awersji do przyjmowania pokarmu, o braku łaknienia, nie dostrzegamy symptomów.
– Na anoreksję zaczynamy reagować, kiedy dostrzegamy ewidentne problemy u osoby chorej. Znaczne wychudzenie, wymioty, problemy z koncentracją, uczeniem się, ale też wyrzucanie jedzenia, unikanie posiłków, izolację. Te objawy ze strony fizycznej i biologicznej dość szybko zaczynają niepokoić rodziców i środowisko, niestety wtedy jest już trochę za późno.
Dlatego celem tegorocznej kampanii jest uwrażliwienie, że problemy zaczynają się znacznie wcześniej, a ryzyko zachorowania na anoreksję łączy się z problemami emocjonalnymi i psychicznymi. Z tym, jak sobie nie radzimy ze stresem.
Który z czynników przeważa?
– Wśród czynników rozwoju anoreksji wymienia się uwarunkowania psychologiczne, biologiczne i środowiskowe. Trudno odpowiedzieć, które są silniejsze. Jeśli jednak ktoś ma predyspozycje i trafi w nieodpowiednie środowisko czy na niesprzyjające czynniki zewnętrzne, to one mogą tę chorobę wyzwolić. To, co jest dla nas bardzo istotne w przekazie kampanii, który chcemy wprowadzić do obiegu, to tzw. syndrom gotowości anorektycznej. Wykrywanie wczesnego stadium, czyli jeszcze nie anoreksji, ale pierwszych symptomów zagrożenia.
Bo od szybkiej reakcji na pierwsze sygnały psychiczne, czyli zanim jeszcze pojawią się widoczne objawy fizyczne i pełnoobjawowa anoreksja, uzależnione są szanse na skuteczne leczenie. Wzrastają aż o 50 proc.
Jak można wykryć tak podstępną chorobę na jej początkowym etapie?
– Przygotowaliśmy test jako rodzaj narzędzia interaktywnego** stworzonego we współpracy z prof. Beatą Ziółkowską. Jego forma interaktywna została stworzona przez współpracującą z naszą Fundacją agencję Dentsu Creative. To oni jako pierwsi zdecydowali się nam pomóc. Zakładając fundację, pukałam przez lata do wielu drzwi, widząc, że ten problem dotyczy coraz większej grupy ludzi. Mnie ten problem dotykał bardzo boleśnie. Moja nauczycielka zmarła na powikłania wynikające z bulimii, przez lata od opublikowania pierwszej książki „Dieta (nie)życia” dostawałam liczne listy od czytelników z prośbą o pomoc.
Przychodziły one także później, w odpowiedzi na kolejną książkę „Historia mojego (nie)ciała”, a zwłaszcza na pierwszą kampanię Fundacji. Autorem jednego z listów w odpowiedzi na kampanię był ojciec Gai, która zmarła na anoreksję.
Co było impulsem do zaplanowania drugiej edycji?
– List ojca Gai. Chodziło o to, by stworzyć kampanię, która uczuliłaby rodziców i społeczeństwo na te wszystkie symptomy, które pojawiają się na pierwszych etapach. Mówię o tzw. zachowaniach anorektycznych. Gaja, która zmarła w wyniku powikłań po anoreksji w wieku 19 lat, stała się taką przewodniczką po tym teście. Sądzimy, że ułatwi to nastolatkom odpowiedź na pytania.
„Proszę, pomóż mi. W moich żyłach płynie już tylko aspartam” – pisze Tomek. Jak wiele otrzymuje Pani takich listów?
– Bardzo dużo, zwłaszcza kiedy choroba jest już na pewnym etapie, kiedy rodzic nie wie, gdzie dziecko umieść, jak mu pomóc, albo nie ma w ogóle funduszy na leczenie. Osoby chore odzywają się w chwilach największej bezradności i przemęczenia chorobą. Często czują się bardzo samotne. Znaczący wzrost pojawił się po pandemii, bo wbrew temu, co się mówiło, więcej nastolatków popadło w anoreksję, niż się objadało. To mówią wyniki badań.
„Czy moglibyśmy porozmawiać o zaburzeniach odżywiania? Chociażby tu, przez e-mail, nie mam się do kogo z tym zwrócić” – to kolejny list. Kim są ci młodzi ludzie, którzy piszą do Fundacji?
– Często sami zmagają się z problemami i nie mają się do kogo zwrócić. Mnie jest strasznie przykro, że w obliczu tylu próśb nie jesteśmy w stanie zbyt wiele zaoferować, mam tu na myśli m.in. bezpośrednie dofinansowanie leczenia. Ciągle brakuje nam partnerów, którzy by nam to umożliwili.
Dlatego jestem tak wdzięczna moim obecnym partnerom, którzy pro bono przygotowali kolejną edycję kampanii i jej drugi podcast Dieta(Nie)Życia zatytułowaną „Anorexia Alert”. Można tam posłuchać rozmów z ekspertami, rodzinami i osobami, które przeszły przez anoreksję.
Rozpoczyna go przejmujący wywiad z rodzicami Gai. Co tydzień będzie kolejny odcinek. Będą też materiały edukacyjne na naszej stronie, także dla szkół. Dotyczą głównie żywienia i wsparcia dla rodziców.
„Błagam”, „pomóż”, „uratuj mi życie” – piszą do Pani nastolatki. Ciężko to czytać. Jak Pani sobie z tym radzi?
– Z wykształcenia jestem psychologiem, a temat znam od podszewki, odkąd byłam nastolatką, w związku z czym tego typu trudne doświadczenia życiowe i takie rozmowy są mi znane. To, czego nigdy nie zrozumiem, to znieczulica społeczna, brak empatii wobec ludzi, którzy cierpią na choroby psychiczne. Ja dość wcześnie trafiłam na grupę terapeutyczną, gdzie podejście do człowieka chorego było bardzo ludzkie. I to we mnie pozostało.
Powiedziała Pani, że szkoły mają do odegrania swoją rolę w tej kampanii, m.in. przeprowadzając test. Do kogo te testy są kierowane?
– Jest to test przesiewowy, sprawdzający predyspozycje do zachorowania na anoreksję. Jeden wspólny test dla dziewcząt i chłopców kierowany będzie do młodzieży. Osoby chore są również wśród dorosłych, także seniorów, tu jednak diagnostyka jest nieco inna. Natomiast dla nastolatków bardzo duże znaczenie ma wizerunek i nastawienie do własnego ciała, zmiany hormonalne i tożsamościowe, identyfikacja z własną płcią, potrzeba perfekcjonizmu i kontroli, także duże uwrażliwienie na sytuacje rodzinne.
Co chcielibyście jeszcze osiągnąć w tej drugiej kampanii?
– Nasza kampania zyskała w części wsparcie Ministerstwa Edukacji Narodowej. Liczymy na większy rozgłos i na to, że testy umożliwią wczesne rozpoznanie problemu. Chcielibyśmy, aby zostały przeprowadzone w jak największej liczbie szkół. W planach jest również oferta warsztatów szkolnych realizowanych bezpośrednio z młodzieżą.
Chcemy zachęcić szkoły, żeby zapraszały naszych specjalistów na godziny wychowawcze do przybliżenia tematu. Zróbmy wszystko, żeby anoreksja nie stała się dla dziecka jego jedynym przyjacielem. Dlatego tak bardzo potrzebujemy sojuszników w walce z tą chorobą.
Anoreksja daje w ogóle o sobie zapomnieć?
– Opinie są różne. Z powodu trudnych życiowych sytuacji, ja walczę z powikłaniami anoreksji nieomal od nowa. Walka jest dużo trudniejsza. Dlatego tak mi zależy na tym, aby reagować na czas. Widzimy też, co się dzieje w placówkach opiekuńczo-wychowawczych, to są miejsca obarczone ogromnymi traumami dzieci i nastolatków. Tam ten problem jest bardzo poważny.
Dziękuję za rozmowę.
Wywiad ukazał się w Głosie Nauczycielskim nr 25-26 z 18-25 czerwca 2025 r. (wydanie drukowane ie elektroniczne).
Fot. Archiwum prywatne i materiały kampanii
*Fundacja Głód (nie)Nażarty: https://glodnienazarty.pl/
**Test przesiewowy w kontekście anoreksji znajduje się na stronie kampanii: https://www.dietaniezycia.pl/
Głos Nauczycielski objął patronatem medialnym kampanię społeczną pod hasłem „Dieta (Nie)Życia” – „Czas ma znaczenie”