Agnieszka Kraińska: Mnie do Nauczyciela Roku rekomendowali uczniowie. I byli niesłychanie dumni z nominacji

Na Instagramie prowadzę Daily diary, coś w rodzaju dziennika. Bardzo wielu uczniów, nie tylko zresztą moich, tam zagląda. Z tego co mówią, również dla nich jest on ważny, budujący. Cieszą się, że dzielę się moimi przemyśleniami, że opowiadam im o rzeczywistości, zachęcam do czytania książek. Mam taką filozofię: nie narzucać swojej woli, pytać, rozmawiać i pokazywać różne rozwiązania, decyzję o tym, co i w jaki sposób zrobi, pozostawiam uczniowi. Jeśli da mu się szansę, by zrobił coś, co potrafi, robi niesamowite rzeczy.

Z Agnieszką Kraińską*, nauczycielką wiedzy o społeczeństwie w I Liceum Ogólnokształcącym im. Karola Miarki i technikum w Zespole Szkół nr 1 w Żorach, Nominowaną do tytułu Nauczyciel Roku 2022, rozmawia Halina Drachal

Ilu uczniów „Miarki” wybrało WOS na tegorocznej maturze?

– Jeden.

Tak było od zawsze?

– Nie, ale tendencja od pewnego czasu była zniżkowa. W tym roku ze względu na zmiany w wymaganiach egzaminacyjnych z wiedzy o społeczeństwie uczniowie zrezygnowali z tego przedmiotu na maturze. Podczas obchodów Tygodnia Konstytucyjnego poprosiłam prawników, którzy chętnie odpowiadają na potrzeby nauczycieli, by się odnieśli do wytycznych maturalnych w zadaniu otwartym arkusza maturalnego. Adwokaci potwierdzili, że będzie to trudny egzamin.

Jednak nie mniej istotną przyczyną jest zagubienie młodzieży w dzisiejszej rzeczywistości. To, czego się od nas oczekuje jako od nauczycieli, czyli przekazywania uczniom standardów wiedzy, rozmija się z tym, co obserwują na co dzień. Gdy zgodnie z podstawą programową omawiamy temat praworządności, młodzież widzi, jak jest ona traktowana przez polityków. W rezultacie z roku na rok coraz mniej młodych ludzi zdaje maturę z WOS, obawiając się interpretowania przepisów prawa, gdy nie ma jednoznacznych przekazów.

Czy WOS może być apolityczny? Jesteśmy różni, ale stanowimy jedno społeczeństwo.

– Można uczyć wiedzy o społeczeństwie w sposób apolityczny. Nadal bardzo się staram, by tak było, choć nie jest to łatwe, bowiem ten przedmiot opiera się na ocenie rzeczywistości. Nie ukrywam, że uczniowie od zawsze pytali mnie o poglądy polityczne, ulubioną partię itd. I zawsze słyszeli tę samą odpowiedź, że każdy ma prawo do własnego wyboru, a moim zadaniem jest pokazać im wszystkie możliwości. I pokazuję, ocenę pozostawiając im samym. Uczę krytycznie obserwować rzeczywistość. Zdarzają się wypowiedzi publiczne wymagające odniesienia, by młodzi nie ulegali manipulacji.

Trudno pomijać dyskretnym milczeniem wypowiedzi polityków dotyczące np. mniejszości, uchodźców, praw człowieka, gdy młodzież o to pyta. Wszystko należy odnosić do przepisów prawa, które nikogo nie wykluczają.

Ostatnio życie dostarcza mnóstwa tematów na lekcje WOS.

– Kiedyś musiałam szukać teoretycznych przykładów, dziś można je czerpać garściami z naszej rzeczywistości. I ciągle dochodzą nowe. Choćby ostatnia ustawa nazwana „lex Tusk”. Zaproponowałam uczniom, by sprawdzili, czy nasza konstytucja pozwala na przyjęcie takiej ustawy. Ich podstawowa wiedza prawna pozwoliła im znaleźć w konstytucji kilka zasad, które zostały złamane. A także znaleźć odpowiedź na pytanie, kto za to odpowiada.

Wiedza o społeczeństwie w szkole średniej została de facto zastąpiona przez historię i teraźniejszość.

– Nie uczę tego przedmiotu w klasach polskich, przede wszystkim dlatego, że nie jestem historykiem, lecz politologiem. HiT uczę tylko w klasie ukraińskiej, znam więc podstawę programową tego przedmiotu. Oceniam ją krytycznie. Można opowiadać o najnowszej historii w różnych kontekstach, ale brakuje mi tematów związanych z doktrynami, partiami politycznymi. Wydarzenia historyczne przedstawiane są bez podstaw z teorii państwa dotyczących różnic między demokracją, autorytaryzmem czy totalitaryzmem.

Przy omawianiu np. kryzysu w Czechosłowacji w 1968 r. uczniowie nie poznają kontekstu tych wydarzeń, nie dowiadują się, jaki był wtedy ustrój tego i innych państw.

Nauczyciel Roku 2023 i Nauczyciel Jutr@. Szukamy Najlepszych z Najlepszych!

Jak w takim modelu kształtować postawy obywatelskie?

– Nie znalazłam w podstawie programowej HiT zbyt wielu treści, które by się odwoływały do edukacji obywatelskiej, uczenia życia społecznego, kształtowania obywatela kraju demokratycznego odpowiedzialnego za siebie i za innych. Tam jest mnóstwo treści historycznych. To nie jest nawet substytut wiedzy o społeczeństwie. Nauczyciele de facto uczą więc historii, która na WOS też zresztą była, tyle że w odwrotnej proporcji, stanowiąc uzasadnienie do opisu zjawisk.

Czy więc da się zgodnie z nową podstawą dobrze przygotować absolwenta LO jako obywatela?

– Moim zdaniem nie do końca. Sami uczniowie klas pierwszych, którzy pamiętają lekcje WOS z podstawówek, mówią o HiT, że to kolejne godziny historii, daty wydarzenia. Nikt nie jest w stanie zapamiętać dziesiątków faktów historycznych. Wiedza o społeczeństwie w zakresie podstawowym dawała wiele możliwości udziału w różnego rodzaju projektach. Nasza młodzież z sukcesami uczestniczy w olimpiadzie społecznej Zwolnieni z Teorii – zdobyli Złotego Wilka. A ja ich za to zaangażowanie nie mam jak docenić, bo WOS w pierwszych klasach liceum już nie ma. Nauczyciel HiT prosi mnie o uzasadnienie, które pozwoliłoby mu wpisać tym uczniom dobrą ocenę za udział w olimpiadzie społecznej, bo na HiT nie ma tego typu treści. A przecież ocena dla ucznia jest czymś bardzo wymiernym i ważnym.

Mogę przekonywać młodzież do zainteresowania wiedzą obywatelską i duża grupa chętnie to „kupi”, ale poza satysfakcją, że mają wpływ na rzeczywistość, w systemie edukacji nic więcej dla nich nie ma.

Czyli WOS będzie Pani uczyła tylko w starszych klasach liceum?

– Już nie ja. Odchodzę ze szkoły systemowej, złożyłam wypowiedzenie.

Dlaczego, przecież tyle rzeczy udało się Pani z uczniami robić?

– Ale to już czas przeszły. W tym, co proponuje mi obecny system, czuję się bezradna, a w takim stanie ducha dobrze pracować się nie da.

Wybrała Pani pracę w szkole, rezygnując z atrakcyjnej posady dziennikarza radiowego. To raczej nieoczywisty kierunek, na ogół dzieje się odwrotnie.

– To było ponad 20 lat temu i absolutnie tego nie żałuję. Media w latach 90. poddane zostały ostrej grze rynkowej, brakowało stabilnych reguł, zasad, a ja szukałam dla siebie miejsca autentycznego, gdzie mogłabym przekazywać wyznawane przez siebie wartości. Podkreślam – nie ideologię, lecz wartości. Przede wszystkim przyzwoitość, to, że zawsze trzeba być człowiekiem. Wydawało mi się, że szkoła była takim naturalnym miejscem, gdzie mogłam swój system wartości realizować. I się nie zawiodłam. Takim momentem zwrotnym stał się strajk nauczycieli z 2019 r. Poczułam się wtedy nikim.

Do tej pory miałam poczucie misji, pieniądze nie były aż tak istotne, jakoś dawaliśmy sobie w rodzinie radę. Jednak w pewnym momencie poczułam się poniżana przez ludzi, którzy nic nie wiedzieli o mojej pracy, choć starałam się dawać z siebie wszystko.

I osobiście nikt niczego złego o mnie nie powiedział. W dodatku z racji przedmiotu, którego uczę, poczułam na sobie oddech cenzury. Ludzie przestali być odważni, otwarci. Strasznie trudno pracować w atmosferze strachu.

Jak to się przekłada na uczniów?

– Licealiści to wyczuwają. Na Instagramie prowadzę Daily diary, coś w rodzaju dziennika. Bardzo wielu uczniów, nie tylko zresztą moich, tam zagląda. Z tego co mówią, również dla nich jest on ważny, budujący. Cieszą się, że dzielę się moimi przemyśleniami, że opowiadam im o rzeczywistości, zachęcam do czytania książek. Podoba im się, że nikogo nie obrażam ani nie narzucam własnego zdania. I dla mnie jest to ważne miejsce.

Mam taką filozofię: nie narzucać swojej woli, pytać, rozmawiać i pokazywać różne rozwiązania, decyzję o tym, co i w jaki sposób zrobi, pozostawiam uczniowi. Jeśli da mu się szansę, by zrobił coś, co potrafi, robi niesamowite rzeczy.

Młodzi ludzie w rekomendacjach dołączonych zgłoszenia konkursowego podkreślali, że Pani dopuszcza ich do głosu, umożliwia przedstawienie własnych racji. Czyżby był to jeden z głównych problemów naszej szkoły?

– Odnoszę wrażenie, że jako społeczeństwo mamy problem ze słuchaniem się nawzajem. Bardzo dużo wniosków wyciągnęłam ze zdalnego nauczania. Okazało się wtedy, jak ważne jest choćby zapytanie uczniów o ich samopoczucie i danie im czasu na wypowiedź. Na początku, gdy nikt się nie odezwał, zaraz przechodziłam do lekcji. Ale gdy poczekałam pół minuty, zaczynała się lawina wypowiedzi, bo od razu każdy się bał odezwać. W dodatku w tym cyfrowym świecie najbardziej to oni boją się samych siebie, bo ktoś nagra to, co powiedzą, ktoś zrobi zdjęcie itd. Po powrocie do szkoły po zdalnym nauczaniu najbardziej chcieli kontynuowania naszych rozmów, wygadania się. Piszą do mnie wieczorami na Messengerze o tym, co się im przydarzyło.

Nauczenie krytycznego myślenia, poświęcony czas i nieocenianie – te trzy elementy pojawiają się najczęściej w ich rekomendacjach

– Mnóstwo projektów realizowaliśmy „poza czasem”, popołudniami lub wieczorami, online lub spotykając się po lekcjach. Ocenianie według stopni szkolnych zawsze stanowiło dla mnie problem, choć trzymałam się zasad. U mnie ocena nigdy nie jest ostateczna.

Umawiałam się z uczniami, że jeśli czują, że z WOS potrafią więcej, mają się przygotować, przedstawić mowę na swój temat. Mówiłam: pokaż, co robisz, a czego ja nie zauważyłam, albo znajdź sobie w klasie adwokata, który zrobi to za ciebie.

Te mowy obrończe uczą odpowiedzialności. Bardzo rzadko ktoś sam występował w swoim imieniu, choć znalezienie „adwokata” też nie jest proste. Trzeba wykazać się ogromną odwagą przed całą klasą. Jak ta osoba zaczynała mówić, w klasie zapadała idealna cisza, a wypowiedź kończyła się na ogół brawami. Niektórzy przygotowywali świetne mowy.

Uczniowie już wiedzą, że Pani odchodzi ze szkoły?

– Tak. Kiedy im o tym powiedziałam, zapadło milczenie. A potem usłyszałam, że trzymają za mnie kciuki i że pokazałam im, że warto walczyć o to, w co się wierzy. Dla młodzieży ważna jest postawa nauczyciela, a ja potrafię powiedzieć, gdzie jest dobro, a gdzie zło.

Mnie do Nauczyciela Roku rekomendowali uczniowie. I oni byli niesłychanie dumni z nominacji. Oglądali całą Galę, towarzyszyli mi zdalnie.

To było wspaniałe, wzruszające podziękowanie za wszystkie te wspólne lata. Zresztą nie znikam. Jeśli będą chcieli ze mną porozmawiać, jestem dla nich.

Dziękuję za rozmowę

*Agnieszka Kraińska jest także nauczycielką edukacji prawnej w społeczeństwie obywatelskim i edukacji społeczno-medialnej

Wywiad ukazał się w GN nr 25-26 z 21-28 czerwca br. Całe wydanie dostępne na stronie  https://e.glos.pl 

Fot. Archiwum prywatne

Zapraszamy do głosowania w naszej ankiecie:

Nauczycielu, jak spędzasz w tym roku wakacyjny urlop?

Zobacz wyniki

Loading ... Loading ...

Nr 25-26/21-28 czerwca 2023