Alarmy bombowe. Sprawcami użytkownicy forum internetowego?

To użytkownicy jednego z forów internetowych są odpowiedzialni za kilkaset alarmów bombowych w czasie matur. Podobno akcja miała być wymierzona w policję.

Czy ktoś przeprosi teraz strajkujących nauczycieli? Bo to nauczycieli zaczęto wiązać w sposób skandaliczny i bezpodstawny z alarmami.

Przypomnijmy, że w pierwszym dniu matur, 6 maja br., 122 szkoły z całej Polski – m.in. w Krakowie, Warszawie i Nowym Sączu – zgłosiły, że dostały ostrzeżenia o podłożeniu bomby. Na szczęście były to fałszywe alarmy, żadnych ładunków nie znaleziono. Kolejnego dnia liczba fałszywych alarmów lawinowo wzrosła, do ponad 660 w całym kraju. Reagowały policja, straż pożarna, czasem pogotowie gazowe.

Bomb nigdzie nie było, ale w 181 szkołach egzamin trzeba było zaczynać z opóźnieniem sięgającym nawet dwóch godzin. W trzecim dniu matur zgłoszeń było już znacznie mniej, ale wcześniej przed wieloma szkołami policjanci czuwali całą noc.

Jak informuje dzisiejsza „Gazeta Wyborcza”, za fałszywymi ostrzeżeniami o ładunkach wybuchowych stoją użytkownicy jednego z forów internetowych. To ich forma „walki” z policją. Dziennik nie podał jednak nazwy forum.

Wiadomo tyle, że jest ono dość znane z publikowania wulgarnych i obraźliwych treści. Użytkownicy zaplanowali całą akcję przed rozpoczęciem matur i opracowali „Instrukcję >>bojowników<<„. „Klikasz x, wchodzisz w y, wpisujesz pseudonim. Jest podpowiedź, gdzie się zalogować i do ilu szkół jednocześnie można napisać” – podaje „Gazeta Wyborcza”.

Jak wyglądały fałszywe alarmy? „Zdesperowany uczeń zbudował zasobnik z gazem bojowym fosgen. O godzinie 11 nastąpi detonacja. Bomba jest ukryta w sali, w której zdający piszą egzamin. Ratujcie się, będą ofiary” – e-maile takiej treści otrzymali z niedzieli na poniedziałek dyrektorzy szkół.

Użytkownicy forum chcieli w ten sposób zadrwić z policji. Kosztem maturzystów… W sprawie ustalenia sprawców fałszywych ostrzeżeń powołano specjalny zespół w Komendzie Głównej Policji, którego koordynatorem jest minister spraw wewnętrznych i administracji Joachim Brudziński. W składzie zespołu znaleźli się m.in. funkcjonariusze specjalizujący się w walce z cyberprzestępczością.

Natychmiast zaroiło się również od podsycanych w sieci teorii spiskowych, że za alarmami mają stać rzekomo nauczyciele – fikcyjne konta na Twitterze rozprzestrzeniały te fałszywe informacje na masową skalę.

Wcześniej RMF FM podawało jako nieoficjalną informację, że za rozprzestrzenianiem fałszywych informacji stała grupa mająca międzynarodowe powiązania. Służby miały wiedzieć o jej planach od 2 maja.

– Wiem, że e-maile z ostrzeżeniami trafiły do dyrektorów innych szkół w Łodzi i że nauczyciele, uczniowie i ich rodzice przeżywali koszmar – powiedział Głosowi Nauczycielskiemu Dariusz Chętkowski, nauczyciel języka polskiego w XXI Liceum Ogólnokształcącym im. B. Prusa w Łodzi. – Sprawę musi wyjaśnić policja. Współczuję uczniom, ich rodzicom i nauczycielom, że coś takiego musieli przeżywać – dodał.

Wiesław Włodarski, nauczyciel matematyki w stołecznym XIX Liceum Ogólnokształcącym im. Powstańców Warszawy, Nauczyciel Roku 2007, przyznaje, że w szkole, w której uczy doszło do fałszywego alarmu.

– Ktoś postanowił zrobić uczniom świństwo. To deprymuje, wywołuje dodatkowy stres i napięcie. Kiedy młodzi ludzie są ewakuowani przed egzaminami, muszą czekać na boisku na kontrolę pirotechniczną, to nawet jeśli matura zacznie się o czasie, nie można mówić o normalnej koncentracji, umysły uczniów nie są już tak otwarte – podkreśla nauczyciel.

W środę Prokuratura Okręgowa w Warszawie wszczęła śledztwo w sprawie serii fałszywych alarmów bombowych w Warszawie i innych miastach na terenie kraju.

(JK, GN)

Fot: Polska Policja/Twitter