Dziś uczniowie w Anglii wrócili do nauki stacjonarnej. Niewykluczone, że za długie miesiące lockdownu i nauki zdalnej zapłacą krótszymi wakacjami i dodatkowymi godzinami spędzonymi na nauce
W efekcie m.in. szeroko zakrojonego programu szczepień oraz spadku liczby nowych zakażeń do nieco ponad 5 tys. dziennie brytyjski rząd postanowił o powrocie uczniów w szkołach angielskich do nauki stacjonarnej. Szkoły średnie mogą jednak odroczyć ten termin o kilka dni w celu przeprowadzenia masowych testów wśród uczniów.
W ciągu dwóch pierwszych tygodni nauki uczniowie szkół średnich będą proszeni o poddanie się trzem dobrowolnym testom na koronawirusa w placówce oświatowej oraz o przeprowadzenie jednego testu w domu. Potem dwa razy w tygodniu każdy uczeń otrzyma do domu specjalne zestawy do przetestowania się.
Uczniowie szkół średnich mają też nosić maski wszędzie tam, gdzie nie można zachować odpowiedniego dystansu, czyli również w klasie.
Rząd brytyjski uruchomił jednocześnie system korepetycji dla uczniów, który ma im pomóc nadrobić zaległości w nauce. Według brytyjskiego dziennika „The Guardian”, dyrektorzy i nauczyciele krytykują rządowe pomysły określając je mianem „chaotycznych i zagmatwanych”.
Brytyjski minister edukacji Gavin Williamson zaproponował m.in. dodatkowe dni pobytu dzieci w szkole, skrócenie wakacji i wydłużenie nauki na uniwersytetach. Jego zdaniem, będzie to najważniejszy dla oświaty program zmian od zakończenia II wojny światowej.
Wypowiadający się dla „Guardiana” dyrektorzy i nauczyciele krytykują jednak ten program wskazując, że wszystkie zmiany muszą być wprowadzane po konsultacjach z rodzicami oraz powinny zostać poparte argumentami merytorycznymi i badaniami naukowymi. A niczego takiego rząd nie przedstawił.
Szczególne kontrowersje wywołał projekt Narodowego Programu Korepetycji (NPT), w ramach którego rząd chce zapłacić prywatnym firmom świadczącym tego typu usługi za pomoc uczniom, którzy mają szczególnie duże zaległości w nauce. Nauczyciele zwracają tymczasem uwagę na ogromne koszty takiego programu. Podkreślili też kiepskie wyniki pilotażu NTP w 150 szkołach w północno-wschodniej części kraju. Jedynie 20 proc. uczniów skorzystało z możliwości takich korepetycji, a dyrektorzy mają negatywne opinie o jakości takich zajęć.
W niektórych przypadkach firmy odwoływały korepetycje, gdy dowiadywały się, z jakimi uczniami będą musiały pracować. Twierdziły, że np. nie są przygotowane do uczenia młodzieży akurat w takim wieku. W innych uczniowie nie chcieli uczestniczyć w zajęciach z osobami, które nie były ich nauczycielami i których widziały pierwszy raz w życiu na oczy. Po miesiącach spędzonych w zamknięciu wywoływało to u nich duży stres.
(PS, GN)