Około 125 tys. uczniów z publicznych szkół w Australii nie ma dostępu do internetu i w czasie pandemii nie może się uczyć – zaalarmował Australijski Związek Nauczycieli (AEU)
Brak sprzętu i internetu w okresie pandemii to problem nie tylko polskich uczniów, nauczycieli, rodziców i szkół. Australijscy nauczyciele-związkowcy przygotowali raport na temat cyfrowego wykluczenia dzieci uczęszczających do szkół publicznych.
Okazało się, że 125 tys. dzieci chodzących do publicznych placówek nie jest w stanie kształcić się na odległość, ponieważ nie ma internetu.
Generalnie, możliwości zdalnego kształcenia związane są z zamożnością rodzin. Aż 9 proc. uczniów z niskimi dochodami nie ma w domu szybkiego internetu. W grupie uczniów z rodzin o wysokich dochodach takiego dostępu nie ma tylko 1 proc. dzieci.
Uczniowie szkół publicznych znajdują się w dużo gorszej sytuacji niż ich rówieśnicy ze szkół niepublicznych. Ci pierwsi ponad 2,5 raza częściej byli pozbawieni dostępu do internetu niż dzieci chodzące do szkół katolickich lub prywatnych.
Internetu pozbawiona była aż 1/3 z 20 tys. uczniów mieszkających na odległych terenach tego ogromnego kraju. Wykluczenie cyfrowe czterokrotnie częściej dotyczyło dzieci Aborygenów (rdzennych mieszkańców Australii) i zamieszkujących wyspy w Cieśninie Torresa (tj. rejon pomiędzy północną Australią a Papuą-Nową Gwineą) niż pozostałych uczniów szkół publicznych.
Raport AEU zwraca także uwagi na niższe kompetencje rodziców ze środowisk o niskich dochodach do edukowania swoich dzieci w warunkach pandemii.
Australijscy związkowcy zarzucają liberalno-konserwatywnemu rządowi Scotta Morrisona nieudolność i brak kompetencji do „zapewnienia wszystkim uczniom dostępu do narzędzi i zasobów cyfrowych, których potrzebują podczas swojej edukacji”.
(PS, GN)