CYKL WYWIADÓW „PPK – BEZPIECZNA PRZYSZŁOŚĆ NAUCZYCIELA” (2). Pracownicze Plany Kapitałowe to sprawdzone rozwiązanie, które realnie powiększa oszczędności

W poprzednim odcinku cyklu rozmawialiśmy o obawach i mitach dotyczących Pracowniczych Planów Kapitałowych. Tym razem – zgodnie z obietnicą – pytamy Ewę Trojan z TFI PZU o liczby. Jak wygląda realny portfel uczestnika PPK z sektora edukacji, który rozpoczął oszczędzanie kilka lat temu? Ile można dziś mieć na koncie i jak duże znaczenie mają dopłaty od pracodawcy i państwa?

 

Pani Ewo, przejdźmy do konkretów. Załóżmy, że nauczyciel przystąpił do PPK w 2021 r. i regularnie odkłada pieniądze. Co dziś widzi w swoim portfelu?

– Dziś możemy już mówić o bardzo konkretnych rezultatach. Posłużmy się przykładem kobiety z rocznika 1975, która rozpoczęła oszczędzanie w PPK w maju 2021 r. Przez ten czas – do końca września 2025 r. – zgromadziła łącznie 23 533,47 zł.

To rzeczywisty stan rachunku uczestniczki PPK z sektora edukacji.

Na tę konkretną kwotę złożyły się:
• wpłaty pracownika – 9835,23 zł
• wpłaty pracodawcy – 7376,48 zł
• dopłaty od państwa – 250 zł powitalnej + 960 zł dopłat rocznych.

Łącznie to 18 421,71 zł wpłat, które przez kilka lat pracowały w funduszu. Dzięki inwestycjom wartość rachunku wzrosła o 5 111,76 zł, i przyniosła 28 proc. zysku względem sumy wpłat.

Czyli w cztery lata zysk wyniósł ponad 5 tys. zł?

– Tak, i to bez żadnych dodatkowych działań ze strony uczestniczki. Wystarczyło nie rezygnować z programu i pozwolić pieniądzom pracować. To pokazuje, jak ogromną rolę odgrywa systematyczność i długofalowość. Nawet jeśli ktoś nie interesuje się giełdą czy inwestycjami, w PPK korzysta z efektu procentu składanego oraz z dopłat od pracodawcy i państwa.

Z perspektywy uczestniczki oznacza to, że włożyła z własnej kieszeni 9 tys. zł, a dziś ma ponad 23 tys. zł. Należy pamiętać, że w PPK odkładamy co miesiąc niewielkie kwoty. Przy tak niewielkim zaangażowaniu trudno znaleźć lokatę czy inne rozwiązanie, które przyniosłoby podobny efekt.

Zanim przejdziemy dalej – przypomnijmy, jak dokładnie wygląda mechanizm wpłat. Kto i ile dokłada w ramach PPK?

– To ważne pytanie, bo wiele osób wciąż nie zdaje sobie sprawy, że w PPK oszczędza się wspólnie. Pracownik przekazuje 2 proc. swojego wynagrodzenia brutto, pracodawca dodaje co najmniej 1,5 proc., a państwo wspiera uczestników dopłatą powitalną 250 zł oraz coroczną dopłatą 240 zł, jeśli wpłaty są regularne.

W efekcie każda złotówka wpłacona przez uczestnika niemal się podwaja – już od pierwszego miesiąca. To właśnie ten mechanizm współfinansowania sprawia, że PPK jest tak efektywne dla uczestnika, nawet przy niewielkich wpłatach. A co ważne – wszystkie środki są prywatne i w pełni dziedziczone.

Jak reagują nauczyciele, kiedy po raz pierwszy logują się do swojego konta i widzą te liczby?

– Najczęściej słyszymy: Nie wiedziałam, że to już tyle!. Wiele osób nie śledzi rachunku na bieżąco, bo PPK działa automatycznie. Kiedy pokazujemy im, że przez kilka lat uzbierało się kilkadziesiąt tysięcy złotych, pojawia się zdziwienie, ale i ogromna satysfakcja.

Zdarzają się nawet sytuacje, że nauczyciele zachęcają koleżanki: Zaloguj się i zobacz, ile już masz!. Taki efekt „wow” ma ogromną wartość edukacyjną – liczby są bardziej przekonujące niż jakiekolwiek broszury.

A jakie są najczęstsze motywacje, by pozostać w programie?

– Co ciekawe, nie chodzi tylko o pieniądze. Dla części nauczycieli ważne jest właśnie poczucie bezpieczeństwa, że coś odkładają systematycznie, bez konieczności pilnowania terminów wpłat czy podejmowania decyzji inwestycyjnych.

Inni mówią wprost, że traktują PPK jako sposób na „małe poduszki finansowe” – planują wykorzystanie tych środków np. na remont po przejściu na emeryturę, wsparcie dzieci czy po prostu na spokojniejszy start w nowym etapie życia.

To wbrew pozorom bardzo ważne, bo pokazuje, że PPK to nie tylko program finansowy, ale też narzędzie budowania bezpieczeństwa finansowego.

Wielu nauczycieli wciąż postrzega PPK jako „tylko parę procent z pensji”. Ale te liczby chyba mówią same za siebie.

– Dokładnie tak. Pracownik wpłaca 2 proc., a dostaje prawie drugie tyle. Do tego dopłaty od państwa i zysk z inwestycji. PPK to system, w którym każda złotówka realnie pracuje na rzecz uczestnika.

Jeśli przeliczymy to na dłuższy horyzont – 10, 15, 20 lat – to mówimy już o dziesiątkach tysięcy złotych dodatkowego kapitału. A wszystko przy pełnej dobrowolności uczestnictwa w PPK.

Niektórzy zastanawiają się też nad tzw. wpłatą dodatkową. Czy to rzeczywiście się opłaca?

– Jak najbardziej. Każdy uczestnik może zwiększyć swoją wpłatę z 2 proc. nawet do 4 proc. wynagrodzenia. Wiele osób wybiera np. dodatkowe 1 proc. lub 2 proc., co nie jest dużym obciążeniem dla domowego budżetu, a ma ogromne znaczenie dla efektu końcowego.

Jeśli nauczycielka, o której mówimy, dopłacałaby co miesiąc dodatkowo 1 proc., po tym samym okresie miałaby o blisko kilka tysięcy  złotych więcej. A po 10-15 latach różnica jest ogromna.

Dodatkowa wpłata to decyzja w pełni dobrowolna, każdy uczestnik decyduje o niej samodzielnie. Może ją w każdej chwili uruchomić i w dowolnym momencie z niej zrezygnować. Takie rozwiązanie daje poczucie kontroli i elastyczności, a jednocześnie może realnie zwiększyć przyszłe oszczędności.

A co, jeśli ktoś zmienia pracę albo odchodzi z jednej szkoły do drugiej? Czy wtedy traci środki?

– Nie, uczestnik nic nie traci i nic mu nie przepada, i to bardzo ważne, żeby to podkreślić. Środki w PPK są przypisane do konkretnej osoby, nie do miejsca pracy.  Gdy nauczyciel zmienia szkołę, to podobnie jak każdy uczestnik PPK może złożyć wniosek o transfer, a tym samym mieć bieżące konto, na które są dokonywane wpłaty u aktualnego pracodawcy. W takiej sytuacji mamy wszystkie dotychczasowe wpłaty na bieżącym rejestrze. To daje ogromną swobodę i poczucie ciągłości. Jeśli nie dokonamy transferu, wówczas mamy wiele kont, na co ustawa pozwala.

Nawet jeśli przez pewien czas uczestnik nie pracuje, środki pozostają na rachunku i nadal pracują na rynku kapitałowym.

Wróćmy na chwilę do dopłat. Z punktu widzenia nauczycieli to chyba szczególnie istotne?

– W PPK państwo dokłada do każdego, kto oszczędza. To 250 zł na start i 240 zł rocznie – pod warunkiem że uczestnik dokonuje minimalnych wpłat. Dla osoby, która zaczęła w 2021 r., to już niemal 1 tys. zł dodatkowo.

Ale kluczowe są też wpłaty od pracodawcy – czyli od szkoły, uczelni, przedszkola czy innej placówki edukacyjnej. To pieniądze, których uczestnik nie widzi na swoim koncie bankowym, ale które co miesiąc trafiają na jego prywatne konto. To de facto podwyżka obecnego wynagrodzenia odkładana na naszą przyszłość.

A co w sytuacji, gdy ktoś ma trudniejszy okres finansowy i chciałby zmniejszyć wpłaty?

– Jest na to pewne rozwiązanie. PPK jest dość elastyczne. Można czasowo obniżyć wpłatę nawet do 0,5 proc. pensji w sytuacji gdy nasze wynagrodzenie nie przekracza 120 proc. płacy minimalnej a później wrócić, gdy sytuacja się poprawi. Nie trzeba nic zaczynać od nowa, konto pozostaje aktywne, a zgromadzone środki nadal pracują.

Pamiętajmy, że w opisanej sytuacji wpłata pracodawcy pozostaje bez zmian, nawet jeśli uczestnik obniży swoją wpłatę.

A jeśli ktoś chciałby sam policzyć, ile może odłożyć w PPK – czy są do tego jakieś narzędzia?

– Oczywiście. Na naszej stronie emeryturappk.pzu.pl udostępniliśmy prosty kalkulator PPK, który pozwala zrobić symulację przyszłych oszczędności. Wystarczy wpisać kilka podstawowych danych, jak wysokość pensji, wiek i planowaną wpłatę, a kalkulator pokazuje, ile można zgromadzić oszczędności w różnych wariantach.

To bardzo otwierające doświadczenie, bo wiele osób dopiero wtedy widzi, że nawet niewielkie kwoty, odkładane regularnie, mogą dać konkretne efekty.
Nawet jeśli ktoś myśli, że „już ma za mało czasu na oszczędzanie”, to nieprawda. W PPK każda wpłata ma znaczenie – niezależnie od wieku uczestnika. Dlatego zachęcam, by wejść na stronę, sprawdzić liczby i zobaczyć, jak pieniądze mogą pracować na naszą przyszłość. A najlepiej porozmawiać z koleżankami i kolegami z pracy, którzy już są w PPK. Ich doświadczenia i wyniki to często najlepsza motywacja, by samemu zostać w programie.

Bezpieczeństwo inwestycji to wciąż częste pytanie. Jak TFI PZU dba o ochronę tych pieniędzy?

– W PPK środki są inwestowane w fundusze zdefiniowanej daty, dopasowane do wieku uczestnika. Młodsi mają większy udział akcji, starsi – obligacji i instrumentów o niższym ryzyku.

W przypadku wspomnianej uczestniczki z rocznika 1973 fundusz PZU inwestuje ostrożnie, z dużym udziałem obligacji, dlatego stopa zwrotu na poziomie 28 proc. w cztery lata to naprawdę bardzo solidny wynik. Dla porównania – na zwykłej lokacie w tym samym czasie zysk byłby kilkukrotnie niższy.

Warto dodać, że PPK działa pod ścisłym nadzorem KNF, a pieniądze trafiają na indywidualne rachunki. To w pełni prywatne środki.

Czyli można powiedzieć, że PPK to połączenie bezpieczeństwa i rozsądnego zysku?

– Dokładnie. To rozwiązanie, które pozwala oszczędzać bez ryzyka utraty kontroli nad pieniędzmi. Wszystkie środki są prywatne i dziedziczone.

To, co daje ogromne poczucie bezpieczeństwa to fakt, że każdy uczestnik może w każdej chwili sprawdzić stan swojego konta, ile wynoszą jego wpłaty, a ile wpłacił pracodawca, dokonać dyspozycji czy sprawdzić aktualne wyniki funduszu.

Jakie przesłanie płynie z tego dla osób, które wciąż się wahają?

– Najprostsze z możliwych: warto działać już dziś. PPK to nie obietnica, tylko konkretne, sprawdzone rozwiązanie, które realnie powiększa oszczędności.

Każdy miesiąc, w którym odkładamy choćby niewielką kwotę, przybliża nas do bezpieczniejszej przyszłości – i to jest największa wartość PPK.

Pierwszy wywiad z cyklu „PPK – bezpieczna przyszłość nauczyciela” ukazał się w Głosie Nauczycielskim nr 40-41 z 1-8 października 2025 r. Zachęcamy do lektury!