Czarnek oferował nauczycielom ogromne podwyżki – tyle że… pensum i czasu pracy

Proponowaliśmy 36 proc. podwyżki dla nauczycieli, ale związki się na to nie zgodziły – taki zarzut po raz kolejny padł dziś z ust ministra edukacji Przemysława Czarnka. Szef MEiN jednak mija się z prawdą. Warto przypomnieć, co naprawdę jego resort chciał zafundować oświacie

– Proponowaliśmy i dalej proponujemy 36 proc. podwyżki dla nauczyciela stażysty, 32 proc. dla kontraktowego, 32 proc. dla mianowanego i 27 proc. dla dyplomowanego. To oficjalne propozycje. Czy Sławomir Broniarz o tym nie wiedział? – pytał dziś minister edukacji. Jego zdaniem, ZNP i inne związki propozycje te odrzuciły.

Chodzi o rozmowy, jakie w 2021 r. toczyły się w ramach ministerialnego zespołu i które resort zerwał po 7 grudnia 2021 r.

– Przejrzałem wszystkie dokumenty, które otrzymaliśmy w trakcie prac ministerialnego zespołu ds. statusu zawodowego pracowników oświaty. Policzyłem, że oferowany nauczycielom wzrost wynagrodzeń wahał się od 11,3 proc. dla dyplomowanego, poprzez 13 proc. dla mianowanego, do 14 proc. w „okresie wprowadzenia do zawodu”, który miał zastąpić stażystę i kontraktowego – mówił „Głosowi” w kwietniu br. Krzysztof Baszczyński, wiceprezes ZG ZNP przypominając o propozycjach MEiN przedstawionych związkom zawodowym podczas rozmów w 2021 r.

Nauczyciele, jako grupa zawodowa, nigdy nie otrzymali propozycji wzrostu wynagrodzeń w wysokości 36 proc.

Co natomiast MEiN chciało zmienić w Karcie Nauczyciela?
* podwyższyć pensum o 4 godziny (z wyjątkiem nauczycieli przedszkoli). Ministerstwo przyznało, że „zmiany w pensum będą się wiązały z ruchami kadrowymi”, w związku operacji tej ma towarzyszyć trzyletni okres przejściowy. „Rozwiązania kadrowe będą uwzględniały decyzję nauczyciela o zwiększeniu pensum z jednoczesnym wzrostem wynagrodzenia lub zachowanie dotychczasowego wymiaru pensum i ustalenie proporcjonalnego wynagrodzenia zasadniczego” – czytamy w stanowisku ministerstwa
* nauczyciele, którzy nie zdecydowaliby się na pracę według nowego pensum czekałoby ograniczenie zatrudnienie (nawet poniżej 1/2 etatu) oraz wynagrodzenie zasadnicze „w wymiarze proporcjonalnym do realizowanych zajęć”, czyli sporo niższe. Nauczyciel korzystający z ograniczenia zatrudnienia straciłby też godziny ponadwymiarowe. W razie braku godzin w szkole, nauczyciela czekałoby przejście w stan nieczynny, a jeśli nie zgodziłby się na taki wariant – rozwiązanie stosunku pracy
* przywrócić uprawnienia z art. 88 KN (tj. prawo do emerytury po 30 latach pracy, w tym 20 latach „przy tablicy”), ale tylko dla nauczycieli, którzy by nabyli takie uprawnienie w latach 2009-2013. To niewielka, prawdopodobnie kilkutysięczna grupa osób
* zobowiązać nauczycieli do odpracowania tygodniowo 8 godzin „czasu dostępności w szkole”. Taki wymiar dotyczyłby nauczycieli z obowiązkowym tygodniowym wymiarem zajęć do 25 godzin. Nauczyciele z obowiązkowym wymiarem zajęć powyżej 25 godzin musieliby zrealizować dodatkowo 3 godziny tygodniowo. Zwiększony wymiar „czasu dostępności w szkole” przewidziano dla nauczycieli plastyki, muzyki i wychowania fizycznego. Ministerstwo nie podało jednak szczegółów. Godziny dostępności rejestrowane byłyby na bieżąco i rozliczane w okresach rocznych w indywidualnej karcie ewidencji czasu pracy. Do godzin dostępności wliczano by: spotkania z rodzicami, czas na indywidualne rozmowy z rodzicami, konsultacje z uczniami, wycieczki szkolne, doraźne zajęcia i aktywności związane np. z przygotowaniem akademii, wolontariatem, organizacja i opieka nad uczniami podczas np. dyskotek, rady pedagogiczne, sprawdzanie prac uczniów i przygotowanie do zajęć
* zlikwidować dodatek uzupełniający, który nauczyciele otrzymują w przypadku, gdy samorząd zaniża pensje w oświacie
* zlikwidować dodatek „na start” otrzymywany przez stażystów
* zmienić zasady naliczania i przyznawania dodatku wiejskiego – miał on wynosić nie 10 proc. wynagrodzenia zasadniczego, ale stałą kwotę dla wszystkich – 300 zł (co dla ogromnej większości pedagogów z małych ośrodków oznacza obniżenie dodatku)
* obciąć o połowę odpisu na zakładowy fundusz świadczeń socjalnych, co w praktyce oznaczałoby dla nauczyciela utratę środków zbliżonych do świadczenia urlopowego
* wprowadzić zmiany w urlopach – nauczycielowi miałoby przysługiwać prawo do 55 dni urlopu wypoczynkowego we wszystkie dni wolne od zająć dydaktyczno–wychowawczych (wakacje, ferie zimowe, zimowa przerwa świąteczna, wiosenna przerwa świąteczna, pozostałe dni wolne od zajęć dydaktycznych)
* zmienić awans i wprowadzić 4-letni „okres wprowadzenia do zawodu nauczyciela” zakończony egzaminem praktycznym i teoretycznym. Dopiero potem nauczyciel mógłby ubiegać się o stopień nauczyciela mianowanego, a następnie – dyplomowanego. Nauczyciel dyplomowany otrzymałby prawo ubiegania się o dwie specjalizacje zawodowe, co by się wiązało z dodatkiem do wynagrodzenia
* powrócić do kryteriów oceny pracy nauczyciela (choć z tego pomysłu minister Anna Zalewska musiała się wycofać po 3 miesiącach od wejścia w życie przepisów)

Dwa ostatnie punkty wprowadzono w życie ostatnią nowelizacją Karty Nauczyciela.

(PS, GN)