Czy Lex Czarnek 2.0 otwiera furtkę do likwidacji Karty Nauczyciela w przedszkolach? Krzysztof Baszczyński: Bądźmy mądrzy przed szkodą

To nie jest żaden sposób na braki kadrowe, ale to jest sposób na to, żeby obniżyć koszty pracownicze. Bo wiadomo, że zatrudniane na tych zasadach osoby nie będą podlegały rozwiązaniom zawartym w pragmatyce nauczycielskiej. To jest bardzo groźny zapis.

Z Krzysztofem Baszczyńskim, wiceprezesem ZG ZNP, rozmawia Jarosław Karpiński

ZNP alarmuje, że wejście w życie lex Czarnek 2.0 doprowadzi do zatrudniania w publicznych przedszkolach osób niebędących nauczycielami do prowadzenia wszystkich zajęć, a nie jak dotychczas zajęć rozwijających zainteresowania. Może to spowodować w konsekwencji likwidację Karty Nauczyciela w tych placówkach i upowszechnienie zatrudniania na podstawie Kodeksu Pracy. Jak groźne mogą być tego skutki?

– W dyskusji o negatywnych konsekwencjach lex Czarnek 2.0 skupiono się gównie na blokowaniu działalności organizacji społecznych w szkołach, czy związywaniu rąk dyrektorom, co jest oczywiście problemem. Natomiast wszyscy zainteresowani powinni podnosić również problem możliwości zatrudniania w przedszkolach osób niebędących nauczycielami. Ta niewinnie brzmiąca poprawka ma swoje określone skutki i trzeba ją oceniać w szerszym kontekście.

Nie bez przyczyny postanowiono wykreślić z ustawy przepis, który mówi, że nienauczyciel zatrudniony w przedszkolu może realizować tylko pewne dodatkowe zajęcia dla dzieci. Prostą konsekwencją wykreślenia tego zapisu jest to, że w tzw. uzasadnionych przypadkach, a takie mogą się znaleźć zawsze, zajęcia z dzieckiem nie tylko te rozwijające zainteresowania, będą mogły być prowadzone przez osoby nie będące nauczycielami. A więc przez osoby, których nie dotyczy nasza pragmatyka zawodowa. Nie budziłoby to naszych aż tak dużych wątpliwości, gdyby podobny scenariusz nie był już przerabiany.

Chodzi o domy dziecka i pogotowie opiekuńcze?

– Tak. Dlatego, że jakiś czas temu właśnie w placówkach opiekuńczo- wychowawczych wprowadzono dwie kategorie pracowników: pracowników kodeksowych i pracowników karcianych. Skończyło się to tym, że w 2011 r. wszyscy pracownicy karciani stali się pracownikami samorządowymi, i cały ich awans zawodowy wynikający z pragmatyki nauczycielskiej nie miał już żadnego znaczenia.

Sprawa jest istotna, ale nie spodziewam się, że np. samorządy będą przeciw temu protestować. Dlatego, że proszę zauważyć, iż nauczyciele wychowania przedszkolnego nie są subwencjonowani. Nie mam żadnych wątpliwości, że to jest otwarcie furtki, która doprowadzi do tego, iż osoby pracujące z dziećmi w przedszkolu staną się za chwilę opiekunkami albo opiekunami zamiast nauczycielami w rozumieniu pragmatyki zawodowej. Bądźmy więc mądrzy przed szkodą.

Wyjaśnijmy więc, że takie rozwiązanie to nie jest dobry sposób na łatanie braków kadrowych w przedszkolach.

– To nie jest żaden sposób na braki kadrowe, ale to jest sposób na to, żeby obniżyć koszty pracownicze. Bo wiadomo, że zatrudniane na tych zasadach osoby nie będą podlegały rozwiązaniom zawartym w pragmatyce nauczycielskiej. To jest bardzo groźny zapis. Sprawa zajęła się Komisja Ochrony Pracy ZG ZNP, która organizuje spotkanie z przedstawicielami wszystkich okręgów Związku, związanymi z nauczaniem przedszkolnym. Trzeba o tym mówić, ponieważ zagrożenie związane z tą zmianą nie zostało zauważone. To jest kwestia istotna dla jakości pracy, dla samych nauczycieli w przedszkolach, ale nie dla rodziców czy samorządów. Samorządom to może być akurat na rękę.

Nie chcę uderzać w spiskowe tony, ale być może wszystkiego rodzaju braki kadrowe będą już wkrótce wypełniane na zupełnie nowych zasadach. A może gdzieś wpadną na „genialny” pomysł, żeby praca nauczyciela według pragmatyki zawodowej dotyczyła tylko podstawy programowej realizowanej przez co najmniej pięć godzin. A powyżej tego pułapu w grę będzie wchodzić zupełnie inna forma zatrudnienia. Taki scenariusz też nie jest wykluczony. Podobnych pomysłów może być wiele, bo będzie może je uzasadnić oszczędnościami.

Nauczyciele wychowania przedszkolnego od lat mówią o tym, że czują się dyskryminowani i pomijani, że wiele osób nie postrzega ich jako nauczycieli, że są traktowani gorzej niż nauczyciele ze szkół. A teraz jeszcze pojawił się przepis, który może uderzać w ich status zawodowy.

– Niestety, autorom tych zmian chodzi też o wprowadzenie do przedszkoli poczucia niepewności, strachu. Nie ma gorszej rzeczy niż praca z taką świadomością. Natomiast te opinie na temat nauczycieli wychowania przedszkolnego, które ja też znam, są dalekie od faktów. Wielokrotnie to wyjaśniałem. Nie jest też tak, co również słyszałem, że ZNP nie dba o tych nauczycieli.

W naszej inicjatywie obywatelskiej dotyczącej finansowania wynagrodzeń nauczycieli z budżetu państwa „znaleźli się” również nauczyciele wychowania przedszkolnego. Dlatego, że my uważaliśmy i uważamy, iż niezwykle groźne jest to, że nauczycielki czy nauczyciele w przedszkolach nie są objęci subwencją oświatową. Pojawiało się więc pytanie, w którym momencie ktoś wpadnie na pomysł żeby ich wykluczyć z pragmatyki. I najwidoczniej znalazł się na to sposób, za sprawą lex Czarnek.

Dziękuję za rozmowę.

ZNP zachęca do podpisywania petycji autorstwa M. Kozika do prezydenta Andrzeja Dudy ws. zawetowania lex Czarnek 2.0