Dariusz Chętkowski: To dobrze, że na egzaminie pojawiła się lektura z gwiazdką

Jeżeli chodzi o poziom podstawowy, to obecność tzw. lektury z gwiazdką z tych trzynastu obowiązkowych była bardzo dobrym posunięciem – ocenia łódzki polonista i felietonista Głosu

„Dziady” to dobry wybór

Z Dariuszem Chętkowskim, nauczycielem języka polskiego w XXI Liceum Ogólnokształcącym im. B. Prusa w Łodzi oraz stałym felietonistą Głosu Nauczycielskiego, rozmawia Jarosław Karpiński

Jeden z tematów wypracowania na maturze z języka polskiego brzmiał „Czym dla człowieka może być wolność?” – maturzyści mieli odwołać się do „Dziadów” cz. III… Jak Pan ocenia tegoroczne tematy maturalne?

– Jeżeli chodzi o poziom podstawowy, to obecność tzw. lektury z gwiazdką – z tych trzynastu obowiązkowych – była bardzo dobrym posunięciem. Młodzież po to otrzymuje informacje, że lektury są obowiązkowe, żeby móc potem zdawać z nich egzaminy. Bardzo wartościowy tekst, jakim był jakiś czas temu na maturze fragment utworu Antoine’a de Saint-Exupery’ego „Ziemia, planeta ludzi” wzbudził niepotrzebny niepokój i pytania po co są lektury obowiązkowe skoro nie pojawiają się na egzaminach? A więc „Dziady” były dobrym wyborem. Informacja żeby odwołać się do całej lektury, bo został podany tylko fragment z końcowej części dzieła, także była dobrym posunięciem. Wcześniej zdarzały się bowiem takie tematy, że wystarczyło właściwie dobrze zinterpretować tylko podany fragment i można było bez problemów zdać egzamin. Polonistom opadały ręce, zastanawiali się w jakim celu przekonywać do czytania lektur skoro nie jest to w ogóle potrzebne.

Dramat Adama Mickiewicza to dla wielu uczniów trudna lektura…

– Tak. Na szczęście temat został tak sformułowany, że można było odwołać się nie tylko do „Dziadów”, lecz także do innego tekstu z kultury. Dlatego nawet uczeń reprezentujący minimalny poziom mógł sobie poradzić, posiłkując się innym tekstem, nawet spoza listy lektur.

Do wyboru była też interpretacja wiersza Anny Świrszczyńskiej „Samotność”.

– Ten wiersz i w ogóle twórczość Świrczyńskiej raczej nie są omawiane na lekcjach w szkole. Wiersz jest dość prosty jeśli chodzi o zrozumienie, ale właśnie na lekcji. Natomiast pojawienie się tej pozycji podczas egzaminu mogło budzić niepokój, bo zawiera on pewne treści egzystencjalne, filozoficzne. Ten utwór świetnie pasowałby do egzaminu na poziomie rozszerzonym, bo młodzież, która wybiera ten poziom, ma pewne wyczucie filozoficzne. Natomiast jako temat do analizy podczas egzaminu na poziomie podstawowym był dość ryzykowny. Szczególnie w zestawieniu z „Dziadami”. Jeden temat maturalny traktował bowiem o wolności i samotności, bo to wynika z treści lektury i drugi, czyli wiersz również był o samotności i wolności. Pod względem merytorycznym tematy dotyczyły więc tych samych treści. A wydaje mi się, że skoro na maturze pojawiają dwa tematy do wyboru, to powinna istnieć między nimi jakaś różnorodność. Gdy jeden, ten związany z „Dziadami” jest dość ciężki, to ten drugi powinien być zdecydowanie luźniejszy. Natomiast abstrahując od poziomu egzaminu i bez zestawiania go z dramatem Mickiewicza sam wiersz Świrszczyńskiej jako temat maturalny był ciekawym pomysłem.

(…)

Cała rozmowa – w Głosie Nauczycielskim nr 20 z 15 maja br.