Dla kogo rząd ma pieniądze?

Rząd znalazł 1000 zł dla nauczycieli. Ale tylko tych przebywających na świadczeniu kompensacyjnym. – Budżet to nie worek bez dna – ostrzegł premier

Rząd przyjął dziś projekt ustawy o jednorazowym świadczeniu pieniężnym dla emerytów i rencistów w 2019 r. Zgodnie z dokumentem renciści i emeryci otrzymają jednorazowy dodatek 1100 zł brutto, czyli ok. 888 zł netto. Na dodatek załapią się też nauczyciele pobierający nauczycielskie świadczenie kompensacyjne. Tak zakłada art. 2 ust. 2 pkt. 14 projektu. Jednorazowe świadczenie zostanie wypłacone „z urzędu” wraz ze świadczeniem, które dana osoba pobiera. Pieniądze powinny wpłynąć na konto uprawnionych w kwietniu br.

– Ze świadczenia skorzystają ci, którzy są w powszechnym systemie ubezpieczeń, rolnicy z KRUS, służby mundurowe, pobierający nauczycielskie świadczenia kompensacyjne, zasiłki i świadczenia przedemerytalne, renty socjalne oraz inwalidzi i renciści wojenni – poinformowała Elżbieta Rafalska, minister rodziny. – Aby dostać jednorazowe świadczenie, nie trzeba będzie składać żadnego wniosku – dodała.

Decyzje w sprawie jednorazowego świadczenia pieniężnego będą wydawać i świadczenie to wypłacą właściwe organy emerytalno-rentowe. W razie zbiegu prawa do świadczeń, które są wypłacane przez dwa organy, decyzje wydaje i jednorazowe świadczenie pieniężne wypłaca Zakład Ubezpieczeń Społecznych.

Koszt całego przedsięwzięcia to prawie 11 miliardów złotych. Czyli kwota zbliżona do kosztów, jakie poniosłoby państwo polskie podnosząc wynagrodzenia nauczycieli i innych pracowników oświaty o 1000 zł brutto.

Podczas konferencji prasowej z udziałem minister Rafalskiej i premiera Mateusza Morawieckiego padło pytanie o to, dlaczego znalazły się pieniądze na jednorazowe świadczenie, a zabrakło ich na podwyżki dla nauczycieli. Szef rządu powtórzył to, co już mówił wcześniej w wywiadach. Stwierdził więc, że akcja strajkowa została zorganizowana dlatego, że w ZNP odbywają się w tym roku wewnętrzne wybory. Opowiadał o podwyżkach, jakie w ciągu ostatnich 3 lat przyznał nauczycielom rząd PiS. Według Mateusza Morawieckiego, rząd „ma uzgodnione ze środowiskami nauczycielskimi dwie podwyżki”.

Premier uważa też, że młodzi nauczyciele zyskają – podobnie jak wszyscy inni w wieku do 26 lat – z zerowej stawki podatku dochodowego. – To znaczące podniesienie wynagrodzenia nauczycieli, którzy najniżej zarabiają – oświadczył Morawiecki. Nauczyciele mają też zyskać na „co najmniej dwukrotnym podniesieniu kosztów uzyskania przychodów” połączonym z „obniżką podatku PIT o 1 pkt. proc.”. – To kolejny zastrzyk dla wszystkich nauczycieli – stwierdził szef rządu.

O propozycji prezydenckiego ministra Krzysztofa Szczerskiego, by nauczyciele się rozmnażali, dzięki czemu otrzymają na dziecko 500 zł miesięcznie, premier jednak nie wspomniał. Obiecał za to ograniczenie biurokracji w szkole (bez podania konkretów).

– Budżet to nie jest worek bez dna. Budżet nie jest z gumy – zastrzegł Morawiecki. – To, co udało nam się teraz osiągnąć, ma związek z naprawą finansów publicznych i z pozbyciem się pewnych chorób, na które cierpiała Polska. Finanse i gospodarka były schorowane, a my opanowaliśmy ogniska choroby. Dzięki temu są środki na wyprawkę dla dzieci, na 500+ na pierwsze dziecko, dla różnych grup społecznych, emeryturę+, obniżki podatków, na fundusz dróg. Gdzieś też kończą się możliwości budżetowe, tak, żeby się zmieścić w deficycie. Ograniczenia budżetowe, w ramach których się poruszamy, nie mogą zostać przekroczone – dodał.

Po raz kolejny zaapelował o to, by „protest nie toczył się w okresie egzaminów, by egzaminy się odbyły”.

(PS, GN)