Absolutnie nie zalecam otwierania szkół. Musimy poczekać, zobaczyć, co będzie się działo. Trzeba zakładać, że otwarcie szkół w tym roku szkolnym może okazać się niemożliwe.
Z dr. Franciszkiem Rakowskim, kierownikiem zespołu ds. COVID-19 w Interdyscyplinarnym Centrum Modelowania Matematycznego i Komputerowego (ICM) w UW, rozmawia Katarzyna Piotrowiak
Gotowe są najnowsze obliczenia dotyczące naszej przyszłości na najbliższe tygodnie. Jak groźna będzie trzecia fala? Jakie są prognozy?
– Przed nami wiele zagrożeń, ale zanim do tego przejdę, chcę powiedzieć, że największą niewiadomą jest dla nas, matematyków, zajmujących się prognozowaniem scenariuszy w okresie pandemii, immunizacja społeczeństwa, jaka została osiągnięta w czasie drugiej fali. Szacuje się ją na poziomie między 25 a 43 proc. Widełki są dość szerokie.
Zanim przejdziemy dalej, chodzi o to, że między 25 a 43 proc. Polaków miało kontakt z koronawirusem?
– Tak, szacujemy, że taka grupa Polaków miała kontakt z SARS-CoV-2 i wytworzyła przeciwciała po COVID-19. Jeśli poziom zakażonych jest na poziomie 43 proc., to maksymalne wzrosty, jakie nas czekają, nie powinny przekroczyć 21 tys. stwierdzonych dziennych przypadków. To jest ten wariant bardziej optymistyczny, i według nas bardziej prawdopodobny.
21 tys. osiągnęliśmy w czwartek 11 marca.
– Ale to był pierwszy taki odczyt od jesieni. Ja mówię o średniej tygodniowej. Dzienne wskazania mogą być dużo wyższe. Dlatego jeśli ta immunizacja jest na poziomie niższym, czyli 25 proc., to można się spodziewać średnich odczytów zakażeń na poziomie 45 tys. dziennie, bo mniej osób przechorowało COVID-19 i ma potencjalną szansę na przechorowanie właśnie teraz. A to już znacznie przekracza wskazania, jakie pamiętamy z drugiej fali. Wszystko zależy od tego, ilu z nas miało już kontakt z wirusem. Sytuacja może być naprawdę niebezpieczna, trzeba zachować dużą czujność. Jak otworzymy szkoły przy tym optymistycznym wariancie, to generalnie wiele się nie zmieni na krzywej zakażeń. Natomiast jak otworzymy szkoły, przy tym pesymistycznym wariancie, będzie kolejny lockdown, bo liczba zakażonych będzie masowo rosła. Właściwie należy powiedzieć, że otwarcie szkół przyspieszy ten lockdown. Bo on i tak nas czeka.
Czyli jesteśmy przed kolejnym lockdownem?
– Nie wiadomo, ale jest duża szansa na to, że znowu pozostaniemy w domach.
Mamy już kilka województw w ostrzejszym rygorze, w tym mazowieckie, lubuskie i pomorskie. Takie regionalne obostrzenia nie wystarczą?
W optymistycznym wariancie – tak. Nauczanie hybrydowe jest tutaj jakimś rozwiązaniem, ale przy mocnych narostach się nie sprawdzi. Dlatego będziemy obserwować, jakie to rozwiązanie ma przełożenie na wzrost krzywej zakażeń.
Ważniejsze są kwestie zdrowia i życia. Czy Pan by zalecał otwieranie szkół w tym roku szkolnym, pomijając scenariusze bardziej lub mniej optymistyczne?
– Absolutnie nie zalecam otwierania szkół. Musimy poczekać, zobaczyć, co będzie się działo. Trzeba zakładać, że otwarcie szkół w tym roku szkolnym może okazać się niemożliwe.
(…)
***
Przedstawiamy fragment wywiadu opublikowanego w GN nr 11-12 z 17-24 marca 2021 r. Całość – w wydaniu papierowym i elektronicznym (ewydanie.glos.pl)
Fot. Archiwum prywatne