Dr n. med. Jerzy Friediger: Trzecią falę pandemii można było przewidzieć

Jeżeli ministerstwo edukacji nie wie bądź nie ma informacji, ilu nauczycieli zachorowało, to ja naprawdę nie mam pojęcia, kto miałby to wiedzieć. Tak jest ze wszystkim. My w trakcie ratowania życia nie pytamy o zawód. Mam nadzieję, że to jest zrozumiałe. Jestem jednak pewien, że nauczyciele trafiali na oddziały covidowe. Koronawirus nie oszczędza nikogo.

Z dr. n. med. Jerzym Friedigerem, dyrektorem Szpitala Specjalistycznego im. Stefana Żeromskiego SPZOZ w Krakowie, członkiem Prezydium Naczelnej Rady Lekarskiej, rozmawia Katarzyna Piotrowiak

Czy po roku od stwierdzenia pierwszego przypadku zakażenia w Polsce SARS-CoV-2 ma Pan poczucie, że teraz lepiej panuje nad pandemią?

– Wcale nie mam takiego poczucia, mam zajęte wszystkie łóżka na oddziałach covidowych. O koronawirusie nadal niewiele wiemy. Pod koniec ubiegłego roku mówiło się, że wariant brytyjski powoduje mniej ciężkich zachorowań. I co? Okazało się, że życie temu zaprzeczyło. Nie tylko szybciej można się zakazić, ale też ciężko zachorować. To pokazuje, że nasza wiedza nadal jest skromna. Bo co można powiedzieć o patogenie, który pojawił się zaledwie rok temu.

Trzecia fala w natarciu. Prognozy są zastraszające. Będziecie uruchamiać dodatkowe łóżka?

– Nie mamy innego wyjścia. Sytuacja jest bardzo ciężka i bardzo zła. Są pewne rzeczy nasilające ten bałagan, który obserwujemy, i trudności, które mamy. Ciągłe się zmienia organizacja szczepień, ciągle następują zmiany w zakresie organizacji świadczeń. Raz każe nam się uruchamiać łóżka covidowe, a chwilę później likwidować. Teraz znowu mamy je uruchamiać, bo pacjentów przybywa, a my nie mamy znowu ich gdzie kłaść. Naprawdę nie można było przewidzieć trzeciej fali? Wszyscy wokół nas przewidzieli, tylko nie my. A szkoda, bo byłoby mniej chaosu. Ale ani ja, ani inni dyrektorzy szpitali nie zarządzamy ochroną zdrowia w Polsce, tylko musimy się dostosowywać do często chaotycznych decyzji.

Czy może dojść do powtórki zdarzeń z okresu drugiej fali, kiedy karetki godzinami krążyły między szpitalami?

– Na razie nie mamy pojęcia, co nas czeka, wiele zależy od działań i decyzji Ministerstwa Zdrowia i NFZ. My sami przecież tych łóżek nie uruchomimy po raz drugi, znacznie więcej. Poza tym trudno będzie po raz kolejny uzyskać taką mobilizację personelu, z jaką mieliśmy dotychczas do czynienia, nie mówiąc o tym, że były obiecane pewne bonusy finansowe, a teraz słyszymy, że są obwarowane licznymi przepisami. Pan minister zdrowia mówi na konferencji, że wszystkim się należy, natomiast NFZ określa w umowie inne zasady.

Od wielu miesięcy usiłuję się dowiedzieć, ilu nauczycieli zaraziło się wirusem, ilu z nich poważnie zachorowało, a ilu zmarło. Czy Pan cokolwiek wie na ten temat?

– W Polsce mamy poważny kłopot z komunikowaniem tego, co się dzieje. Jeżeli Ministerstwo Edukacji i Nauki informuje środowisko nauczycielskie o epidemii tak samo, jak Ministerstwo Zdrowia postępuje z nami, to wcale mnie nie dziwi, że jest taka sytuacja, jaka jest. Niestety, nie ma w tym logiki, a ona jest w tym czasie szczególnie wymagana.

Nie widzi Pan poprawy w komunikowaniu o sytuacji pandemicznej w kraju?

– Nie widzę i raczej się jej nie spodziewam. Jeżeli ministerstwo edukacji nie wie bądź nie ma informacji, ilu nauczycieli zachorowało, to ja naprawdę nie mam pojęcia, kto miałby to wiedzieć. Tak jest ze wszystkim. My w trakcie ratowania życia nie pytamy o zawód. Mam nadzieję, że to jest zrozumiałe. Jestem jednak pewien, że nauczyciele trafiali na oddziały covidowe. Koronawirus nie oszczędza nikogo. Uważam, że Ministerstwo Zdrowia powinno społeczeństwu przekazywać jeden jasny komunikat, pewne rzeczy można przecież policzyć. To nie jest problem, trzeba tylko te dane zbierać. Możliwości jest przecież wiele. Nie rozumiem jednak, dlaczego tak się dzieje, skoro jeden i drugi minister mają do swojej dyspozycji tylu ekspertów z różnych dziedzin.

(…)

***

Przedstawiamy fragment wywiadu opublikowanego w GN nr 11-12 z 17-24 marca 2021 r. Całość – w wydaniu papierowym i elektronicznym (ewydanie.glos.pl)

Fot. Archiwum prywatne

Nr 11-12/17-24 marca 2021