Dyrektor szkoły o naborze: Nigdy tak słabo nie było! Jeden wielki chaos

Tylko 78 na 160 miejsc zostało zadeklarowanych w pierwszej preferencji przez uczniów. Nigdy tak słabo nie było. Nikt w niczym się nie orientuje. Rodzice i uczniowie nie wiedzą, co jest potrzebne, jak się logować itp. Nic. Kompletnie nic. Terminów też nie znają.

Z Januszem Bębnem, dyrektorem Technikum nr 3 w Łodzi, rozmawia Katarzyna Piotrowiak

Zakończył się pierwszy etap naboru do szkoły. Jest Pan zadowolony?

– Tylko 78 na 160 miejsc zostało zadeklarowanych w pierwszej preferencji przez uczniów. Nigdy tak słabo nie było. Nikt w niczym się nie orientuje. Rodzice i uczniowie nie wiedzą, co jest potrzebne, jak się logować itp. Nic. Kompletnie nic. Terminów też nie znają.

Obłożenie połowy miejsc w pierwszej preferencji jest wynikiem braku orientacji uczniów oraz ich rodziców w nowym systemie rejestracji internetowej?

– Słaby jest przepływ informacji z góry do szkół podstawowych. Uważam, że kurator oświaty powinien lepiej się spisać, przecież jest prawą ręką ministra edukacji w terenie. Zresztą minister też się nie spisał, bo albo nie mówi wcale, albo mówi chaotycznie. W ostatniej chwili wyznaczyli terminy składania dokumentów, a ludzie to odczytali, że mają czas. To znaczy, że nie do 10 lipca, a do 4 sierpnia. Ja w ogóle tego wszystkiego nie rozumiem, dlatego w piątek (10 lipca – red.) wybrałem się do Kuratorium Oświaty w Łodzi.

I co poradzili?

– Niczego się nie dowiedziałem. Chciałem się dowiedzieć, czy rejestracja do systemu będzie przedłużona, czy nie. W piątek nadal nic nie było wiadomo.

A tymczasem uczniowie pojechali z rodzicami na wakacje…

– Pojechali, nie pojechali. Nikt im nie mówi, że mają się zapisać w systemie rekrutacyjnym. Powinna być przecież wcześniej przygotowana konkretna informacja, która w punktach wskaże, co robić i do kiedy. Ludzie są zdezorientowani i nie wiedzą, gdzie szukać informacji. Bzdury wychodzą. W poprzednich latach ostatniego dnia zapisów zawsze byłem spokojny o nabór.

Rozmawiał Pan z innymi dyrektorami szkół?

– Podobnie. Też narzekają, wszyscy się dziwią.

Zasugerował Pan, że rodzice popełniają błędy w trakcie rejestracji internetowej. Co robią źle?

– Wklepują dane na domowych komputerach i niby system wszystko przyjął. A potem przychodzą do szkoły i kiedy zaczynamy dokładnie sprawdzać, to nie wszystko jest, jak być powinno. Jeden z rodziców mówił nam, że zależało mu, aby nasza szkoła znalazła się na drugiej i trzeciej pozycji w dwóch różnych kierunkach kształcenia, ale w systemie tego nie znaleźliśmy. Powstaje szereg błędów wynikających z niezrozumienia albo z innych powodów. System informacji kierowany do absolwentów szkół podstawowych powinien być jasny i przemyślany. Tego zabrakło. Trzeba było jakieś konkretne kroki przedsięwziąć, a nie powiedzieć o tym raz w telewizji i zakończyć temat. Może dominowała kampania wyborcza i temat rekrutacji spadł na drugi plan? Trudno dociec.

Jak bardzo brak informacji dezorganizuje pracę szkoły?

– Do obsługi tego systemu rekrutacyjnego przeszkoliłem cztery osoby, trzech nauczycieli i jednego pracownika administracyjnego. Część z nich zaplanowała sobie urlopy po zakończeniu zapisów, czyli od 13 lipca. Miało być tak: zamykamy temat naboru na jakiś czas i jedziemy na urlop. Przecież ten urlop im się należy po tak ciężkim czasie.

I kto będzie się tym zajmował, kiedy czterej pracownicy będą na urlopach?

– Nie mogę im cofnąć tych urlopów. Zostanę z tym praktycznie sam, bo nie będę już innych osób szkolił. Teraz widać, jak to jest, kiedy MEN robi wszystko w ostatniej chwili. Minister edukacji jako pierwszy nauczyciel RP powinien przecież tym zarządzać na bieżąco, tak jak ja zarządzam szkołą. Oprócz rekrutacji mam przecież jeszcze mnóstwo spraw na głowie, także remonty.

Pana szkoła kształci w kilku pożądanych na rynku pracy kierunkach, w tym m.in. przyszłych gazowników, techników klimatyzacji, chłodnictwa, inżynierii sanitarnej. Czy one są obsadzone?

– Po sześć-osiem osób zaledwie na klasę. Co to jest? Nic.

(…)

***

Publikujemy fragmenty wywiadu z Głosu Nauczycielskiego nr 29-30 z 15-22 lipca br. Całość dostępna w wydaniu drukowanym i elektronicznym Głosu (ewydanie.glos.pl).

Nr 29-30/15-22 lipca 2020