Edukacja wczesnoszkolna też zdalnie. Nauczyciele otrzymają bon 500 zł

Od poniedziałku 9 listopada także uczniowie klas I-III przejdą na edukację zdalną. Szkoły podstawowe i średnie będą uczyły na odległość co najmniej do końca miesiąca. Nauczyciele mają otrzymać bon w wysokości 500 zł na zakup sprzętu niezbędnego do zdalnej edukacji

– Pandemia uderzyła w Polskę z niebywałą siłą. Według Światowej Organizacji Zdrowia – WHO druga fala może być groźniejsza i dłuższa niż spodziewaliśmy się wcześniej. Skutki tego mogą być niepewne i długotrwałe. Listopad będzie jednym z najtrudniejszych miesięcy w pandemii – poinformował dziś premier Mateusz Morawiecki.

Szef rządu przedstawił listę kolejnych obostrzeń.

– Przed nami arcytrudny czas. Nasza odpowiedź musi być zdecydowana. Dlatego kolejne restrykcje są potrzebne. Chronimy ludzi przed skutkami pandemii. 25 tys. przypadków zachorowań na COVID-19 dziennie to za dużo, by mówić o jakiejkolwiek stabilizacji. Chcę zaapelować o to, by pozostać w domach, bo według analiz Uniwersytetu Warszawskiego każdego dnia wzrost liczby zakażeń na skutek tylko protestów może wynieść 5 tys. osób. Po miesiącu możemy mieć 150 tys. zachorowań więcej – ocenił premier.

Największe zmiany dotkną edukację. W tej chwili w sposób zdalny kształcą się uczniowie szkół średnich oraz klas IV-VIII szkół podstawowych. Od poniedziałku 9 listopada dołączą do nich także uczniowie klas najmłodszych – I-III. Ponadto, kształcenie na odległość, w tej chwili zaplanowane na okres do 8 listopada, ma zostać przedłużone do 29 listopada. Premier nie wykluczył jednak, że „być może będziemy musieli tę datę przesunąć”.

Przedszkola mają natomiast funkcjonować stacjonarnie, tak, jak to było do tej pory. Premier nie wyjaśnił, dlaczego akurat te placówki zostały wyłączone z kształcenia zdalnego.

Ważną dla nauczycieli informacją jest zapowiedź przyznania im bonu w wysokości 500 zł „na wsparcie pracy zdalnej”. – Bon chcemy udostępnić błyskawicznie. Szczegółowe zasady określi MEN – zapowiedział Mateusz Morawiecki.

Nie wiadomo jeszcze, w jakiej formie pieniądze te trafią do nauczycieli i w jaki sposób będą musieli się z nich rozliczyć. Według szefa rządu, środki te mają zostać przeznaczone na „sfinansowanie kosztów zakupu sprzętu elektronicznego, który pomaga w sprawnym prowadzeniu pracy zdalnej”. Trudno na razie powiedzieć, czy pieniędzmi z bonu nauczyciele będą mogli sfinansować np. wyższe koszty internetu, jakie ponoszą w związku z kształceniem na odległość.

Ograniczenia mają dotknąć wszystkie placówki kultury, jak muzea, teatry, galerie, które zostaną tymczasowo zamknięte. – Chcemy zmniejszyć mobilność społeczną – wyjaśnił Mateusz Morawiecki.

Hotele mają natomiast przyjmować tylko gości odbywających podróże służbowe.

Małe sklepy czekają ograniczenia w liczbie klientów jednocześnie korzystających z tych placówek handlowych. W galeriach handlowych będą natomiast mogły funkcjonować jedynie sklepy spożywcze, apteki, drogerie i punkty usługowe.

Wszystkie te zmiany wejdą w życie w sobotę.

– Jeżeli uda się skutecznie wdrożyć te zasady i uda się ograniczyć mobilność społeczną, jeżeli dojdzie do wygaszenia protestów, to tysiące istnień ludzkich może zostać uratowanych – mówił szef rządu.

Jego zdaniem, Polska znalazła się nad przepaścią, a „krok za tą granicą jest tylko narodowa kwarantanna, czyli kompletny lockdown, by powstrzymać najgorsze, czyli pęknięcie w służbie zdrowia”.

– Apeluję o pracę zdalną dla wszystkich, którzy nie muszą dojeżdżać do pracy i mogą pracować z domu – stwierdził Morawiecki.

Premier zaapelował też do protestujących od ponad tygodnia w całym kraju przeciwko wyrokowi Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej w sprawie aborcji, by przenieśli swoje działania do sieci. – Protest w przestrzeni publicznej grozi tym, co naukowcy pokazują, czyli gwałtowną liczbą przyrostu zakażeń – stwierdził.

Szef rządu przyznał jednak, że „nie wiemy, co nas czeka”. – Najlepszy plan nie powiedzie się, jeżeli nie będziemy odpowiedzialni i solidarni. Nie mamy jednych poglądów, ale tu powinniśmy być zgodni – pandemia jest zagrożeniem dla tysięcy istnień ludzkich. Chrońmy seniorów, ale także siebie nawzajem. Nie możemy się w tych dniach dać skłócić i podzielić. Dziś najważniejsze jest wykonywanie zaleceń sanitarnych, epidemicznych. Musimy w zgodzie przystąpić do realizacji planu, narodowego hamulca. Jeżeli to się nie powiedzie, to za tydzień do 10 dni czeka nas już tylko narodowa kwarantanna, która będzie bardzo dotkliwa – oświadczył.

– Musimy doprowadzić do drastycznego spadku zachorowań. Nie możemy pozwolić na realizację scenariusza polegającego tylko na obserwowaniu krótkookresowych efektów ograniczeń i wprowadzaniu lżejszych obostrzeń – wyjaśnił minister zdrowia Adam Niedzielski.

Ze słów szefa resortu zdrowia wynika, że służba zdrowia jest na granicy załamania (albo już do niego doszło). – Mamy coraz więcej zgonów. System opieki zdrowotnej przestaje być wydolny. To nie jest czas na niesnaski, dyskusje światopoglądowe, ale czas na ochronę życia – mówił Niedzielski.

– To czas, by odpowiedzieć sobie na pytanie, co każdy z nas może zrobić dla tego, by powstrzymać pandemię. Nie chodzi tylko o noszenie maseczki i dystans. Powoli przychodzi czas, by zadać pytanie nie tylko o to, co państwo, system opieki zdrowotnej może zrobić dla ciebie, ale też, co ty możesz zrobić, by zahamować pandemię. Przede wszystkim zostań w domu, by nie dać wirusowi szansy na rozprzestrzenianie się. Wychodź z domu tylko, kiedy to konieczne, ograniczmy kontakty towarzyskie – apelował.

Według prof. Andrzeja Horbana, szefa rządowego zespołu ekspertów ds. epidemii, „doszliśmy do ściany w służbie zdrowia”. – Gdy dojdzie do znacznego zwiększenia liczby zachorowań, to w tym momencie liczba chorych przekroczy możliwość realnej pomocy i wtedy będziemy mieli 10 proc. zgonów, a nie 1-2 proc., jak obecnie – wyjaśnił.

Zdaniem ministra Niedzielskiego, nieprzestrzeganie obostrzeń sanitarnych może spowodować do końca roku nawet 400-600 tys. dodatkowych przypadków koronawirusa.

(PS, GN)