Egzaminy zawodowe. Problem ze sterownikami

W tym roku do przeprowadzenia egzaminu praktycznego dla technika mechatronika wykorzystany zostanie program do sterownika napisany w sposób, który egzaminatorzy widzą po raz pierwszy w życiu. W efekcie, mogą pojawić się problemy z przeprowadzeniem samego egzaminu

Od 11 stycznia w całej Polsce odbywają się egzaminy zawodowe dla szeregu kwalifikacji. W tym dla technika mechatronika (kwalifikacja EE.21 Eksploatacja i programowanie urządzeń i systemów mechatronicznych).

Aby egzamin w ogóle mógł się odbyć, to nauczyciele muszą przygotować stanowiska egzaminacyjne. W przypadku egzaminu dla technika mechatronika wiąże się to m.in. z przesłaniem programu do sterownika. Program szkoły oczywiście dostają z CKE, ale w tym roku pojawił się problem.

Pod koniec grudnia szkoły otrzymały wytyczne dla przygotowania stanowisk. Wielu nauczycieli otrzymane instrukcje zaskoczyły.

– Okazało się, że program napisano dla sterownika chińskiego Fatek B1-24M. Niektóre szkoły mają ten sterownik, ale większość szkół opiera się na sterownikach Siemensa albo Mitsubishi albo jeszcze kilku innych firm produkujących niedrogie i łatwe w programowaniu sterowniki – powiedział „Głosowi” Radosław Moskal, nauczyciel przedmiotów zawodowych z Ostrowca Świętokrzyskiego, Nauczyciel Roku 2009 i Honorowy Profesor Oświaty.

– Większość nauczycieli tego sterownika po prostu nie zna – dodał.

W programie do sterownika w dziewięciu miejscach znalazły się elementy, z którymi nauczyciele wcześniej nie mieli do czynienia. – To tak, jakby mi kazano na dwa tygodni przed egzaminem np. nauczyć się języka chińskiego i przetłumaczyć coś z chińskiego na język polski. A w dodatku miałbym podać młodzieży wskazówki, a przed egzaminem podczas szkolenia technicznego powiedział im, jak mają sobie poradzić – wyjaśnił Radosław Moskal.

– Uważam, że nie jest to poważne traktowanie uczniów, ich rodziców, a także nauczycieli, którzy mają przygotować stanowiska egzaminacyjne. Co zazwyczaj trwa kilka godzin – uważa Nauczyciel Roku 2009.

Jego zdaniem, istnieje zagrożenie, że w czasie egzaminu program nie zostanie „przetłumaczony” na posiadane przez szkołę sterowniki. – A skoro go nie „przetłumaczymy”, to uczniowie nie otrzymają kartki z programem – wyjaśnił nauczyciel. Uczniowie muszą ten program przeanalizować, uruchomić, znaleźć błędy i je poprawić. – Jeżeli ja tego nie zrobię, to młodzież też tego nie zrobi. Egzamin może się więc nie odbyć – podsumował Radosław Moskal.

W jego opinii, autor programu wykorzystywanego podczas egzaminu powinien przetłumaczyć go na sterowniki, które posiadają ośrodki egzaminacyjne.

(PS, GN)