Iwanna Pryimak: Nawet nie marzyłam, że będę w Polsce nauczycielką

W Polsce początkowo nie wiedziałam, jak zacząć szukanie pracy, nie miałam pomysłu ani gdzie, ani co, ani jak. A teraz stoję w klasie przed tablicą i rozmawiamy o tym… To dla mnie wielka radość, mimo ciężkiego czasu, jaki przeżywamy w związku z wojną.

Z Iwanną Pryimak, nauczycielką języka polskiego jako obcego w Liceum Ogólnokształcącym im. Bolesława Limanowskiego w Warszawie, rozmawia Katarzyna Piotrowiak

Jest Pani jednym z pierwszych nauczycieli ukraińskich zatrudnionych po 24 lutego br. w polskiej szkole. Pracuje Pani jako nauczyciel kontraktowy. Jak mijają te pierwsze dni w liceum?

– Bardzo dobrze. W Ukrainie też byłam nauczycielką i uczyłam języka polskiego ukraińskie dzieci. Oprócz tego prowadziłam lekcje języka ukraińskiego. Uczenie polskiego nie jest więc dla mnie wielką trudnością, ponieważ przećwiczyłam to już wcześniej. Chcę jednak poznać polski system nauczania. Jak tylko znajdę czas, planuję odwiedzić polskich nauczycieli w klasach, żeby zobaczyć, jak pracują. Myślę tu nie tylko o języku polskim, ale także o innych przedmiotach. Chcę porównać lekcje, program nauczania, dowiedzieć się jak najwięcej. Słyszałam, że jest trochę różnic między polskim i ukraińskim systemem edukacji.

Uczy Pani języka polskiego jako obcego w oddziałach przygotowawczych. Czy w grupie Pani uczniów są nastolatki, które mówią po polsku?

– Mam zajęcia w dwóch oddziałach przygotowawczych, w każdym jest po 25 uczniów, ale najwyżej dwójka mówi po polsku. Inni uczniowie nieco rozumieją, ale są i tacy, którzy w ogóle nie mieli styczności z tym językiem. Po tych kilku dniach widzę jednak progres. Młodzież szybko chwyta nowe słowa.

Jak to się stało, że zaczęła Pani uczyć w liceum?

– Do Polski przyjechałam tydzień przed wojną, a pracę w liceum zaczęłam 10 marca. Kiedy znalazłam się w Warszawie i zaczęłam szukać pracy, to nawet nie marzyłam, że będę w Polsce nauczycielką. Myślałam, że jako obcokrajowiec znajdę pracę raczej w usługach czy w handlu, może jako sprzedawca. Ale nie mogłam się powstrzymać i wrzuciłam swoje CV do internetu. W mediach społecznościowych widziałam informację, że szukają nauczycieli. A niech będzie – pomyślałam.

Nadziei większych nie miałam. Nie liczyłam nawet, że ktoś może odpowiedzieć. A jednak… jestem nauczycielką. Bardzo chciałam pracować w zawodzie.

Po przyjeździe do Polski przez pewien czas zastanawiałam się nad prowadzeniem zajęć online dla naszych uczniów z Ukrainy. Pracowałam wcześniej w szkole językowej online, uczyłam studentów języka polskiego. To była taka dodatkowa praca oprócz tej w szkole publicznej. W Polsce początkowo nie wiedziałam, jak zacząć szukanie pracy, nie miałam pomysłu ani gdzie, ani co, ani jak. A teraz stoję w klasie przed tablicą i rozmawiamy o tym… To dla mnie wielka radość, mimo ciężkiego czasu, jaki przeżywamy w związku z wojną.

Ma Pani dalsze plany związane z pracą w zawodzie nauczyciela w Polsce?

– O tak, planów mam wiele. Na razie chłonę wszystko wokół siebie i nie mogę się doczekać, by dowiedzieć się jeszcze więcej o polskiej szkole. Chciałabym się rozwijać jako nauczyciel, uczyć nie tylko dzieci, także cudzoziemców, którzy chcą się nauczyć języka polskiego. Dla mnie wiek moich uczniów nie ma znaczenia. Chętnie będę uczyć dzieci, młodzież i dorosłych. Chcę dalej się doskonalić.

Ile Pani ma lat?

– 22 lata.

Jest Pani bardzo młodą osobą i już ma doświadczenie nauczycielskie. Jakie wykształcenie zdobyła Pani w Ukrainie?

– Studiowałam w Iwano-Frankiwsku polonistykę. W końcu ubiegłego roku skończyłam studia magisterskie. W szkole pracowałam już podczas studiów.

Ukraiński system nauczania różni się od polskiego – dzieci idą do szkoły w wieku sześciu lat, a maturę zdają, mając lat 17. Ile lat Pani studiowała?

– Studia skończyłam w grudniu 2021r., studiowałam filologię polską nieco ponad pięć lat. W Ukrainie studiowałam jeszcze marketing. Mam licencjat.

Zdając maturę, była Pani już pewna, że chce studiować polonistykę?

– W szkole miałam język polski. Ponadto uczyłam się przedmiotów, które były potrzebne do podjęcia studiów na filologii polskiej. Kiedy w szkole trzeba było się ukierunkować, wybrałam język angielski i język polski. Początkowo myślałam o studiowaniu języka angielskiego. Zmieniłam zdanie, kiedy nagle pojawiła się możliwość, by studiować w Iwano-Frankiwsku język polski bez opłat. Szybko podjęłam decyzję, zaczęłam studiować oraz uczyć. Czas pokazał, jak życie szybko weryfikuje nasze plany. Nigdy nie wiadomo, co nam przyszłość przyniesie.

Czy były jakieś powody, że wybrała Pani język polski jeszcze w szkole?

– Związek z językiem polskim mam od dzieciństwa. Pochodzę z katolickiej rodziny, chodziłam do polskiego kościoła, modliłam się po polsku.

Moja babcia też trochę mówi po polsku. Ma u siebie wiele książek. Polakiem był mój prapradziadek. Te związki z Polską zawsze były w moim domu. Także poprzez szkołę, w której się uczyłam.

Pamiętam nauczycielkę z Poznania, która nas odwiedziła, z innymi uczniami byłam na wycieczce szkolnej w Warszawie, jeździłam też na konkursy poświęcone twórczości Adama Mickiewicza organizowane we Lwowie i Winnicy. Razem z innymi dziećmi recytowałam polskie wiersze. Myślę, że między Polską i Ukrainą jest i było wiele związków.

(…)

Czy wśród ukraińskich uczniów są tacy, którzy chcą zdawać polską maturę?

– Myślę, że tak, ale najwcześniej w przyszłym roku szkolnym. Zaznajomienie się z językiem polskim i literaturą może potrwać jeszcze nawet dwa lata. Wiele będzie zależało od chęci.

Ile jest lekcji języka polskiego jako obcego?

– Cztery każdego dnia, łącznie prowadzę 20 zajęć tygodniowo.

Jak się Pani mieszka w Polsce?

– Mieszkam w Warszawie. W Ukrainie został tata, teraz walczy. W tej chwili już chyba nikt nie jest bezpieczny w Ukrainie. Mamy kontakt z tatą, telefonujemy do siebie. To ciężki czas dla wszystkich. Widziałam, jak na Dworcu Centralnym w Warszawie ludzie śpią i jedzą na podłodze. Warto o tym pamiętać każdego dnia, kiedy jedzie się do domu, w którym jest łóżko, łazienka, kuchnia i jedzenie. Niektórzy są w bardzo ciężkiej sytuacji. Rzeczywistość zmienia się na naszych oczach. W sklepie, w banku częściej niż polski słyszę ukraiński. Ostatnio zwracam uwagę na takie rzeczy. Raz sobie pomyślałam, że jest trochę tak, jakbym nigdy z Ukrainy nie wyjechała.

Dziękuję za rozmowę.

 Przedstawiamy fragmenty wywiadu opublikowanego w GN nr 14 z 6 kwietnia br. Całość w wydaniu drukowanym i elektronicznym – https://e.glos.pl 

Fot. Archiwum prywatne