Izabela Faksa-Lerch: Stoimy na straży praw pracowniczych, godnych warunków pracy i płacy

Jak długo pracuję, słyszę o jakichś celach miejskich ważniejszych niż oświata. Kilkanaście lat temu tłumaczono nam, że musimy zacisnąć pasa, bo samorząd musi zbudować kanalizację w Rybniku. Obiecywano nam, że jak skończy się ta inwestycja, to w oświacie będzie się działo dużo lepiej.

Z Izabelą Faksą-Lerch, prezes Oddziału ZNP w Rybniku, rozmawia Jarosław Karpiński

O upokarzających dodatkach motywacyjnych dla nauczycieli w Rybniku słyszała już chyba cała Polska. Nie wpływa to dobrze na wizerunek miasta. Co na to władze Rybnika? Nadal nie czują zażenowania, próbując motywować nauczycieli do pracy złotówką brutto?

– Mam wrażenie, że cała sytuacja nie wywołuje wstydu wśród włodarzy miejskich. Wręcz przeciwnie. Dziwią się związkom zawodowym, że podniosły larum, że wylaliśmy żale w mediach i upubliczniliśmy pisma w tej sprawie. Zastępca prezydenta miasta Rybnika Wojciech Świerkosz wyraził takie zdziwienie publicznie, mówiąc w jednym z wywiadów, że dziwi go nasza walka o godne dodatki motywacyjne, no ale łaskawie przyznał, że takie nasze prawo.

Czyli zastępca prezydenta miasta nie widzi nic żenującego w wypłacaniu dodatku w wysokości 1 zł brutto?

– Myślę, że władze miasta mają poczucie tego, że nauczyciele powinni dostać więcej, ale cały czas argumentują, że nie ma pieniędzy na oświatę, bo muszą spłacić 60 mln zł podatku od wyrobisk górniczych. Twierdzą też, że muszą dopłacać do subwencji oświatowej z tytułu podniesienia płacy minimalnej przez rząd.

Ale te problemy finansowe miasta chyba nie pojawiły się z dnia na dzień?

– Oczywiście, że nie. W ubiegłym roku dodatek motywacyjny został obniżony z 80 zł do 40 zł i w takiej wysokości był wypłacany przez osiem miesięcy. Od kilku lat zresztą słyszymy, że miasto musi dokładać do oświaty. Jednak moim zdaniem Rybnik buduje złą strukturę zatrudnienia i wynagradzania na poszczególnych stopniach awansu zawodowego dla nauczycieli. Jakie są tego skutki? Co roku dostajemy wyliczenia dotyczące średnich wynagrodzeń nauczycieli w mieście. W 2021 r. zakomunikowano nam, że miasto musi dopłacać do wynagrodzeń nauczycieli mianowanych, aby dorównać do średniego wynagrodzenia wynikającego z zapisu w Karcie Nauczyciela. Inaczej jest z nauczycielami dyplomowanymi – tutaj miasto jest na plusie. W Rybniku nauczycieli dyplomowanych jest najwięcej, można powiedzieć, że to jest 2/3 wszystkich, 1457 etatów. Z wyliczeń średnich wynagrodzeń wynika, że garstka, bo tylko 265 nauczycieli dyplomowanych zarabia 7,5 tys. zł brutto. To oni bardzo zawyżają średnią wynagrodzeń nauczycieli. Głównie są to nauczyciele przedmiotów zawodowych, którzy z powodu braku kadry realizują półtora etatu. Do grupy o tych dochodach zaliczamy także dyrektorów i wicedyrektorów. Jednak 1026 nauczycieli dyplomowanych zarabia dużo mniej i nie osiąga nawet średniego wynagrodzenia wskazanego w Karcie Nauczyciela.

Miasto w planowaniu budżetu na kolejny rok powinno uwzględnić strukturę zatrudnienia nauczycieli na poszczególnych stopniach awansu, tak aby wszystkie składniki ich wynagrodzenia odpowiadały przewidzianym przepisami prawa średnim wynagrodzeniom wszystkich nauczycieli.

Ile miasto oszczędzi na obciętym dodatku motywacyjnym?

– Oszczędność na dodatku motywacyjnym to kwota około 2,3 mln zł, która ma trafić do puli na spłacenie 60 mln zł podatku od wyrobisk kopalnianych.

Wcześniej Rybnik też oszczędzał na wydatkach oświatowych?

– Tak. Jak długo pracuję, słyszę o jakichś celach miejskich ważniejszych niż oświata. Kilkanaście lat temu tłumaczono nam, że musimy zacisnąć pasa, bo samorząd musi zbudować kanalizację w Rybniku.

Obiecywano nam, że jak skończy się ta inwestycja, to w oświacie będzie się działo dużo lepiej. Potem pojawiła się jednak konieczność budowy obwodnicy miejskiej i drogi Pszczyna-Racibórz. Obiecywano nam, że po zakończeniu tej budowy sytuacja wynagradzania nauczycieli ulegnie poprawie.

Nic takiego nie miało miejsca. Teraz pojawiła się kwestia zwrotu podatku od wyrobisk górniczych. Przy czym jeszcze nie wiadomo, czy miasto na pewno będzie musiało go zwrócić. Słyszymy więc, że jeśli Rybnik nie będzie musiał spłacać tego podatku, to oświata odżyje. Ostatnio pani rzecznik prezydenta Rybnika wypomniała nam nawet, że dwa lata temu, po strajku nauczycieli, jako jedyni dostaliśmy podwyżki wcześniej niż wszyscy i chyba już o tym zapomnieliśmy.

A prezydent miasta, nauczyciel, nie ma w tej sytuacji dysonansu poznawczego?

– Pan prezydent Piotr Kuczera pracował jako nauczyciel historii w jednym z liceów w Rybniku. Nie tylko on. Wśród radnych miejskich są byli dyrektorzy szkół, byli nauczyciele. Nie wiemy dlaczego w tej sprawie popierają prezydenta, a nie nas, nauczycieli.

Prezydent nie czuje solidarności zawodowej z nauczycielami?

– Zawsze, gdy rozmawiamy na ten temat, mówi mi, bym nie stawiała go pod ścianą, bo jako prezydent reprezentuje wszystkich mieszkańców Rybnika.

Jest wręcz wzburzony, gdy upominamy się o dodatki, ale sam dobrze wie, jak istotną są one częścią wynagrodzeń nauczycieli, i wie, że 1 zł nie zmotywuje nikogo do pracy, a wręcz zdemotywuje.

Zasugerował nawet, że zrezygnowałby z wypłacania dodatku motywacyjnego nauczycielom.

Aż tak odciął się od środowiska, z którego się wywodzi?

– Niestety, sama się dziwię, że wieloletni nauczyciel tak szybko zapomniał o problemach, z którymi borykał się w trakcie swojej pracy zawodowej.

(…)

Batalia o dodatki motywacyjne spowodowała, że ZNP w Rybniku zacieśnił współpracę z „Solidarnością”?

– Tak. Staramy się właściwie wszystkie działania dotyczące oświaty i nauczycieli podejmować w porozumieniu. Mówimy sobie prosto w oczy, co nam się nie podoba. Podkreślamy na każdym kroku moc związków zawodowych, to, że stoimy na straży praw pracowniczych, godnych warunków pracy i płacy.

Dziękuję za rozmowę.

***

Przedstawiamy fragment wywiadu opublikowanego w GN nr 13 z 31 marca 2021 r. Całość – w wydaniu papierowym i elektronicznym (ewydanie.glos.pl)

Fot. Oddział ZNP w Rybniku

Nr 13/31 marca 2021