Joanna Mikusek-Przystajko: Fińskim nauczycielom zazdroszczę swobody i poczucia bezpieczeństwa

W Finlandii najważniejsza jest praca z podręcznikiem, tablicą i kartą pracy, ale gdybyśmy zajrzeli do pracowni, to zobaczylibyśmy fantastyczne wyposażenie. Szkoła to ma, ale uczniowie dostają laptop do ręki tylko na chwilę jako rodzaj przerywnika, a nie jako wiodące narzędzie dydaktyczne.

Z Joanną Mikusek-Przystajko, laureatką tytułu Nauczyciel Jutr@ w 2021 r., nauczycielką etyki i pedagożką szkolną w Zespole Szkolno-Przedszkolnym w Kudowie-Zdroju, rozmawia Katarzyna Piotrowiak

Minął rok od uroczystej Gali na Zamku Królewskim w Warszawie, podczas której odebrała Pani tytuł Nauczyciela Jutr@. Nagrodą w Konkursie* była wizyta studyjna w Finlandii. Fiński system edukacji jest uznawany za jeden z najlepszych w świecie. Zobaczyła Pani inny edukacyjny świat?

– Bezpieczniejszy? Od jednego z dyrektorów szkół usłyszałam też, że najlepsza szkoła to taka blisko domu, w której myśli się głównie o budowaniu relacji. Nauczyciel oczywiście ma przekazywać wiedzę, ale jest w tym wspierany przez system i nie musi się tłumaczyć, dlaczego postawił dziecku taką czy inną ocenę.

Nauczycielom w Finlandii jest łatwiej pracować?

– To jest kwestia społecznej świadomości, że nauczyciel jest specjalistą, że tak jak lekarz czy mechanik samochodowy wie, co robi i ma pomysł, jak to robić dobrze. Sposób myślenia o szkole jest inny. Jeśli mówi się np. o dostosowywaniu wymagań edukacyjnych do potrzeb różnych uczniów, to system fiński proponuje jednego nauczyciela prowadzącego i dwóch – trzech wspomagających.

Gdyby któryś z uczniów nie był stanie zrozumieć lekcji, nauczyciel wspomagający może się odgrodzić z uczniem parawanem i popracować indywidualnie. W Polsce tak się nie da. Nauczycieli jest za mało, a uczniów wymagających wsparcia jest coraz więcej.

(…)

Czy jako Nauczyciel Jutr@ czuje się Pani wzmocniona w tym, co robi, czy to uznanie wpłynęło na Pani życie?

– To, że zostałam doceniona w tym, co robię, umocniło mnie, nabrałam większej śmiałości i rozpędu w mojej pracy. Pomyślałam, że to jest być może właściwy kierunek, aczkolwiek przyznam, że przyglądam się uważnie temu, dokąd zmierzają nie tylko moje działania, ale w ogóle edukacja w Polsce. Dlatego często zadaję sobie pytanie, do jakiego celu chciałabym dążyć.

Ten tytuł pootwierał też różne możliwości współpracy, w które chętnie się angażowałam i angażuję. Poznałam wielu ciekawych ludzi. Zostałam też zauważona na swoim terenie i co za tym idzie, zaproszona do różnych działań.

Celem tej wizyty studyjnej było m.in. odkrywanie nowych inspiracji, które mogłyby wzbogacić pracę nauczycielską. Jako Nauczyciel Jutr@ i humanistka wprowadzająca na lekcje roboty, na pewno myślała Pani, jak daleko można się jeszcze posunąć w tych innowacjach?

– Pracuję także w ośrodku terapii uzależnień dzieci i młodzieży. Często trafiają do nas dzieci uzależnione „od ekranów”. To był powód, dla którego początkowo nie byłam przekonana do wprowadzania różnych cyfrowych narzędzi na lekcjach, bo wydawało mi się, że mają tego i tak za dużo, ale pojawiła się pandemia i moi uczniowie zaczęli „znikać” z lekcji. Używałam standardowo kart pracy, łączyliśmy się przez jedną z platform. To się kompletnie nie sprawdzało, uczniowie nie wytrzymywali przed ekranem.

I tak zaczęłam się zagłębiać w narzędzia cyfrowe, także z pomocą uczniów. To był ten moment, kiedy zaczęłam się do nich przekonywać. Uczniowie powoli do mnie wracali. Po powrocie do nauki stacjonarnej wprowadziłam na lekcje roboty – Photony i Ozoboty. Zrozumiałam, że to działa.

Nauczyciele mają coraz większą wewnętrzną potrzebę pracy z technologią cyfrową czy tego po prostu wymagają uczniowie i rodzice?

– Kwestia oczekiwań wobec nauczycieli co do wprowadzania rozwiązań cyfrowych to jedno, drugie to sugestia, że edukacja ma być ciekawa. Wpaja się nam, że jak lekcja będzie ciekawa, to uczeń zaangażuje się, że szybciej się nauczy, gdy tymczasem zapominamy o przekazywaniu odpowiedzialności za uczenie się. Mam poczucie, że to jest u nas kompletnie zapomniane. W Finlandii ta odpowiedzialność za własny proces uczenia się jest mocno scedowana na ucznia – czy odrobi lekcje, czy nauczy się. Powtarza się wręcz, że to jest wyłącznie w jego gestii.

Zadaniem nauczyciela jest przekazać materiał, wiedzę, a my w Polsce, mam wrażenie, staramy się nauczyć za ucznia, i to jeszcze na lekcji. Do tego ciągle szukamy na to różnych metod. Dlatego spotykamy się potem z taką postawą rodziców, którzy oczekują coraz więcej.

Tak było zawsze?

– Chyba nie. Mam poczucie, że w Polsce to zjawisko nabiera rozpędu, że coraz bardziej my, nauczyciele, czujemy tę presję. Jestem młodą nauczycielką, w szkole pracuję zaledwie sześć lat. Jesteśmy szkołą społeczną i mam poczucie, że to wiele zmienia. Pokazuje się nam jasne rozwiązania, mamy poczucie, że od kontroli ważniejsze jest zaufanie do nauczycieli. Takie postawienie sprawy sprawia, że dzieje się więcej, nie czujemy się ograniczani w tym, co robimy.

Zaufanie wiele zmienia.

– Jeżeli nauczyciel czuje, że ktoś za nim stoi, że nie zostanie sam w konfliktowych sytuacjach, to na pewno o wiele więcej może zdziałać. W publicznych szkołach, gdzie, jak sądzę, tych konfliktów jest więcej, zaufania jest mniej. Uważam, że warto zaufać nauczycielom, czy to wprowadzając własne pomysły, czy wdrażając pomysły systemowe. To dotyczyć powinno w szczególności nowoczesnych technologii.

W Finlandii np. najważniejsza jest praca z podręcznikiem, tablicą i kartą pracy, ale gdybyśmy zajrzeli do pracowni, to zobaczylibyśmy fantastyczne wyposażenie. Szkoła to ma, ale uczniowie dostają laptop do ręki tylko na chwilę jako rodzaj przerywnika, a nie jako wiodące narzędzie dydaktyczne.

My może trochę za bardzo się na tym skupiliśmy, robimy wszystko, żeby technologii było jak najwięcej. Od razu mówię, że ja się z niczego nie wycofuję, zwłaszcza z narzędzi cyfrowych, które przecież sama wprowadzałam na lekcjach, ale przyglądam się efektom.

I co wynika z tych obserwacji?

– Po prostu zastanawiam się, co robić dalej, po tym jak uczniowie już napatrzą się na te wszystkie programy i roboty. Po wprowadzeniu nowinek cyfrowych wracam więc do wycinania, kolorowania, zdobienia, np. robienia łańcuchów z papieru na święta albo bombek z różnymi mottami i cytatami. I zauważyłam, że dzieci wcale się pracami ręcznymi nie znudziły. Obserwując uczniów, doszłam do wniosku, że nauczyciel jutra to ktoś, kto podąża za uczniem, jest otwarty na jego potrzeby i podąża za nimi. W szkole przecież nie chodzi wyłącznie o superrozwój.

Powinniśmy skupiać się na tym, co najlepiej potrafimy, a nie na tym, że jak jest wakat, to trzeba przebranżowić się z fizyka na anglistę i odwrotnie. Holistyczne podejście do edukacji i uczenia blokami bardzo mnie ujęło w Finlandii. Ja mogłabym spokojnie prowadzić dwie lekcje etyki z rzędu.

To czego Pani jeszcze zazdrości nauczycielom z Finlandii?

– Swobody i poczucia bezpieczeństwa. Tam żaden nauczyciel nie zamyka drzwi do klasy. Zapytałam, czy ich to nie krępuje, kiedy tak zaglądam, a jeden z nich mi odpowiedział: „Nie, super, niech pani siądzie i słucha”. Potem próbowałam się dowiedzieć, czy oni stresują się w czasie wizytacji. A on mi na to, że czuje „zupełny luz”. Coś w tym jest, my jednak boimy się oceniania. Będąc niedawno w Bolonii w ramach Erasmusa, rozmawiałam z nauczycielem z Finlandii, który tłumaczył, że wizytacja nie jest po to, żeby wytykać błędy, tylko sprawdzić, jak idzie nauka, a jak trzeba coś poprawić, to wszyscy „móżdżą”, szukają innych rozwiązań. Wizytacja jest tylko informacją zwrotną. Współpraca między nauczycielami jest w Finlandii bardzo silna. Systemowo jest to dobrze rozwiązane, czyli to jest to, czego my nie mamy.

(…)

Ta wizyta zmieniła Pani spojrzenie na pracę nauczyciela?

– Absolutnie nie. Nauczyciel to osoba, która ma budować relacje, pokazywać uczniom, że jest po ich stronie. Nauczyciel pracuje całym sobą, swoją osobowością, charakterem, pasjami. Warto pokazywać uczniom, że to, co robimy, to nie jest tylko lekcja, warto dzielić się swoim zachwytem nad czymś, co nas interesuje, np. miłością do poezji, ciekawością, jaką wzbudził w nas jakiś wątek historyczny czy odkrycie naukowe. Nauczyciel to ktoś, kto pracuje całym sobą.

Dziękuję za rozmowę.

*Konkurs Nauczyciel Jutr@ jest organizowany przez Głos Nauczycielski wspólnie z Fundacją Orange. Po raz pierwszy odbył się w 2021 r., a podczas Gali Nauczyciel Roku 2022 rozstrzygnęliśmy już drugą edycję Konkursu.

Przedstawiamy fragmenty wywiadu opublikowanego w GN nr 45  z 9 listopada br. Całość w wydaniu drukowanym i elektronicznym – https://e.glos.pl 

Fot. Archiwum prywatne

Nr 45/9 listopada 2022