Opozycji nie udało się dziś zablokować posiedzenia sejmowych komisji, które zajęły się rządowym projektem nowelizacji ustawy – Prawo oświatowe (tzw. lex Czarnek). Ustawa ta podporządkuje szkoły bezpośrednio kuratorom i ograniczy prawa rodziców do edukacji swoich dzieci.
Lex Czarnek zajęły się dwie sejmowe komisje: Edukacji, Nauki i Młodzieży oraz Obrony Narodowej. Podczas posiedzenia odbyło się pierwsze czytanie rządowego projektu ustawy o zmianie ustawy – Prawo oświatowe oraz niektórych innych ustaw (druk nr 1812).
Po raz pierwszy PiS próbował przeprowadzić pierwsze czytanie projektu w grudniu ub.r., ale opozycji udało się to zablokować po przegłosowaniu wniosku o odroczenie posiedzenia komisji. Wykorzystano tu brak dyscypliny wśród posłów PiS.
Dziś opozycja postanowiła powtórzyć ten manewr. Przez chwilę wydawało się, że może to się zakończyć powodzeniem, ponieważ początkowo na sali brakowało ok. 10 posłów PiS. Posiedzenie prowadzono jednak zarówno w sposób stacjonarny jak i zdalny. Posłowie PiS po ponad 20 minutach zalogowali się do systemu.
W tym czasie opozycja próbowała wymusić na przewodniczącej komisji Mirosławie Stachowiak-Różeckiej (PiS) rozpoczęcie obrad i rozpatrzenie wniosków formalnych (w tym o odroczenie posiedzenia). Posłanka PiS nie chciała się jednak na to zrobić, a jej koledzy i koleżanki z klubu mobilizowali innych polityków Prawa i Sprawiedliwości do zalogowania się do systemu.
– Jesteśmy tu na sali k…a – rzucił jeden z posłów PiS dyscyplinując swoich kolegów z klubu. Niestety mikrofony wychwyciły jego przekleństwo, które poszło w całą Polskę za sprawą bezpośredniej transmisji nie tylko na stronie Sejmu, ale także w czołowych stacjach informacyjnych.
– Tą sprawą powinna się zająć także komisja samorządu, bo to sprawa dotyczy głównie samorządów. To lekceważenie samorządów, które dźwigają na swoich barkach finansowanie edukacji – przekonywała była minister edukacji i posłanka KO Krystyna Szumilas.
Agnieszka Dziemianowicz-Bąk (Lewica) zgłosiła wniosek o odroczenie prac komisji do chwili aż pojawi się tu minister edukacji Przemysław Czarnek. Ten bowiem nie uznał za stosowne przedstawić osobiście swój projekt posłom, choć jeszcze pół godzin wcześniej udzielał wywiadów w budynku parlamentu.
– Czarnek był w Sejmie, ale nie przyszedł na komisję. To lekceważenie posłów i środowisk oświatowych. To niepoważne traktowanie szkoły, edukacji i strony społecznej – przekonywała posłanka Lewicy
Oba wnioski upadły jednak w głosowaniu.
Wiceminister edukacji Dariusz Piontkowski przedstawiał ten kontrowersyjny i wywołujący emocje projekt zaledwie przez kilka minut. Skupił się na drugo- lub trzeciorzędnych zapisach w ustawie, kluczowe punkty pomijał lub kwitował jednym zdaniem. Zapewnił, że jeśli chodzi o obowiązek otrzymania przez szkołę zgody kuratora na współpracę z organizacją pozarządową, to w „w przytłaczającej większości przypadków opinia kuratorów będzie pozytywna”. Przyznał, że kurator będzie mógł „w sytuacjach szczególnych” odwołać dyrektora, ale sytuacja, gdy trzeba by z tego punktu skorzystać, „na szczęście zdarzają się bardzo rzadko”. – Dziś samorząd ma takie uprawnienia, ale są sytuacje szczególne, gdy trzeba po taki środek sięgnąć – uzasadnił.
Jego zdaniem, „kurator będzie miał możliwość reagowania w sytuacjach nadzwyczajnych”, dlatego należy mu umożliwić odwołanie dyrektora w sytuacji, gdy nie zlekceważy zalecenia kuratorów. – Nie chodzi nam o masowe wystąpienia kuratorów, bo większość dyrektorów prawa przestrzega – tłumaczył Dariusz Piontkowski. – Mam nadzieję, że takie sytuacje będą się zdarzały jednostkowo. To projekt, który daje kuratorowi możliwość reagowania na nieprawidłowości i łamanie prawa – dodał.
Posłowie i przedstawiciele organizacji pozarządowych nie mogli się w pełni wypowiedzieć na temat lex Czarnek. Większość posłów PiS przegłosowała bowiem zasadę, zgodnie z którą każdy poseł i gość komisji miał… 2 minuty na przedstawienie swojego stanowiska. Ich wypowiedzi w dodatku były przerywane przez posłów partii rządzącej, na sali co chwila wybuchały awantury i kłótnie między posłami.
Oto fragmenty dyskusji:
Krystyna Szumilas (KO): – To zbyt ważny projekt, by uniemożliwić nam tu dyskutować. Czarnek nie miał odwagi, by stanąć przed stroną społeczną, nie przyszedł też na zorganizowane przez nas wysłuchanie.
Agnieszka Dziemianowicz-Bąk (Lewica): – Skala sprzeciwu wobec tego projektu jest niespotykana. Nie ma w Polsce takiego środowiska oświatowego, które nie wyraziłoby się krytycznie o ustawie – to 100 organizacji i 150 przedstawicieli biorących udział w wysłuchaniu. To sprzeciw wobec ograniczania autonomii szkół, która wbrew widzimisię ministra Czarnka istnieje i jest wartością szkoły, rodziców, nauczycieli, społeczności lokalnej. To sprzeciw wobec sprowadzania samorządu do roli płatnika. Sprzeciw wobec wchodzeniu z butami w życie rodziców i tego, w jakich zajęciach będą funkcjonowały ich dzieci. To też sprowadzanie niebezpieczeństwa na uczniów – ustawa uniemożliwi szkole szybkie reagowanie na sytuacje trudne. Jeżeli dojdzie do np. próby samobójczej w szkole, to taka szkoła zgodnie z projektowanymi zmianami nie będzie miał możliwości sięgnięcia po pomoc z zewnątrz, pomoc specjalistyczną. W sytuacji, gdy w szkołach brakuje psychologów, taki kierunek jest karygodny. Czekanie dwóch miesięcy na zgodę kuratora to jest stwarza niebezpieczeństwo. Składamy wniosek o odrzucenie ustawy w I czytaniu.
Dariusz Klimczak (Koalicja Polska): – Będę głosował przeciwko ustawie, bo nie chcę, by szkoła cofnęła się o trzy dekady, do PRL, byśmy centralizowali wszystko, co dzieje się w edukacji. Konstytucja RP mówi, że władza publiczna w Polsce jest zdecentralizowana. A tu o każdej sytuacji w szkole ma decydować rząd. Nawet zwykła umowa szkoły z parkiem krajobrazowym o zajęciach dla dzieci – tu będzie decydował rząd. Nie chodzi o wzmocnienie nadzoru pedagogicznego, ale nadzoru politycznego nad polską szkołą. Kuratorzy to nie są fachowcy. Mamy przykłady z różnych województw, że to ludzie związani bardzo blisko z PiS.
Andrzej Rozenek (PPS): – Mam wrażenie, że ta komisja jest powodem do wstydu i ten akt prawny jest powodem do wstydu. Oświata powinna być profesjonalna, świecka i zgodna z obecnym stanem nauki. Nauczyciele powinni być godnie opłacani, by ich praca i zaangażowanie skutkowały odpowiednim nauczaniem i wychowaniem młodzieży. Niestety te podstawowe standardy dla rządów PiS są nieosiągalne, a ten projekt jeszcze bardziej nas od tych standardów oddala. To bubel oświatowy wprowadzający do szkół brudną politykę pisowską. Nie damy zawłaszczyć przez PiS polskich szkół.
Marcin Kulasek (Lewica): – Minister Czarnek chce szkoły budującej nowego człowieka, nieufnego wobec Europy, zamkniętego, jakby to był rok 1922 a nie 2022. Nowego człowieka nie uda się wychować, jedynie wychowacie nowe pokolenie postępowców, pokolenie, które pójdzie na lewo. Całe roczniki stracą szansę na zdobycie w szkole rzetelnej edukacji.
Katarzyna Lubnauer (KO): – W przypadku lex Czarnek mamy do czynienia z kłamstwami pana Czarnka. Mówi, że to prawo rodziców do decydowania o tym, czego uczą się w szkole. Na terenie szkoły jeśli dziś są zajęcia pozalekcyjne, to rodzice decydują, czy dziecko będzie chodziło na te zajęcia. Czarnek chce odebrać to prawo rodzicom. Jeśli 90 proc. rodziców będzie chciało jakichś zajęć, to i tak się one nie odbędą, jeśli kuratorowi się nie spodobają. To odebranie rodzicom konstytucyjnego prawa do wychowania dzieci. Ustawa zabiera autonomię szkołom, dyrektorom i nauczycielom. Już dziś wielu nauczycieli rezygnuje z pracy. To jeden wielki eksperyment PiS na dzieciach.
Barbara Nowacka (KO) – Chcecie zafundować polskim dzieciom, rodzicom i szkole powtórkę z PRL. To zakładanie kagańca na niepodległość dzieci i prawo do niezależnego myślenia. Próbujecie odebrać rodzicom prawo do decydowania o tym, czego będą się uczyły ich dzieci. Zafundowaliście od początku roku szkołom i samorządom gigantyczne podwyżki za energię i gaz. Równolegle obniżacie wynagrodzenia nauczycielom dzięki Polskiemu Ładowi. Chcecie, żeby polska młodzież uciekała przed szkołą
Elżbieta Gapińska (KO): – Ta ustawa to dokończenie deformy Zalewskiej. Dzisiaj nawet Czarnek nie miał odwagi spotkać się z nami i odpowiedzieć na pytania. Zamiast wsparcia dla polskiej szkoły w czasie pandemii fundujecie narzędzie do zdyscyplinowania dyrektorów i nauczycieli. W ustawie brakuje możliwości odwołania od decyzji kuratora. Zalecenia kuratora muszą być bezwzględnie wykonane pod groźbą dymisji. Nie chcecie, by szkoła była wolna, ukierunkowana na ucznia, która wspiera ucznia i jego rozwój.
Rafał Grupiński (KO): – Jest gorzej niż mówili moi przedmówcy porównując tę ustawę do okresu PRL. W 1973 r., w 200-lecie powołania Komisji Edukacji Narodowej, Sejm przyjął uchwałę o reformie szkolnej. Ta reforma miała tworzyć szkołę 10-letnią. Sprzeciwiły jej się jednak środowiska nauczycielskie, społeczne, rodzice, młodzież. Władze PRL wycofały się z tej reformy, kompletnie niepotrzebnej. Daję to pod rozwagę władzy. Trzeba przemyśleć zmiany, jeśli jest taki jest sprzeciw społeczny. Władze PRL potrafiły to zrobić. Pamiętam też, jak byłem w okresie PRL zwalniany z każdej szkoły, w której zatrudniałem się w Poznaniu. Dyrektorzy po pół roku zwalniali mnie mówiąc, że milicjanci przyszli i na nim to wymusili. Tego nigdy nie robił kurator! To zawsze była milicja i SB. Chcecie z kuratorów zrobić szesnastu klawiszy. Tego, co robicie, nie da się porównać z PRL-em. To jest o wiele gorsze.
Czesław Mroczek (KO): – Ten projekt realizuje interesy władzy. Skończy się PiS i skończą się te przepisy. Ta perspektywa jest niedaleko. Protestujemy, bo trzeba protestować, ale już niedługo te przepisy zmienimy. Przyjdzie czas, gdy poważnie zaczniemy rozwiązywać problemy polskiej szkoły
Cezary Tomczyk (KO): – To pierwsza władza w okresie 30 lat, która wprowadziła politykę do szkół. Do tej pory wszystkie rządy pilnowały się, by nie wprowadzać polityki do szkół. Mówicie o ideologii gender, LGBT, ekologizmu, a tak naprawdę mówimy o ideologii pisowskiej.
Zbigniew Dolata (PiS): – To projekt korzystny dla nauczycieli, dyrektorów, nauczycieli, bo trzeba wzmocnić rolę kuratorów. Za rządów PO-PSL ograniczyliście do minimum uprawnienia kuratorów. Nie ma czegoś takiego jak autonomia szkoły. Szkoły nie są autonomiczne. Musi istnieć nadzór kuratora, który będzie reagował w sytuacjach trudnych. Mamy konflikty między nauczycielami a dyrektorami szkół. Musi istnieć instancja, która będzie te konflikty rozstrzygała. Dlatego ta ustawa jest konieczna i uzdrowi sytuację w nielicznych placówkach, gdzie są nieprawidłowości i są konflikty.
Teresa Wargocka (PiS): – Dyskusja ta jest strzelaniem kulą w płot. Państwo przygotowaliście sobie wystąpienia czysto PR-owe i negujące przedłożenie ustawowe. W dodatku macie krótką pamięć. W swojej polityce oświatowej dokonaliście takich zmian w systemie oświaty, które spowodowały, że dyrektorzy i nauczyciele stali się osobami bezwolnymi. To organy prowadzące stosowały wobec nauczycieli i szkół przymus. Wprowadzaliście takie programy jak edukacja antydyskryminacyjna, która powodowała protesty rodziców. To państwo wysłaliście 6-latki do szkół. To państwo nie pytaliście rodziców, gdy rozporządzeniem zlikwidowaliście nauczanie historii w szkołach ponadpodstawowych.
Artur Dziambor (Konfederacja): – Kuratorzy są dziś, jak wojewoda, wykonawcami woli ministra edukacji i jego poleceń. Ustawa ma doprowadzić do sytuacji, gdy dyrektor stanie się wykonawcą woli ministra
Krzysztof Baszczyński, wiceprezes ZG ZNP: – Już w sierpniu przesłaliśmy negatywną opinię na temat tego projektu. Główny zarzut jaki postawiliśmy, to burzenie tego wszystkiego, co osiągnęliśmy, jeśli chodzi o podział kompetencji między organem nadzoru a organem prowadzącym. Na tę ustawę nałoży się ustawa ministra Wójcika, rozporządzenie o nadzorze, ustawa o sygnalistach i nowy przedmiot HiT. Fundujecie szkołę, która będzie wypełniona strachem. A szkole potrzebny jest spokój i normalność. Pan, panie ministrze, bardzo sprytnie prześlizgnął się przez nowelizację ustawy o SIO. Przecież to jest inwigilacja nauczycieli! Raz w kwartale będą przesyłane do ZUS szczegółowe informacje o chorobach nauczycieli i samych nauczycielach. Mamy opinię GIODO, że to jest nadużycie.
Grzegorz Kubalski (Związek Powiatów Polskich): – Słyszymy z usta ministra o konieczności wzmocnienia organu nadzoru, bo to jest rzekomo niezbędne. Wystąpiliśmy do MEiN o udostępnienie konkretnych przykładów rażącego ignorowania zaleceń przez szkoły. Okazało się, że resort nie posiada twardych danych na ten temat. Jeżeli więc nie ma dowodów, że to jest niezbędne, to po co te rozwiązania są wprowadzane?
Marek Pleśniar (Ogólnopolskie Stowarzyszenie Kadry Kierowniczej Oświaty): – Zrzeszamy 6,5 tys. dyrektorów placówek oświatowych. Nie konsultowano z nami projektu, nie odpisano nam nawet na pismo. Resort edukacji nie zna więc nawet opinii dyrektorów, a wprowadza zmiany. Apelujemy do państwa, byście odrzucili projekt, bo narusza zasadę partycypacji obywateli. Projekt zmierza pod prąd Konstytucji RP i ustroju naszego państwa, który budowaliśmy przez ćwierć wieku. Wierzyliśmy, że obywatele mogą mieć swoje szkoły. Teraz chce się to scentralizować. Wprowadza się rzecz, której dotąd nie było w prawie oświatowym – zło, a to zło nazywa się strach.
Renata Kaznowska, wiceprezydent Warszawy (Unia Metropolii Polskich): – Samorządy są organami prowadzącymi od 25 lat. Dzisiaj dowiadujemy się, że w polskiej szkole dzieje się tak bardzo źle, że przeprowadza się rewolucję. Jedną już zrobiono – deformę pani Zalewskiej. Efektem jest podwójny rocznik i przeładowane szkoły. Przepisy, nad którymi procedujecie, są sprzeczne z polską konstytucją. Kuratoria nie mają zwierzchnictwa nad samorządami.
Rafał Rudnicki, wiceprezydent Białegostoku: – Ta zmiana wprowadzana w tak radykalny sposób wymaga dłuższej dyskusji, zastanowienia się, a my mamy 2 minuty na powiedzenie tego, co dotyczy milionów Polaków.
Magdalena Czarzyńska-Jachim, wiceprezydent Sopotu (Związek Miast Polskich): – Wszystkie korporacje samorządowe i strona samorządowa w komisji wspólnej zdecydowanie negatywnie zaopiniowały zmiany. I nie tylko dlatego, że rola kuratora jest tu niekonstytucyjna. Powiem więcej, kurator nie ma żadnej odpowiedzialności za swoje decyzje, zarówno finansowej jak i karnej
Aleksandra Saczuk (Fundacja Edukacyjna): – Ta ustawa doprowadzi do czegoś, do czego państwo nie chcecie doprowadzić. Te zmiany przede wszystkim uderzą w dzieci i młodzież z małych miejscowości i obszarów wiejskich. Doprowadzi do zwiększenia nierówności społecznych. Bardzo skomplikowana procedura zgody przez organizację społeczną na zajęcia w szkole skutecznie doprowadzi do zamrożenia podejmowania takich aktywności między szkołą a organizacją pozarządową.
Barbara Kapturkiewicz (Stowarzyszenie Harcerskie): – Wprowadzenie w życie proponowanych zmian w naszym odczuciu spowoduje usunięcie ze szkół organizacji harcerskich, ponieważ w stosowanej w harcerstwie metodyce działania nie jesteśmy w stanie spełnić warunków stawianych przez ustawę. Harcerstwo to ruch reagujący na bieżącą sytuację w swoim środowisku. Nie jest możliwe, aby one były w stanie przygotować plan zajęć swoich zbiórek nawet z 2-miesięcznym wyprzedzeniem wraz z materiałami, czego wymaga nowelizacja. Nie jest to możliwe. Zastępy działają spontanicznie, działają na bieżące potrzeby swoich członków. To jest elastyczne i nie może być zaplanowane. Podobnie działają drużyny. Nie uważamy też, by w kontaktach z rodzicami powinien pośredniczyć dyrektor czy rada rodziców. Harcerski sposób wychowawczy nie powinien podlegać ocenie osób, które nie są członkami harcerstwa.
Wniosek Lewicy o odrzucenie projektu w pierwszym czytaniu został odrzucony – poparło go 36 posłów, przeciw było 38 posłów.
Według projektu:
* wydawane szkołom i placówkom przez pracowników kuratorium zalecenia staną się praktycznie rozkazem do natychmiastowego wykonania pod groźbą dymisji. Jeśli dyrektor nie zrealizuje w wyznaczonym terminie zaleceń, a złożone przez niego wyjaśnienia nie spodobają się kuratorowi, to ten wystąpi „do organu prowadzącego szkołę lub placówkę z wnioskiem o odwołanie dyrektora szkoły lub placówki w czasie roku szkolnego bez wypowiedzenia”. Samorząd będzie zaś musiał zastosować się do wniosku kuratora;
* kurator będzie mógł zawiesić dyrektora praktycznie w każdej chwili. Wystarczy, że według kuratora będziemy mieli do czynienia ze „sprawą niecierpiącą zwłoki związaną z zagrożeniem bezpieczeństwa uczniów w czasie zajęć organizowanych przez szkołę”;
* kurator zyska kluczową pozycję w komisjach konkursowych na dyrektorów. Przedstawiciele kuratora będą mieli nie 3, jak obecnie, ale 5 głosów. Ponadto w komisji konkursowej znajdzie się „do 3 przedstawicieli organu prowadzącego” (obecnie jest ich po prostu 3). Z kolei rada pedagogiczna i rada rodziców będą mogły wyznaczyć do komisji po 2 przedstawicieli, a organizacje związkowe – po 1. Ale tylko pod warunkiem, że dany związek ma swoją organizację na terenie szkoły.
* ZUS będzie otrzymywał z SIO szczegółowe dane personalne nauczycieli, którzy korzystają ze zwolnień lekarskich oraz urlopów dla poratowania zdrowia
Przemysław Czarnek jednak nadzorowi kuratorów chce poddać nie tylko szkoły, ale też decyzje rodziców. Do tej pory to rodzice uczniów wraz z dyrektorem decydowali o tym, jakie zajęcia dodatkowe realizuje się w danej placówce i które organizacje nawiążą współpracę ze szkołą. Zgodnie z projektem MEiN, dyrektor szkoły będzie miał obowiązek – zanim wpuści taką organizację na teren szkoły – uzyskać pozytywną opinię kuratora.
(PS, GN)