Od najbliższego poniedziałku 22 marca do 9 kwietnia wszyscy uczniowie klas I-III na terenie kraju będą się uczyli zdalnie – ogłosił minister zdrowia Adam Niedzielski. To oznacza, że poprzednie obostrzenia, wprowadzone zaledwie tydzień temu, obowiązywały zaledwie trzy dni. Przedszkola mają jednak pracować tak, jak do tej pory
Ministerstwo Zdrowia poinformowało w środę o 25 052 nowych przypadkach koronawirusa w Polsce. Z powodu COVID-19 zmarło kolejnych 453 pacjentów. To najwyższy dobowy przyrost od 14 listopada 2020 roku, kiedy to zakażonych było 25 571 osób.
– Tempo wzrostu nie maleje, trzecia fala przyrasta i przyspiesza – ocenił dziś minister zdrowia. – Musimy podjąć zdecydowane kroki – dodał.
Adam Niedzielski ogłosił najnowsze decyzje sam, bez udziału np. premiera Mateusza Morawieckiego, rzecznika rządu Piotra Mullera czy też ministra ds. szczepień Michała Dworczyka. Wcześniej ogólnokrajowy lockdown ogłaszał sam szef rządu.
Obowiązujące do tej pory na terenie czterech województw: warmińsko-mazurskiego, pomorskiego, lubuskiego i mazowieckiego zostaną więc rozszerzone na cały kraj.
To oznacza m.in. wprowadzenie dodatkowych obostrzeń w szkołach. Sytuacja w placówkach oświatowych musi być zła, skoro rząd zdecydował się jednak pójść o krok dalej niż zasady obowiązujące obecnie we wspomnianych czterech województwach. Przypomnijmy – od poniedziałku 15 marca w czterech regionach klasy I-III przeszły na naukę hybrydową. W pozostałych województwach najmłodsi uczniowie kształcą się natomiast stacjonarnie. Jak zapowiedziano zaledwie tydzień temu, obostrzenia te miały obowiązywać do 28 marca.
W rzeczywistości obowiązywały trzy dni, a rząd postanowił objąć kraj nie tyle nauką hybrydową w klasach I-III, ale edukację zdalną. To oznacza, że cały wysiłek, jaki w ostatnich dniach dyrektorzy i nauczyciele włożyli w organizację edukacji hybrydowej, praktycznie okazał się niepotrzebny.
– Niestety musimy wrócić do nauki zdalnej w I-III. Zdecydowaliśmy się na to, bo w najbliższym czasie jest okres ferii wielkanocnych, ta nauka i tak będzie naznaczona kwestią ferii – wyjaśnił minister zdrowia.
– Na najbliższe 3 tygodnie, czyli do 9 kwietnia wprowadzamy naukę zdalną, dzieci w okresie feryjnym w klasie I-III będą się uczyły zdalnie – dodał.
Jego zdaniem, wprawdzie po świętach można się spodziewać pewnego poluzowania nauki w szkołach, ale uczniowie raczej nie wrócą do edukacji stacjonarnej. – Po świętach prawdopodobnie zapadnie decyzja o powrocie do nauczania hybrydowego – stwierdził Adam Niedzielski.
Minister zdrowia przyznał, że szkoły jednak nie zostały zabezpieczone przed transmisją koronawirusa. – To decyzja przejściowa, ale skuteczna. Szkoły, czy nauka w podstawówkach, jest elementem, który pomaga zredukować stopień zarażania się – ocenił szef MZ.
Przedszkola jednak mają pracować nadal w takim trybie, jak do tej pory. Minister nie wyjaśnił, dlaczego szkoły są obiektem wysokiej transmisji koronawirusa, a przedszkola – już nie. Decyzję o pracy stacjonarnej przedszkoli Adam Niedzielski tłumaczył faktem, że w czterech wspomnianych województwach placówki te też obecnie pracują. – W ramach tych obostrzeń przedszkola cały czas funkcjonują i zapewniają opiekę, podobnie jak żłobki – powiedział szef MZ.
Kolejne obostrzenia oznaczają także zamknięcie hoteli i ograniczenie działalności galerii handlowych. Rząd zamknie ponadto kina, teatry, muzea, galerie, baseny, sany, solaria, obiekty sportowe.
W ocenie MZ, za dramatyczną sytuację pandemiczną w Polsce ma odpowiadać mutacja brytyjska koronawirusa. – Prowadzimy systematyczne badania weryfikujące udział wirusa w ogólnej próbie wirusów, które są brane do badania na terenie całego kraju. Dane z wczoraj mówią, że udział mutacji brytyjskiej osiągnął już 52 proc. Wzrost jest szalenie dynamiczny – poinformował Adam Niedzielski. – Wirus wypełnia przestrzeń, wypiera inne mutacje – dodał.
Adam Niedzielski nie ukrywał, że całe społeczeństwo praktycznie stoi pod ścianą. – Jesteśmy na etapie, że w zasadzie, jeśli ten ruch nie spowoduje spowolnienia trzeciej fali pandemii, to kolejne kroki będą już typowym lockdownem i będziemy zupełnie zamykać wszystko – zapowiedział.
– Idą trudne czasy. Mamy 40 proc. dynamiki wzrostu zakażeń. Jeśli to będzie powielone na kolejne tygodnie, to za tydzień możemy przekroczyć 30 tys., a może nawet szybciej. Te liczby stanowią zagrożenie dla systemu opieki zdrowotnej – dodał.
Jego zdaniem, jest nadzieja, że zaaplikowane obostrzenia przyniosą pozytywne efekty. Tak się stało w woj. warmińsko-mazurskim, gdzie podobne restrykcje wprowadzone dwa tygodnie temu sprawiły, że „mamy do czynienia ze znacznym spowolnieniem wzrostu zakażeń”.
(PS, GN)