Z rozmów z uchodźcami, którzy umieszczają swoje dzieci w polskich szkołach, pojawia się dobry obraz wielu polskich szkół. Dobrze oceniana jest intuicyjna postawa nauczycieli, wynikająca z zaspokajania podstawowych potrzeb emocjonalnych dzieci, poczucia bezpieczeństwa, stabilności, bycia akceptowanymi. Programy wzmacniania odporności psychicznej dzieci podkreślają znaczenie, jakie w tym procesie odgrywają nauczyciele, bo to oni znają potrzeby i ograniczenia każdego ucznia, każdej grupy klasowej.
Z dr. hab. n. med. Maciejem Pileckim*, kierownikiem Kliniki Psychiatrii i Psychoterapii Dzieci i Młodzieży Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego, rozmawia Katarzyna Piotrowiak
W szkołach przybywa dzieci z traumą wojenną. Nauczyciele wiedzą, że ich zachowania, jak wyciszenie czy „beztroska” zabawa z rówieśnikami, nie muszą odzwierciedlać rzeczywistego stanu psychicznego. Mówi się, że prawdziwe problemy dopiero się ujawnią. Z czym będziemy się mierzyć?
– Konfrontujemy się z sytuacją, której w takim nasileniu nie znamy. W szkołach pojawiają się dzieci z Ukrainy z różnym poziomem traum wynikających z kryzysu uchodźczego, ale także związanych z konfrontacją z działaniami wojennymi. Te dzieci muszą mierzyć się również ze stresem adaptacji do nowego kraju, nowego języka, nowej grupy rówieśniczej, nowych nauczycieli, ale także odmiennych oczekiwań szkolnych. Jest to proces, który wymaga adaptacji również ze strony dzieci polskich, a także nauczycieli, którzy muszą w tej sytuacji realizować program szkolny oraz dopomóc dzieciom w przystosowaniu się do nowych warunków.
Właściwie wszyscy w tej sytuacji wymagają wsparcia. Dlatego w Krakowie staramy się wdrożyć program, którego uczymy się od partnerów izraelskich z Ośrodka Radzenia Sobie ze Stresem im. Donalda J. Cohena i Irvinga B. Harrisa z Tel Awiwu.
Zespół ma kilkadziesiąt lat doświadczeń w przygotowywaniu zarówno instytucji miejskich, jak i szkół do kryzysu uchodźczego związanego z różnego rodzaju katastrofami naturalnymi czy działaniami wojennymi.
Jakie są założenia tego programu i do kogo jest skierowany?
– W tym momencie staramy się realizować trzy jego elementy. Po pierwsze, wdrażamy grupowe interwencje psychoterapeutyczne, które mogą dopomóc dzieciom, nastolatkom i dorosłym, czyli ofiarom traum wojennych, w radzeniu sobie z doświadczeniami i przeżyciami wojennymi. Chodzi tu o to, by to, czego doświadczyły, nie miało niszczącego wpływu na ich późniejsze funkcjonowanie, rozwój czy skutkowało pojawieniem się zaburzeń psychicznych. Pomoc naszych partnerów z Izraela skierowana jest też do instytucji, które zajmują się opieką nad uchodźcami. Najważniejsze jest to, by były one prowadzone w taki sposób, aby w największym możliwym stopniu umożliwiały przywrócenie poziomu funkcjonowania sprzed ucieczki z miejsca zamieszkania. Temu celowi służą szkolenia osób pracujących w instytucjach, w których uchodźcy przebywają. Wreszcie trzeci element kierowany jest do młodzieży szkolnej – polskiej i ukraińskiej.
Związany jest nie tyle z przeciwdziałaniem skutkom traum, lecz przygotowaniem się na różne potencjalne trudne sytuacje, takie jak np. podjęcie nauki w nowej szkole, funkcjonowanie w nowym otoczeniu, kontakt z dziećmi mającymi traumatyczne doświadczenia.
Techniki, które prezentujemy, mogą przydać się też nauczycielom, bo zmiany, jakie zachodzą w polskich szkołach, są również dla nich wielkim wyzwaniem.
Czy odzyskanie dobrostanu psychicznego sprzed ucieczki jest w ogóle możliwe w sytuacji, kiedy każdego dnia docierają do nas tragiczne obrazy z Buczy i Irpienia oraz informacje o zbrodniach wojennych?
– Jeśli pomyślimy, że jest to niemożliwe, to stworzymy rodzaj samospełniającej się przepowiedni. To jest moment, w którym osoby zajmujące się uchodźcami powinny myśleć raczej o tym, jak wspierać ich w powrocie do wcześniejszego funkcjonowania, radzenia sobie z zadaniami życia codziennego, niż skłaniać do rozpamiętywania przeszłości.
Czyli nauczyciele mają rację, mówiąc polskim uczniom, by nie dopytywali ukraińskich kolegów i koleżanek o to, co działo się w ich kraju?
– Tak, bo dzieci, które doświadczyły różnego rodzaju traumatycznych zdarzeń, powinny mieć możliwość, żeby o nich opowiadać, ale wtedy, kiedy będą same tego chciały. Dopytywanie o to, co się wydarzyło, nie jest najlepszym pomysłem. To powinna być bardziej inicjatywa osób, które niosą w sobie taką traumę. Dlatego nie dopytujemy się, ale jesteśmy gotowi rozmawiać. Pytanie, co z młodszymi dziećmi. Zdarzało się obserwować odtwarzanie trudnych doświadczeń w zabawie, nawet takiej, która choć pełna lęku czy przemocy, nie kojarzy się bezpośrednio z wojną. Zadaniem nauczyciela będzie monitorowanie, czy aby tego rodzaju aktywności nie były źródłem jakichś wtórnych traum także dla innych dzieci biorących udział w tych zabawach.
(…)
Dzieci ukraińskie skupiają swoje myśli na tym, kiedy będą mogły wrócić do kraju, a także na nauce języka polskiego. Może jednak coś szkołom umyka?
– Z rozmów z uchodźcami, którzy umieszczają swoje dzieci w polskich szkołach, pojawia się dobry obraz wielu polskich szkół. Dobrze oceniana jest intuicyjna postawa nauczycieli, wynikająca z zaspokajania podstawowych potrzeb emocjonalnych dzieci, poczucia bezpieczeństwa, stabilności, bycia akceptowanymi. Programy wzmacniania odporności psychicznej dzieci podkreślają znaczenie, jakie w tym procesie odgrywają nauczyciele, bo to oni znają potrzeby i ograniczenia każdego ucznia, każdej grupy klasowej. Są w tym znacznie bardziej efektywni od zewnętrznych ekspertów, którzy powinni mieć tu rolę superwizyjną i doradczą.
Co z nauką w szkole, uczeniem się, przyswajaniem nowych treści?
– Materiał szkolny nie jest teraz najistotniejszy. W przypadku osób, które są ofiarami traum, nauka nowego materiału może być utrudniona. Trudniej im się jest skupić, zapominana jest wiedza z przeszłości. Najbliższe tygodnie i miesiące powinny być przeznaczone na adaptację, poznanie kultury, języka i dostosowania oczekiwań szkolnych do możliwości każdego dziecka.
Co z egzaminem ósmoklasisty? Nauczyciele martwią się, że niepowodzenie na tym egzaminie dołoży dzieciom z Ukrainy tylko zmartwień.
– Słyszałem o tym. Mam nadzieję, że osoby, które podejmują decyzje w tej sprawie, zachowają się roztropnie i w sposób, który jest zgodny z interesem naszych gości. Istnieją w tym względzie rozwiązania stosowane również w wypadku dzieci polskich, np. zwolnienie z egzaminów, ograniczenie oczekiwań, różne formy wspomagania procesu edukacji. W moim poczuciu należy do tego podejść w sposób bardzo indywidualny. Mam nadzieję, że decydenci podejmą decyzje uwzględniające to, że przez kilka tygodni, a nawet miesięcy, dzieci ukraińskie nie będą mieć kompetencji szkolnych na poziomie dzieci polskich. Dla większości nawet zbliżenie się do nich będzie niemożliwe.
Eksperci izraelscy przyjechali do Krakowa na Pana zaproszenie?
– W pierwszych dniach wojny stworzyliśmy ambulatorium psychiatryczne dla uchodźców. Nawiązaliśmy też dzięki prof. Andreasowi Martinowi z Yale kontakt z wieloma ekspertami z całego świata zajmującymi się dziecięcą traumą wojenną, jednak natychmiastowy przyjazd zaoferowała nam, już w drugim tygodniu trwania wojny, grupa prof. Nathaniela Laora z Tel Awiwu. W pierwszych warsztatach wzięło udział kilkadziesiąt osób pomagających psychiatrycznie i psychologicznie uchodźcom.
Obecnie gościmy drugą grupę ekspertów i mamy nadzieję na kontynuację. Poza dalszą nauką pracy z traumą psychiczną koncentrujemy się na przygotowaniu polskich dzieci na różne niespodziewane okoliczności, które mogą nadejść. Tak by i one potrafiły się do nich adaptować.
To jest taki rodzaj wiedzy i umiejętności, który może się przydać nie tylko w kontekście wojny, ale w różnych innych trudnych sytuacjach życiowych. Nasze dzieci wprawdzie nie są narażane na bezpośrednią obecność w obszarze działań wojennych, ale słyszą o wojnie, uczestniczą w naszych rozmowach, a ich nowi koledzy i koleżanki ze szkoły przybywają z kraju ogarniętego wojną. Warto skorzystać z doświadczeń ekspertów, którzy dbają o dobrostan dzieci na terenach, gdzie działania wojenne bądź ryzyko wojny jest nieustanne. To są dobre i sprawdzone wzorce. Proponujemy w związku z tym, we współpracy z koleżankami i kolegami z Izraela, interwencje kierowane do całych grup klasowych. Szkolenie rozpoczęło już 60 osób i będziemy je kontynuować. Mamy nadzieję jeszcze w tym roku szkolnym zacząć programy pilotażowe.
(…)
Ile czasu zajmie dziecku, które co jakiś czas wpada na lekcji w panikę, dojście do tego dobrostanu sprzed ucieczki?
– To jest proces długi i zależy od rozmiarów traumy. Uchodźcy mają za sobą doświadczenia ukrywania się w schronach, obserwowania śmierci bliskich, konfrontacji z takimi obrazami wojny, których z uwagi na ich drastyczność nie widzimy w środkach masowego przekazu, w internecie. Mierzenie się z tymi zdarzeniami trwać może całe życie. Głęboko jednak wierzę, że możemy w tym procesie dopomóc i uczynić go łatwiejszym.
Dziękuję za rozmowę.
***
*Dr hab. n. med. Maciej Pilecki jest również kierownikiem Oddziału Psychiatrii Dorosłych Dzieci i Młodzieży Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie
Przedstawiamy fragmenty wywiadu opublikowanego w GN nr 15-16 z 13-20 kwietnia br. Całość w wydaniu drukowanym i elektronicznym – https://e.glos.pl
Fot. Archiwum prywatne