Marcin Zaród: Podstawa programowa nie jest najważniejsza, trzeba uczyć także tego jak radzić sobie ze stresem, lękiem

Być może ci nauczyciele, którzy zaangażowali się we współpracę z telewizją publiczną nie byli świadomi, że nie będą mieli wolnej ręki w nauczaniu, tak jak to było w szkole. Wypadałoby się dopytać kto czuwa nad kontrolą jakości przekazywanych treści, żeby nie przechodziły takie błędy jak mylenie średnicy z obwodem i wiele innych.

Z Marcinem Zarodem, Nauczycielem Roku 2013 i twórcą Tarnowskiej Akademii Nauki, rozmawia Jarosław Karpiński

W ciągu kilku dni udało się Panu stworzyć projekt interaktywnego edustreamingu, o którym mówi się w środowisku nauczycielskim i który przyciąga uwagę uczniów. Co było najtrudniejsze w pracy nad tym projektem, z jakimi problemami musiał się Pan zmierzyć?

– Najtrudniejsze było zadbanie o kwestie techniczne, tzn. szybkość internetu, nauczenie się obsługi programu do streamingu. Nie miałem z tym wcześniej do czynienia, nie miałem w tym względzie żadnych kompetencji. Poznałem jednak wcześniej streamerów od gier komputerowych, w naszym podcaście Edugadki.pl przeprowadzaliśmy kiedyś wywiad z jednym z najbardziej znanych polskich streamerów – Rockiem. Miałem więc informacje o samej pracy, ale musiałem to technicznie przygotować. Na szczęście są dostępne samouczki na YouTube zarówno po polsku, jak i po angielsku i jakoś udało się to spiąć. Kolejnym wyzwaniem była konieczność zebrania zespołu, nauczycieli, uczniów, którzy mi pomagają.

Jak liczna jest ta ekipa, kto pracuje nad Tarnowską Akademią Nauki poza Panem?

– Na tym etapie pomaga mi trójka nauczycielek: Anna Mazur, Agata Damian i Agnieszka Wojtarowicz. W skład zespołu wchodzi też mój kolega Grzegorz Gawlik. Na razie Ania, Agata i Agnieszka dosyłają mi materiały, które wcześniej nagrywają i które ja mogę wykorzystywać w trakcie właściwego nagrania. Założenie było takie, żeby członkowie naszego zespołu dołączali do mnie na żywo jako współprowadzący, ale okazało się, że szybkość internetu to uniemożliwia. Po pierwszej sesji, gdy pojawiły się problemy z siecią uznaliśmy, że więcej sensu będzie miało odtwarzanie wcześniej przygotowanych przez nich materiałów. Moi współpracownicy podsyłają mi też zdjęcia oraz interaktywne quizy, z których korzystam przy realizacji wejść edustreamingu na żywo.

Odezwa Nauczyciela Roku 2013 do nauczycieli na rozpoczęcie „nowej”, zdalnej szkoły.Wysłuchałeś? Też tak myślisz? Udostępnij, a może to dotrze też do nauczyciela/nauczycielki Twojego dziecka?

Opublikowany przez Marcina Zaród Niedziela, 22 marca 2020

 

Udało nam się także zebrać grupę uczniów, którzy zaangażowali się we współtworzenie projektu. Od dawna zachęcam uczniów do angażowania się w różne projekty.

Teraz pomaga nam trójka uczniów z klasy piątej szkoły podstawowej, którzy wybierają i notują najważniejsze kwestie z każdej sesji i tworzą potem interaktywne quizy powtórkowe.

W tej grupie jest m.in. moja córka oraz jej kolega i koleżanka z klasy. Musieliśmy też zebrać moderatorów czatu aby zadbać o to żeby nadawanie na żywo było pod kontrolą, a telewizja internetowa w XXI wieku musi być interaktywna. Choć ja preferują nazwę edustreaming, bo o wiele dokładniej niż telewizja oddaje ona to co robimy. W tej chwili mamy grupę 5 moderatorów, m.in. mój syn, uczeń ósmej klasy. Drużyna się rozrasta, podobnie jak kanały, którymi komunikujemy się z odbiorcami. Poza kanałem na YouTube mamy stronę internetową na FB, będziemy zakładać witrynę internetową z linkami do materiałów z każdego odcinka.

A jaki jest oddźwięk, proszę się pochwalić statystykami i powiedzieć z czego czerpie pan największą satysfakcję?

– Satysfakcję czerpię z aktywności konkretnych uczniów, którzy regularnie uczestniczą w nauce online. Nie tyle cieszą mnie same liczby, ale pewne sytuacje. Na początku mieliśmy np. do czynienia z użytkownikiem o nicku Kulturalny_wąż, którego wpisy początkowo łamały zasady netykiety, a moderatorzy musieli je usuwać. Teraz Kulturalny_wąż jest regularnym uczestnikiem naszych sesji, bierze aktywny udział w nauce i stał się naszym fanem. Takie przypadki dają najwięcej satysfakcji.

A jeśli chodzi o statystyki, to cieszy nas, że rośnie oglądalność. Po 12 dniach działania 12 958 razy wyświetlono nasz kanał youtube’owy. Ponad 2 tys. – tyle widzów/uczestników miała pierwsza sesja TAN z uczniami,1350 godzin łącznie oglądano nasze filmy i sesje, 715 osób subskrybuje nasz kanał na YouTube, mamy ponad tysiąc polubień na Facebooku.

Ze smutkiem muszę jednak stwierdzić, że wraz z dniem wejścia w życie rozporządzenia o zdalnej nauce liczba aktywnych uczestników naszego edustreamingu spadła. Uczniowie są obciążeni swoją standardową pracą.

Nawet pojawił się pomysł, żebyśmy zmienili porę nadawania na popołudnie, ale nie chciałbym dokładać uczniom dodatkowej pracy, zależy mi na tym żeby to było coś obok ich lekcji.

Wydaje się, że uczniowie, nauczyciele mają pewien wybór jeśli chodzi o ofertę edukacyjną na czas zawieszenia pracy szkół.

– Moim zdaniem nie do końca, bo większość tej oferty, różnych webinariów jest skierowana do nauczycieli, ale jeśli się spojrzy na ofertę dla uczniów, to możemy polegać na sprawdzonych stronach jak Akademia Khana, Pan Belfer i kilka innych miejsc. Nowe inicjatywy skierowane do uczniów pojawiają się o wiele rzadziej. Dlatego jako TAN staramy się polecać wartościowe strony, aplikacje i kanały youtube’owe, z których uczniowie mogą korzystać.

A jak pan ocenia ofertę edukacyjną telewizji publicznej, którą zachwala MEN?

– Jest mi trochę niezręcznie ją oceniać, ale wiem o nauczycielu, który zgodził się prowadzić lekcje z jednego z przedmiotów i okazało się nie ma żadnego wpływu na kształt takiej lekcji. Musi korzystać z materiałów, które zostały mu narzucone. Być może ci nauczyciele, którzy zaangażowali się we współpracę z telewizją publiczną nie byli świadomi, że nie będą mieli wolnej ręki w nauczaniu, tak jak to było szkole.

Ja naprawdę nie chce nikogo miażdżyć, ale porównanie lekcji z TVP Historia (odcinek przed chwilą nadany, to nie jest…

Opublikowany przez Marcina Zaród Poniedziałek, 30 marca 2020

 

Wypadałoby się dopytać kto jest koordynatorem metodycznym oferty edukacyjnej TVP, kto czuwa nad kontrolą jakości przekazywanych treści, żeby nie przechodziły takie błędy jak mylenie średnicy z obwodem i wiele innych. A ja przypomnę, że to nie są lekcje realizowane na żywo. Zastanawiam się nieraz czy operatorom kamer nie zdarza się nieraz parsknąć śmiechem, jak słyszą niektóre sformułowania wygłaszane w czasie tych lekcji.

Nauczanie przeniosło się z sal lekcyjnych do internetu niemal z dnia na dzień, mamy do czynienia z poligonem doświadczalnym. Na co zwróciłby pan uwagę po tych kilku dniach doświadczeń ze zdalnym nauczaniem?

– Zgadzam się, że wygląda to jak poligon, ale tak nie powinno być. Mamy wielu ekspertów, wiele centrów nauczania e-learningowego, wiele uczelni od lat oferuje wykłady na ten temat, także w formie nagrań. Wystarczyło skorzystać z doświadczenia osób, które zajmują się tym od lat ale nie zrobiono tego. Takie konsultacje spokojnie można było zorganizować nawet przed dniem obowiązywania rozporządzenia o zdalnym nauczaniu.

Mój zarzut jest taki, że nie zastanowiono się do końca co nauczyciele mają realizować. Po dwóch tygodniach podczas których MEN mówiło o powtórkach materiału, resort nie wydał jasnego przekazu dla nauczycieli, że w tym momencie podstawa programowa nie jest najważniejsza.

W Chorwacji, czy we Włoszech wyraźnie wskazano, że nauczyciele mają realizować tylko te elementy podstawy programowej, które można zrealizować w obecnych warunkach. U nas podstawa programowa dalej jest świętym graalem. A sytuacja jest dynamiczna, może być jeszcze gorzej niż jest i my nauczyciele powinniśmy podchodzić do pracy z uczniami psychologicznie. Przyzwyczajać ich do tego jak sobie radzić z lękiem, z zarządzaniem czasem. Tego zupełnie nie widzę w TVP, nie ma tam żadnej interakcji, empatii, uczenia takich kompetencji jak współpraca. Zgodzę się z tymi, którzy uważają, że TAN nie realizuje podstawy, ale moim zdaniem uczymy czegoś co jest o wiele ważniejsze na ten moment.

To strona merytoryczna nauczania, a co nauczyciele i uczniowie mają począć z ograniczeniami technicznymi, z niedziałającymi e-dziennikami, z padającymi serwerami CKE? Czy w takich warunkach można przeprowadzić egzaminy online?

– Słuchałem wywiadu z szefem CKE Marcinem Smolikiem, który pytany o problemy techniczne powiedział, że spokojnie wszyscy zdaliśmy egzamin. Kategorycznie się z tym nie zgadzam. Próbne egzaminy podczas których uczniowie mieli problemy z pobraniem arkuszy naraziły tych uczniów na dodatkowy stres. Można było przewidzieć, że przy takim obciążeniu te serwery padną. Jeżeli serwujemy uczniom dodatkowy stres w sytuacji gdy naprawdę wokoło tego stresu nie brakuje, to ktoś nie zdaje sobie sprawy z powagi sytuacji albo nie docenia tego, że każdy młody człowiek ma ograniczoną wytrzymałość i wrażliwość i nie powinniśmy jej nadużywać.

Nieodwołanie do tej pory egzaminów jest dla mnie igraniem z psychiką młodych ludzi. Oni powinni wiedzieć na czym stoją, powinni wiedzieć, że będą oceniani np. według średnich ocen z iluś ostatnich lat. Niestety naszych uczniów traktuje się trochę przemocowo.

MEN wychodzi chyba z założenia, że jeśli powie o odwołaniu egzaminów na tydzień przed terminami, to uczniowie będą do tego momentu ciężko pracować zamiast skupiać się na innych rzeczach. A moim zdaniem, to oni powinni się teraz skupiać na innych rzeczach.

Dziękuję za rozmowę.

Fot. Archiwum prywatne