Miasta wzywają rząd do zapłaty kosztów reformy. Marek Wójcik z ZMP: popieramy!

W pełni popieramy inicjatywę Łodzi, tym bardziej, że to jest miasto, któremu subwencja oświatowa nie starcza na wypłatę wynagrodzeń dla wszystkich nauczycieli. Nie dziwię się więc, że pierwsi stracili cierpliwość.

Z Markiem Wójcikiem, pełnomocnikiem zarządu Związku Miast Polskich ds. legislacyjnych, rozmawia Jarosław Karpiński

Łódź jako pierwsza, ale także inne miasta zrzeszone w Unii Metropolii Polskich, składają przedsądowe wezwania do zapłaty do Ministerstwa Finansów za rządową reformę oświaty. To jest tylko inicjatywa UMP, czy może także ZMP? Popieracie ją?

– Nie jest ważne czyja jest to inicjatywa, bo samorządowcy rozmawiają o tym na różnych gremiach i popularyzujemy różne rozwiązania prawne. Łódź składa takie przedsądowe wezwanie jako jeden z podmiotów samorządowych. Szkopuł w tym, że organizacje związkowo-samorządowe takie jak UMP, czy ZMP mają różne ograniczenia prawne. Nie możemy np. składać wniosków do Trybunału Konstytucyjnego, co jest dużą przeszkodą, bo korzystalibyśmy z takiej możliwości bardzo często. Ale w pełni popieramy inicjatywę Łodzi, tym bardziej, że to jest miasto, któremu subwencja oświatowa nie starcza na wypłatę wynagrodzeń dla wszystkich nauczycieli. Nie dziwię się więc, że pierwsi stracili cierpliwość.

Wiceprezydent Łodzi Tomasz Trela argumentował, że mimo iż reforma oświaty miała być bezkosztowa miasto musiało do niej sporo dopłacić i żąda zwrotu 2,5 mln złotych. W sumie roszczenie wszystkich 10 miast Unii Metropolii Polskich ma wynosić 103 mln złotych.

– My samorządowcy dopłacamy do edukacji rok po roku. Pokazywaliśmy linię trendu, jak wzrasta skala naszych dopłat. Ta linia trendu załamała się całkowicie w roku 2017/18. Jeżeli przez 13 lat skala naszych dopłat do subwencji wzrosła o 9,7 proc., to w ciągu dwóch ostatnich lat skoczyła o 12,3 proc. Szacunkowy koszt tej reformy edukacji wynosi więc blisko 7 mld złotych. Bo ta różnica między dopłatami, które wynikają z linii trendu, a faktyczną skalą naszego dofinasowania bardzo wiele nam mówi i podkreślam to jako ekonomista. Gdyby nie było reformy edukacji, samorządy nie musiałyby wydać tych dodatkowych 7 mld złotych.

Pan zapowiadał wcześniej, że  będzie  pozew zbiorowy 12 miast w sprawie reformy edukacji przeciwko skarbowi państwa.  

– Tak, miasta mają zamiar to zrobić. Mamy już w samorządach doświadczenie w tym zakresie, ponieważ przed laty składaliśmy pozew zbiorowy dotyczący kart pojazdów. Jeśli dobrze pamiętam dochodzenie roszczeń trwało siedem-osiem lat. To nie jest łatwe zadanie. Zebranie danych, ich weryfikacja, unifikacja pewnych nieprzejrzystych definicji, cała droga sądowa, to wszystko musi trwać. W pozwie muszą się pojawić twarde dane, których sąd nie będzie mógł zakwestionować. A w przypadku pozwów zbiorowych sądy są bardzo dociekliwe. Zbiorowo miasta muszą wykazać, że  składając pozew mają ten sam problem, że tak samo go definiują.  Zatem sprawa się toczy, ale potrzebna jest cierpliwość.

Przedsądowe wezwanie do zapłaty jest wstępnym krokiem do wystąpienia z pozwem?

– To jest mechanizm prawny, z którego może skorzystać każdy podmiot jeśli chce rozwiązać problem ugodowo. Wskazuje na szkodę i prosi rząd by ją zrekompensował, bo nie chce wnosić pozwu do sądu. Jest to też spełnienie wymogu formalnego w kontekście ewentualnego pozwu sądowego. Sąd może zapytać, dlaczego nie było prób dogadania się i wtedy można dowieść, że owszem były i pokazać dowód.

Czy te działania prawne samorządów w sprawie roszczeń za reformy edukacji nie powinny być bardziej skoordynowane?

–  Unia Metropolii Polskich, koordynując przygotowanie do złożenia pozwu zbiorowego wykonuje bardzo dobrą pracę organiczną. Zajęli się 10 największymi polskimi miastami i to bardzo dobra, reprezentacyjna próba, oddająca skalę problemu niedoszacowania dochodów przekazywanych samorządom na realizację zadań oświatowych. Nie chodzi o to żeby w jednym szeregu stanęło 300 jednostek samorządowych. Wystarczy, żeby np. tak jak stało się w przypadku wygrywania przez samorządy spraw dotyczących nieszacowana dotacji celowych na zadania zlecone, wygrało w sądzie jedno miasto, a ruszy lawina.  Chodzi o to, żeby wykazać skalę problemu. Dlatego uważam inicjatywę UMP jako bardzo racjonalną i godną pochwały. Nie wyklucza to innych inicjatyw tego typu podejmowanych przez Związek Miast Polskich. Im więcej podobnych kroków prawnych tym lepiej.

Dziękuję za rozmowę.