Minister do nauczycieli: Idźcie do pracy w polu zbierać truskawki!

Według ministra rolnictwa Krzysztofa Ardanowskiego, polskich nauczycieli można skierować do pracy w polu. Mieliby zbierać m.in. truskawki, czereśnie. Nie, to nie żart.

Minister rolnictwa nie ma wysokiego mniemania o pracy nauczycielskiej. W społecznej hierarchii zawodów sytuuje nauczycieli niżej od… niewykwalifikowanych robotników sezonowych sprowadzanych z zagranicy do pracy w polu!

Tak wynika z dzisiejszej rozmowy Ardanowskiego w radiu RMF FM.

Prowadzący wywiad red. Marcin Zaborski zapytał o decyzję Ministerstwa Rolnictwa o bezpłatnych (tj. finansowanych przez państwo) testach na koronawirusa dla robotników sezonowych przyjeżdżających do Polski do pracy przy zbieraniu m.in. truskawek. Rząd tymczasem kategorycznie odmówił finansowania takich testów nauczycielom wracającym do pracy w szkołach i przedszkolach. – Obawiam się, że nie wszyscy pańską decyzję zrozumieją, bo jak wytłumaczy pan np. nauczycielom w szkołach i przedszkolach, że oni nie będą badani na koszt państwa, a pracownicy sezonowi, którzy przyjeżdżają z zagranicy i owszem? – zapytał red. Zaborski Ardanowskiego.

– Jestem przekonany, że ci pracownicy przyjeżdżają również po to, żeby nauczyciele mieli co jeść – odparł minister. – Bo jeżeli nie sprzątniemy zbiorów, a niestety część zbiorów w Polsce jest uzależniona od siły roboczej, to… Zresztą doskonale pan wie, wystąpiłem również z apelem do Polaków, którzy pozostają bez pracy – ciągnął.

I wypalił: – Czy to są ci, którzy nie mają prawa do zasiłku, czy też młodzież, a może ci nauczyciele, którzy nie będą pracowali, żeby ludzie po kilka, kilkanaście dni również pracowali u rolników.

– Pan zachęca nauczycieli, żeby poszli zbierać truskawki, czereśnie u rolników? – dociekał dziennikarz. – Każdy, kto pozostaje bez pracy powinien tej pracy szukać – odparł polityk PiS.

– ZNP od wielu tygodni domaga się testów dla nauczycieli – zauważył redaktor. Według Ardanowskiego, „pracownicy zagraniczni muszą być badani, ci pracownicy, którzy przyjeżdżają do pracy w Polsce, w rolnictwie”. – W dziale szczególnym, zabezpieczającym również bezpieczeństwo żywnościowe Polaków będą mieli wykonane testy, bo są w Polsce ubezpieczeni – mówił Ardanowski.

Marcin Zaborski zapytał więc, czy przypadkiem edukacja nie jest takim „działem szczególnym”?. – No, tak, jeżeli one będą potrzebne lekarzom to również przecież za to sami nie płacą. Ja nie słyszałem o tym, żeby w przypadku konieczności przeprowadzenia testu, ktoś kazał za nie płacić – oświadczył Ardanowski. – Jeśli będzie taka potrzeba to nauczyciele przecież z bezpłatnych testów korzystają. Nie rozumiem o co pan mnie pyta – dodał.

(PS, GN)