Mirosław Kozik, autor petycji z apelem o weto do lex Czarnek 2.0: Przestrzeń edukacji musi być wolna

Petycja jest moja, ale jestem zrzeszony w ZNP, więc już nie jestem sam, bo nasza organizacja murem stoi za działaniami swoich członkiń i członków. I mimo że działam oddolnie, to mogę liczyć na wsparcie przez sieć kanałów informacyjnych Związku. Z doświadczenia wiem, że pojedynczemu nauczycielowi byłoby znacznie trudniej, dlatego zawsze powtarzam, że powinniśmy się zrzeszać, bo kiedy jesteśmy jedną zwartą siłą po prostu jest łatwiej. Zrobimy więcej niż w pojedynkę czy w małych grupach.

Z Mirosławem Kozikiem, nauczycielem chemii z Pszczyny, przewodniczącym Klubu Młodego Nauczyciela Okręgu Śląskiego ZNP, rozmawia Katarzyna Piotrowiak

To było do przewidzenia – powtarzają nauczyciele, którzy komentują decyzję Sejmu, obawiając się skutków lex Czarnek 2.0. Być może w dniu ukazania się naszej rozmowy zapadnie ta jedna z najważniejszych decyzji. Zapytam, jak poprzednim razem: jak Pan szacuje szanse na weto?

Prezydent powinien zawetować tę ustawę. Sam przecież przy okazji pierwszej wersji lex Czarnek powiedział, że sprawa jest zakończona, że rolą kuratora nie jest zastępowanie rodziców. Ja mam nadzieję, że prezydent pamięta, dlaczego zawetował poprzednią wersję i że teraz nie zawetuje sam siebie.

Jednak z kręgu osób bliskich prezydentowi słychać, że Andrzej Duda może przychylić się do wersji 2.0. Co, jeśli nie będzie weta?

Trzeba będzie czekać do wyborów. Wtedy nastąpi weryfikacja. Okaże się, czy istnieje w Sejmie większość gotowa uchylić tę ustawę. Opozycja zapowiada, że w pierwszej kolejności wycofają lex Czarnek 2.0.

Ja jednak wierzę w rozsądek i ponadpartyjność postawy prezydenta. Liczę na właściwą decyzję.

Ankieta Głosu. Zapraszamy do głosowania:

Nauczycielu, czy wejście w życie ustawy lex Czarnek 2.0 wpłynie negatywnie na warunki wykonywania Twojej pracy, np. realizację zajęć i projektów?

Zobacz wyniki

Loading ... Loading ...

Ile jest jeszcze w stanie wytrzymać polska szkoła? Takie pytania zadają nauczyciele zmęczeni ciągłymi zmianami. Pan pisze petycje, jest mocno zaangażowany w walkę o poprawę sytuacji nauczycieli, uczniów i szkół.

W mojej ocenie jesteśmy nad przepaścią, ale każdy może na to pytanie odpowiedzieć sobie sam. Szkoła to konglomerat wielu ludzi – nauczycieli, uczniów, rodziców, przedstawicieli organizacji pozarządowych, edukatorów, samorządowców, wszystkich tych, którzy mają wpływ na jej funkcjonowanie. Niezależnie jednak od tego, z kim się rozmawia, wydaje się, że zdajemy sobie sprawę, że balansujemy na cienkiej linii. Torpedowani jesteśmy nieustannie.

Szkoła wolna, autonomiczna, otwarta, czyli szkoła naszych marzeń, do której powinniśmy wszyscy dążyć, oddala się. Nauczyciele odchodzą, młodzi nie chcą przychodzić pracować w szkole albo znikają po kilku dniach od podjęcia pracy.

Polska szkoła jest jak… szkoła przetrwania?

MEiN torpeduje nas zmianami z każdej niemal strony. My, oczywiście, się nie poddajemy. Będziemy nadal prowadzić swoje akcje, bo niezależnie od decyzji podejmowanych „na górze”, nie można zapomnieć, o co walczymy.

Śledziliśmy zbiórkę podpisów pod Pana drugą petycją do prezydenta w sprawie lex Czarnek 2.0. Kiedy rozmawiamy, jest już ponad 13 tys. głosów poparcia. Pisze Pan w niej: „Krytyczne głosy ekspertów, środowisk edukacyjnych, uczniów, nauczycieli, rodziców, samorządowców stanowią podstawę demokratycznych społeczności, aby żądać weta tej ustawy przez Prezydenta RP”. Na ile jeden nauczyciel jest w stanie przebić się ze swoim głosem? Z jakimi reakcjami Pan się spotyka?

Petycja jest moja, ale jestem zrzeszony w ZNP, więc już nie jestem sam, bo nasza organizacja murem stoi za działaniami swoich członkiń i członków. I mimo że działam oddolnie, to mogę liczyć na wsparcie przez sieć kanałów informacyjnych Związku.

Z doświadczenia wiem, że pojedynczemu nauczycielowi byłoby znacznie trudniej, dlatego zawsze powtarzam, że powinniśmy się zrzeszać, bo kiedy jesteśmy jedną zwartą siłą po prostu jest łatwiej. Zrobimy więcej niż w pojedynkę czy w małych grupach.

Jeszcze w trakcie zbierania podpisów wręczył Pan petycję minister rodziny, pracy i polityki społecznej Marlenie Maląg. Jak do tego doszło?

To było jeszcze przed głosowaniem w Sejmie, zanim przyjęto ustawę różnicą zaledwie dwóch głosów. Odbywało się wówczas dwudniowe szkolenie na temat młodych na rynku pracy. Pani minister Maląg przeprowadziła ze mną krótką rozmowę. Zadała parę pytań, a po szybkim przejrzeniu pisma wyraziła pewną dozę zainteresowania oraz znajomości tematu. Wcześniej była nauczycielką i dyrektorem szkoły. Wtrąciła, że jest za likwidacją Karty Nauczyciela, a co do lex Czarnek 2.0, to powiedziała, że temat jest poważny i głęboki, że wymaga szczegółowych i wnikliwych rozmów. Niestety, do rozmów już nie doszło.

(…)

Wyobraźmy sobie, że lex Czarnek 2.0 wchodzi do szkół. Jak przełoży się na pracę nauczycieli, na sytuację uczniów?

Coraz większa grupa nauczycieli będzie się zastanawiać nie czy, ale kiedy odejść. Niestety, to, jak poradzimy sobie teraz, wpłynie nie tylko na sytuację szkoły, ale całego kraju za kilka lat. Popatrzmy, jak wiele zależy od edukacji. To, czy poradzimy sobie ze zmianami klimatycznymi, zależy od dobrej edukacji, to, czy będzie nas miał kto leczyć, też zależy od dobrej edukacji, wszystko zależy od dobrej edukacji. Naszym obowiązkiem jest, jak powiedział prof. Łukasz A. Turski w wystąpieniu w miasteczku edukacyjnym, stworzyć szkołę naszych marzeń, ale ona nie może być szkołą ministra Czarnka ani nawet Kozika, który pisze petycje.

Przestrzeń edukacji musi być wolna, autonomiczna i pełna krytycznie myślących ludzi.

Czy po latach rządów Zjednoczonej Prawicy będzie na czym zbudować szkołę marzeń? Od lat każda reforma wzbudza niepokój, obawy, a nawet strach. Czy kolejne, nawet jeśli będą się za nimi kryły racjonalne intencje, nie zostaną odrzucone z powodu zmęczenia zmianami?

Każdy z nas o tym myśli. Jeśli jednak nie byłoby w nas wiary w to, że można coś zmienić na lepsze, sądzę, że nie zostalibyśmy nauczycielami. A czy warto podejmować pracę z dzieckiem trudnym, nawet jeśli nie rokuje? Oczywiście, że tak. Dlatego właśnie jesteśmy potrzebni. Mamy prawo do tego, żeby myśleć o lepszej szkole, zwłaszcza teraz. Zdaję sobie jednak sprawę, że im dłużej będziemy musieli walczyć z takimi pomysłami jak np. lex Czarnek, tym bardziej odsuwamy w czasie tę lepszą przyszłość. Na szczęście nasze środowisko ma ogromne doświadczenie i dorobek historyczny.

W szkołach w znaczącej większości mamy dobrze wykształconą kadrę, jedną z lepszych w Europie.

Tylko jak wiele zostało z tej szkoły i kadr sprzed 2016 r.?

Po 18 latach funkcjonowania gimnazjów, które na początku były niedoskonałe, udało się wypracować w nich świetny, europejski poziom. Byliśmy na dobrej drodze, żeby ten system dalej rozwijać, doskonalić. Ale przez decyzje ministrów obecnego obozu rządzącego zamiast zmian na lepsze, są na gorsze. Suma ich działań jest druzgocąca. Na szczęście w nauczycielach jest potencjał, żeby to zmienić. Podpisaliśmy pewien pakt z edukacją i nie możemy stać bezczynnie.

Dziękuję za rozmowę.

Przedstawiamy fragmenty wywiadu opublikowanego w GN nr 49-50  z 7-14 grudnia br. Całość w wydaniu drukowanym i elektronicznym – https://e.glos.pl 

Fot. Archiwum prywatne

Nr 49-50/7-14 grudnia 2022