Morawiecki chce, by nauczyciele wstrzymali się ze strajkiem

Bardzo proszę o to, żeby takie powstrzymanie nastąpiło – oświadczył dziś premier Mateusz Morawiecki odnosząc się do zapowiedzi strajku w oświacie od 8 kwietnia br. Szef rządu odpowiedzialność za niskie wynagrodzenia nauczycieli zrzucił na samorządy. Nie wyjaśnił też, dlaczego nie zgodził się spotkać z przedstawicielami ZNP.

Premier był dziś gościem „Sygnałów dnia” w radiowej „Jedynce”. W audycji odniósł się m.in. do zapowiedzianego przez ZNP strajku w oświacie, który rozpocznie się 8 kwietnia br. i potrwa do odwołania. Niestety szef rządu nie złożył nauczycielom żadnych nowych propozycji. Powtórzył jedynie to, co już wcześniej można było usłyszeć z ust minister edukacji Anny Zalewskiej.

– Zawód nauczyciela jest dla mnie zawodem z misją, zawodem, który jest jednym z najbardziej kluczowych dla rozwoju Polski. Dlatego bardzo jednoznacznie już rok temu dałem sygnał pani minister edukacji, żeby budowała program wsparcia nauczycieli i tak też się stało – stwierdził Morawiecki. – Proszę zauważyć, że właśnie rok temu zostały podjęte decyzje, żeby rozpocząć sekwencje podwyżek, jakich dawno nie było: trzy razy po 5 proc., a więc w procencie składanym jest to ok. 16 proc. Przyspieszyliśmy też te podwyżki. Będziemy myśleć o kolejnych w następnych latach, bo przypomnę, że w tym roku będzie dwa razy po 5 proc., a więc w styczniu już się stało to, co obiecaliśmy i przyspieszyliśmy na wrzesień – dodał.

Jego zdaniem, za złe nastroje wśród nauczycieli i niskie płace odpowiedzialne są samorządy. – Jeszcze dodatkowo warto zwrócić uwagę na to, że są niektóre samorządy, nie wszystkie oczywiście, ale są takie samorządy, w których gestii jest wypłata dodatków motywacyjnych albo funkcyjnych albo za trudne warunki pracy. I one czasami oszczędzają na nauczycielach, więc może to się czasem odkłada taką pewną myślą czy niechęcią w stanie nauczycielskim – oświadczył szef rządu. – Warto więc zaapelować do tych samorządów, ponieważ po stronie rządowej rzeczywiście chcemy robić wszystko to, co jest możliwe i przyspieszamy pewne programy. Poprosiłem panią minister o to, żeby dla tych nauczycieli, którzy najmniej zarabiają, dla nauczycieli stażystów i kontraktowych, podnosić wynagrodzenia szybciej, dawać dodatki, które skompensują te naprawdę niskie wynagrodzenia – dodał.

Mateusz Morawiecki miał tu na myśli proponowany przez Zalewską dodatek „na start” dla nauczycieli stażystów, którzy – według zapowiedzi – otrzymają dwukrotnie w czasie stażu 1000 zł. Tyle tylko, że niedawno minister Zalewska zlikwidowała dodatek na zagospodarowanie wypłacany najmłodszym nauczycielom. Dodatek ten wynosił ok. 5000 zł.

Według Morawieckiego, nauczyciele powinni się powstrzymać od strajku. – Bardzo proszę o to, żeby takie powstrzymanie nastąpiło, ponieważ ucierpią na tym dzieci, ucierpią rodzice, a my zobowiązujemy się i dajemy temu wyraz już w budżecie zaplanowanym na ten rok – stwierdził szef rządu. – Proszę pamiętać, każde 5 punktów procentowych to jest 2 mld złotych, a więc łącznie jest to już ponad 6 mld zł. Zdając sobie sprawę z tego, że odrabiamy tu zaległości nie z ostatnich lat, ale z ostatnich dekad jest bardzo dużo do zrobienia. Jednocześnie też mam taką prośbę do nauczycieli, żeby dać nam tę szansę, poczekać na kolejną podwyżkę, a potem na następną na początku kolejnego roku. Nie ma tak wielu grup społecznych, które 3 czy 4 podwyżki dostaną w tak krótkim czasie – dodał.

Premier nie wyjaśnił, dlaczego nie spotkał się dotąd z przedstawicielami nauczycielskich związków zawodowych. ZNP wielokrotnie w ciągu ostatnich kilku miesięcy występował z prośba o takie spotkanie. Pisma Związku albo pozostawały bez odpowiedzi albo przedstawiciele Kancelarii Premiera odpisywali, że Mateusz Morawiecki jest zajęty i nie ma czasu na spotkanie.

AKTUALIZACJA

Dziś wieczorem w Polsat News w rozmowie z Dorotą Gawryluk premier Morawiecki oświadczył: – Będziemy starali się oczywiście przekonać stan nauczycielski, przekonać związkowców i większość nauczycieli, żeby dali nam 12-18 miesięcy czasu na kolejne podwyżki, bo w 18 miesięcy pokazujemy 16 proc. podwyżek. To jest dużo więcej niż w dwa lata średnio w gospodarce polskiej podwyżek mieliśmy. W związku z tym chyba można nam zaufać.

Czy to oznacza, że szef rządu wreszcie spotka się z przedstawicielami nauczycielskich związków zawodowych? Wkrótce się o tym przekonamy.

(PS, GN)