MOW-om brakuje specjalistów i przepisów ułatwiających pracę z młodzieżą

Skuteczność zajęć i programów prowadzonych w młodzieżowych ośrodkach wychowawczych (MOW-ach) nadal jest niewystarczająca – ostrzegła Najwyższa Izba Kontroli. Od 2017 r. wzrosła liczba wychowanków, która po opuszczeniu placówek wchodziła konflikt z prawem. Z drugiej strony, więcej osób kontynuuje naukę lub poszło do pracy. Ogromnym problemem, z jakimi zmagają się MOW-y jest brak specjalistów, a także przepisów umożliwiających skuteczną pracę

Izba już kontrolowała MOW-y pięć lat temu. Teraz NIK sprawdziła, co działo się z 336 podopiecznymi kontrolowanych MOW-ów, skreślonymi z ich ewidencji w latach 2018-2020.

Okazało się, że odsetek osób, które po opuszczeniu ośrodków weszły w konflikt z prawem, wzrósł z 21 proc. do 23 proc. w porównaniu z okresem 2015-2018. Co ciekawe, wzrósł też odsetek osób, którzy kontynuowały naukę – z 37 proc. do 54,5 proc. oraz tych, którzy podjęli pracę – z 43,5 proc. do 51,5 proc..

Według NIK, od stycznia 2018 r. do końca marca 2020 r. do objętych kontrolą MOW nie trafiła ponad połowa nieletnich, których skierował tam sąd rodzinny. Zdaniem kontrolerów, nie wszystkie ośrodki „przykładały należytą wagę do bezpieczeństwa swoich wychowanków, a połowa placówek nie zapewniała im opieki psychologiczno-pedagogicznej w odpowiednim wymiarze”. Zdaniem NIK, wpływ na to miało m.in. nieprzygotowanie części ośrodków do wykonywania zadań opiekuńczych i wychowawczych.

Wpływ na skuteczność MOW-ów ma to, że do tej samej placówki kierowani są nieletni o – jak zauważyła izba – „zróżnicowanych potrzebach opiekuńczo-wychowawczych i bardzo różnym stopniu zdemoralizowania – od uciekających z domu przez uzależnionych od alkoholu lub narkotyków, po członków grup przestępczych”. „Umieszczenie ich w jednym miejscu prowadziło do agresji, przemocy zarówno fizycznej jak i psychicznej, a finalnie do porażki całego systemu wychowawczego w niektórych ośrodkach” – czytamy w raporcie NIK.

Izba pochwaliła MOW-y za to, że w porównaniu do 2017 r. placówki te znacząco poprawiły jakość Indywidualnych Programów Edukacyjno-Terapeutycznych (IPET-ów). „Kontrola przeprowadzona przez NIK pokazała, że w przeciwieństwie do ustaleń z 2017 r. we wszystkich ośrodkach IPE-T zostały rzeczywiście zindywidualizowane i w większości przypadków były modyfikowane w zależności od potrzeb. Zawarte w nich zalecenia uwzględniały dysfunkcje i potrzeby poszczególnych wychowanków” – czytamy w raporcie. Choć nadal kontrolerzy mieli zastrzeżenia do 30 proc. dokumentów.

Poważnym problemem, z jakimi zmagają się MOW-y jest rozpaczliwy brak specjalistów. „Podopieczni MOW korzystają także z pomocy psychologów i pedagogów, jednak w ośrodkach wciąż za mało jest takich specjalistów. I choć w porównaniu z wynikami poprzedniej kontroli NIK, sytuacja nieco się poprawiła to połowa skontrolowanych obecnie placówek nie zapewniała wychowankom opieki psychologiczno-pedagogicznej we właściwym wymiarze (adekwatnym do ich liczby)” – podkreślili kontrolerzy.

W dużej części placówek zatrudniono jedynie od 1 do 3 psychologów lub pedagogów, co „miało znaczący wpływ na liczbę wychowanków, którym udzielali pomocy”. W jednej ze skontrolowanych placówek na jednego psychologa przypadało 18 podopiecznych, ale w innej – nawet 53. Z kolei na jednego pedagoga przypadało od 16 do aż 44 wychowanków.

„Działania mające zapewnić wychowankom młodzieżowych ośrodków wychowawczych bezpieczeństwo i przeciwdziałać demoralizacji pod wpływem innych podopiecznych podejmowano we wszystkich skontrolowanych przez NIK placówkach. W ostateczności, sprawiających największe problemy wychowawcze podopiecznych przenoszono do innych ośrodków” – czytamy w raporcie.

Według NIK, wciąż brakuje „powszechnie obowiązujących uregulowań umożliwiających pracownikom MOW przeszukiwanie wychowanków i pomieszczeń MOW, co miałoby zapobiegać wnoszeniu na teren placówek alkoholu i innych środków odurzających, a także przedmiotów niebezpiecznych”. Pracownicy ośrodków muszą więc albo poddawać podopiecznych kontroli, choć nie mają takich uprawnień, albo wzywać policjantów do przeprowadzenia takich kontroli.

MOW-y starają się także monitorować losy swoich wychowanków po tym, gdy opuszczą oni ośrodek. Problemem są tu jednak niejednoznaczne przepisy związane z RODO, w efekcie czego „powstały wątpliwości co do podstawy prawnej i legalności pozyskiwania informacji”. Według NIK, „brak dostępu do danych o sytuacji byłych podopiecznych znacząco ogranicza możliwość oceny przez MOW skuteczności podejmowanych przez nie działań, których celem jest przygotowanie wychowanków do życia z zachowaniem norm społecznych i prawnych”.

(PS, GN)