Władze Niemiec analizują możliwość wcześniejszego zaszczepienia nauczycieli i pracowników szkół. Epidemiolodzy obawiają się skutków wybuchu trzeciej fali koronawirusa
Jutro, w poniedziałek, 10 z 16 niemieckich landów uruchomi nauczanie stacjonarne w swoich szkołach. Sytuacja pandemiczna u naszego zachodniego sąsiada zaczyna się jednak komplikować.
W ciągu ostatnich tygodni liczba nowych przypadków koronawirusa stopniowo spadała. Ceną za to był surowy lockdown obejmujący wszystkie sfery gospodarki i życia społecznego.
Po czterech miesiącach nauki zdalnej kraje związkowe zaczęły naciskać na rząd kanclerz Angeli Merkel, by wykorzystać polepszającą się sytuację i otworzyć szkoły. Po długich dyskusjach i naradach z ekspertami rząd zgodził się, by poszczególne landy mogły podjąć taką decyzję.
Plany te może jednak pokrzyżować trzecia fala pandemii. W efekcie pojawienia się w Niemczech brytyjskiej mutacji koronawirusa B117 trend zniżkowy nagle wyhamował. Eksperci obawiają się, że wkrótce liczba nowych zakażeń oraz pacjentów w szpitalach zacznie się gwałtownie rosnąć.
Jens Spahn, niemiecki minister zdrowia, przyznał w telewizji ARD, że „wirus nie ułatwia nam otwarcia szkół”.
– Widzimy, że liczby znów rosną – oświadczył.
– To denerwujące i oznacza powrót niepewności. Dlatego zachowanie ostrożności, testy i szczepienia nadal muszą wyznaczać naszą ścieżkę – dodał. Jego zdaniem, kluczowe w tej sytuacji jest znalezienie balansu między koniecznością ochrony Niemców przed wirusem a koniecznością zapewnienia dzieciom „czegoś w rodzaju normalnego życia codziennego”.
Kanclerz Angela Merkel oraz premierzy krajów związkowych zwrócili się więc do niemieckiego Ministerstwa Zdrowia o sprawdzenie, czy można umieścić nauczycieli na liście grup priorytetowych do zaszczepienia. Wcześniej bowiem MZ planowało zaszczepić tę grupę zawodową dopiero w okresie wakacji.
Przypomnijmy – w Polsce szczepienia nauczycieli ruszyły 12 lutego. Rząd planuje zaś zaszczepić ich (w tym nauczycieli akademickich) do 7 marca.
(PS, GN)