NIK: Place zabaw nie są bezpieczne

Na placach zabaw i innych obiektach małej infrastruktury sportowo-rekreacyjnej łatwo o wypadek – ostrzega Najwyższa Izba Kontroli, która sprawdziła poziom bezpieczeństwa na placach zabaw

NIK postanowiła zwrócić uwagę na zagrożenia, na jakie mogą się natknąć rodzice z dziećmi korzystający z infrastruktury sportowo-rekreacyjnej. Tym bardziej, że obiektów małej infrastruktury sportowo-rekreacyjnej w Polsce przybywa. To nie tylko place zabaw dla dzieci, ale także siłownie plenerowe, skateparki, workout parki czy parki linowe.

Izba skontrolowała te obiekty, ponieważ w Polsce brakuje kompleksowych regulacji prawnych, określających wymogi dotyczące budowy i utrzymania małej infrastruktury sportowo-rekreacyjnej. Różnego rodzaju normy m.in. wyposażenia i nawierzchni stosuje się dobrowolnie, ponieważ przepisy na ten temat milczą.

Nikt też nie prowadzi statystyk wypadków i urazów u użytkowników obiektów. Tymczasem s badań wynika, że na bezpieczeństwo takich obiektów ma wpływ wiele elementów: projekt, wyposażenie, przeprowadzenie rzetelnego odbioru obiektu przed oddaniem do użytkowania i utrzymanie w należytym stanie technicznym i higieniczno-sanitarnym.

W efekcie kontroli okazało się, że w 49 proc. przypadków obiekty nie zapewniały odpowiedniego poziomu bezpieczeństwa, co stwarzało ryzyko wypadków i urazów. W sześciu przypadkach występowało bezpośrednie zagrożenie życia lub zdrowia. Nieprawidłowości powstawały zarówno na etapie budowy, jak i podczas eksploatacji (brak niezbędnych napraw i konserwacji).

Według NIK, na obiektach na dzieci nadal znajdują się przestarzałe urządzenia, które nie spełniają standardów bezpieczeństwa. Ponadto nie ma obowiązku zakupu urządzeń posiadających odpowiednie atesty i certyfikaty na obiekty zlokalizowane poza żłobkami i placówkami oświatowymi.

Zdaniem NIK, nadzór nad bezpieczeństwem jest nierzetelny i nieskuteczny. Okazało się, że Inspekcja Handlowa (IH) nie kontroluje wyposażenia przeznaczonego na obiekty dla dzieci pod kątem spełnienia wymogów bezpieczeństwa. Prezes UOKiK nie ujmował tych zagadnień w okresowych planach kontroli przekazywanych Inspekcji Handlowej z powodu niestwierdzenia istotnych nieprawidłowości podczas dotychczasowych kontroli i braku skarg konsumentów. Wojewodowie też nie wskazywali IH potrzeb w tym zakresie. Sama IH uważa, że nie ma prawa kontrolowania urządzeń już zainstalowanych w obiektach, tymczasem dopiero po zamontowaniu można w pełni ocenić stopień bezpieczeństwa danego urządzenia.

Starostowie natomiast tylko w ograniczonym stopniu nadzorują planowaną budowę tych obiektów, co wynika z uprawnień przypisanych administracji architektoniczno-budowlanej, a także nierzetelnej weryfikacji dokumentów. Według NIK, nadzór ten w ogóle nie jest wykonywany wobec planowanej budowy obiektów małej architektury poza miejscami publicznymi, ponieważ Prawo budowlane nie wymaga uzyskania pozwolenia na ich budowę, ani zgłoszenia budowy.

Z kolei Powiatowi Inspektorzy Nadzoru Budowlanego nadzorują jedynie budowy realizowane na podstawie pozwolenia na budowę, nie nadzorują zaś zgodności z przepisami budowy obiektów dla dzieci realizowanych na podstawie zgłoszenia robót budowlanych lub bez takiego zgłoszenia, głównie ze względu na niewystarczający poziom zatrudnienia oraz brak informacji o rozpoczęciu i zakończeniu ich budowy.

Co ciekawe, nawet gdyby powiatowi inspektorzy nadzoru budowlanego i państwowi powiatowi inspektorzy sanitarni chcą skontrolować użytkowane obiekty dla dzieci, to okazuje się, że nie wiedzą o istnieniu nawet połowy z nich! Nikt bowiem nie gromadzi rzetelnych danych na ten temat.

A nawet, gdy dochodzi do kontroli, to nieprawidłowości stwierdza się zaskakująco rzadko – jedynie w 2 proc. obiektach sprawdzonych w latach 2017-2018. Nadzór budowlany polega głównie na doraźnych działaniach związanych z oceną stanu technicznego urządzeń na wybranych obiektach gminnych, prowadzonych przez pracowników PINB podczas akcji związanych z zapewnieniem bezpiecznego wypoczynku dzieci i młodzieży. PINB rzadko kontrolują, czy właściciele obiektów dopełniają obowiązków dotyczących okresowych kontroli stanu technicznego oraz gromadzenia i przechowywania dokumentacji.

Powiatowe stacje sanitarno-epidemiologiczne (PSSE) sprawdzają natomiast zwykle jedynie obiekty przy żłobkach, przedszkolach i szkołach. Pozostałe są praktycznie pomijane w kontrolach.

Co ciekawe, coraz popularniejsze wśród rodziców i dzieci parki linowe pozostają poza jakąkolwiek kontrolą – zarówno ze strony IH, PINB, czy też PSSE. Tymczasem kontrolerzy NIK wykazali szereg nieprawidłowości w zakresie ich konstrukcji oraz konserwacji i eksploatacji. Często liny były nieprawidłowo zamocowane i groziły zakleszczeniem, potknięciem lub uderzeniem, system asekuracji był niewłaściwie dobrany, nieatestowany, nieprawidłowo zainstalowany, zużyty lub niesprawny, w otoczeniu parków znajdowały się niebezpieczne elementy, jak np. uschnięte gałęzie drzew.

Na ponad 60 proc. skontrolowanych przez NIK obiektów dla dzieci stwierdzono nieprawidłowości w zakresie zapewnienia ich należytego stanu technicznego, higieniczno-sanitarnego i estetycznego oraz bezpieczeństwa użytkowania.

„Funkcjonujący system nadzoru nad budową oraz utrzymaniem obiektów małej infrastruktury sportowo-rekreacyjnej nie zapewnia w pełni bezpiecznego ich użytkowania. Ustalenia kontroli wskazują na potrzebę wprowadzenia zmian zarówno w sferze legislacyjnej, jak i organizacyjnej. Niezbędna jest również popularyzacja wiedzy o zasadach urządzania i utrzymywania bezpiecznych obiektów małej infrastruktury sportowo-rekreacyjnej” – czytamy we wnioskach pokontrolnych.

(PS, GN)