Współczesny system szkolnictwa w Polsce trudno nazwać stabilnym. Zmiany, które wynikają z realizowanej polityki wobec kształcenia podstawowego i ponadpodstawowego odcisnęły swoje piętno na karierze zawodowej wielu pedagogów, nauczycieli i dyrektorów placówek oświatowych.
Popularne kierunki studiów podyplomowych, dające nowe kwalifikacje, znikają z ofert edukacyjnych szkół wyższych, ale nie oznacza to, że należy zaniechać poszukiwań nowych możliwości rozwoju zawodowego. W czasach, kiedy nabory do szkół co roku stoją pod znakiem zapytania, niewiadomą pozostaje także liczba godzin przyznawanych nauczycielom w odniesieniu do konkretnego przedmiotu. Posługując się więc prostą rachubą, dochodzimy do prostego wniosku – im więcej uprawnień do nauczania ma nauczyciel, tym większe ma szanse na to, że otrzyma satysfakcjonującą liczbę godzin w swojej szkole. Dyrektorzy chętniej wybierają kandydatów spośród własnego, znanego grona pedagogicznego, aniżeli mieliby szukać nauczycieli z innych szkół.
Pomimo niepewnej sytuacji wielu kierunków studiów podyplomowych, dających nam, nauczycielom, dodatkowe uprawnienia, to właśnie przygotowanie do nauczania kolejnego przedmiotu umożliwia podjęcie się nowych zobowiązań zawodowych, kiedy godziny dla naszego wiodącego przedmiotu zostaną obcięte z jakichkolwiek przyczyn.
Niestabilny zawód – nauczyciel
Przy okazji licznych reform szkolnictwa, pandemii, zmian demograficznych, wielu naszych kolegów i koleżanek musiało pożegnać się z pracą w zawodzie nauczyciela. Oprócz wyżej wymienionych, dodatkowym powodem był fakt, że posiadali oni wąskie uprawnienia do nauczania. Zawodowa “stagnacja” jest niebezpieczna, a zamykanie horyzontów i niekorzystanie z licznych możliwości rozwoju zawodowego grozi wykluczeniem z rynku pracy.
Z powodu niestabilnej polityki rządów, nie tylko pod względem samej organizacji edukacji, ale też praw i obowiązków zawodu nauczyciela, trudno zaznać nam spokoju, pracować w jednej szkole, poświęcić się pasji do nauczania bez szukania jakichkolwiek dodatkowych form zarobku.
Przytaczając przykład ze słowa wstępu: “im więcej uprawnień do nauczania ma nauczyciel, tym większe ma szanse na to, że otrzyma satysfakcjonującą liczbę godzin w swojej szkole.”
Idąc przykładem naszych znajomych, którzy przez ograniczone kompetencje stracili pracę, ciężko jest się z tym twierdzeniem nie zgodzić. Co możemy wobec tego zrobić? Rozwijać się, dokształcać.
Szerokie perspektywy – wiele możliwości
Wcześniej poruszaliśmy temat ograniczeń, jakie nauczyciele sami na siebie nakładają, zaniedbując rozwój kompetencji zawodowych. Warto przy tym wspomnieć o szerokich perspektywach i dużych możliwościach, jakie daje nam zawód nauczyciela.
Przyzwyczailiśmy się do pracy w szkole, w najlepszym przypadku jednej, a najczęściej w kilku. Pytamy, jeździmy. Mając przygotowanie do nauczania historii i wos-u, szukamy posad dla nauczyciela tychże przedmiotów. Czasem się udaje, czasem nie. A czasem tracimy godziny w szkole, bo nabór był mniejszy niż przewidywano. Zostajemy znów na przysłowiowym “lodzie”.
Jak mogliśmy temu zapobiec? Dokształcając się. Wybierając studia podyplomowe, po których niewielkim kosztem rozwijamy znacząco paletę naszych kompetencji do nauczania.
– Wielu nauczycieli, którzy korzystają z usług szkoleniowych naszej Uczelni, nie poprzestaje na jednym kierunku studiów podyplomowych. Korzystając z naszej bogatej, dedykowanej oferty edukacyjnej, można zrealizować kilka kierunków studiów podyplomowych przygotowujących do nauczania, a dzięki promocjom, można zrobić to niewielkim nakładem środków finansowych – mówi mgr Emilia Dzikowska, Prorektor Wyższej Szkoły Nauk o Zdrowiu, która do tej pory wykształciła blisko 14 000 nauczycieli i pracowników oświaty w całej Polsce.
I faktycznie tak jest – większość z nas posiada uprawnienia do nauczania kilku przedmiotów. Co jeśli jednak nie znajdziemy zatrudnienia dla żadnego z nich?
– Nauczanie przedmiotów w szkołach podstawowych i ponadpodstawowych nie jest jedyną opcją dla nauczycieli. W zakresie naszych studiów podyplomowych dla nauczycieli są także kierunki związane z Logopedią, Oligofrenopedagogiką, Diagnozą i terapią osób ze spektrum autyzmu, Integracją Sensoryczną i wieloma innymi dziedzinami, w których zawodowo i życiowo odnajdują się nasi absolwenci. Będąc nauczycielem, otrzymujemy niepowtarzalną szansę na szeroki rozwój zawodowy, którego nie warto zamykać w ramach samego nauczania – zauważa mgr Emilia Dzikowska z Wyższej Szkoły Nauk o Zdrowiu.
Kiedy nie mamy pomysłu na siebie, warto skorzystać z pomocy doradcy edukacyjnego. Sprawdziliśmy jak to wygląda w Wyższej Szkole Nauk o Zdrowiu, gdzie po krótszej lub dłuższej rozmowie, specjaliści do spraw kształcenia podyplomowego pomogli nam odnaleźć dodatkowe ścieżki rozwoju dopasowane do naszych kompetencji społecznych, zawodowych, indywidualnych preferencji i potrzeb.
Nigdy nie jest tak, że nie ma wyjścia z trudnej sytuacji, nawet będąc nauczycielem po pięćdziesiątce – dokształcanie jest dla każdego, nie tylko młodych.
Zabezpieczenie na przyszłość
Nawet, jeśli czujemy, że nasza posada, np. nauczyciela języka polskiego, jest bezpieczna, bo przecież “nie skończymy nauczać rodzimego języka”, to możemy zderzyć się z trudną rzeczywistością, jaką jest niż demograficzny. Prędzej czy później przyjdzie czas, kiedy to nabór do naszych szkół będzie niższy, liczba uczniów w klasach radykalnie się zmniejszy, a co za tym idzie zapotrzebowanie na nauczycieli. Problem ten w szczególności jest i będzie widoczny w mniejszych miejscowościach, gdzie nie mamy szerokiego wyboru szkół jako potencjalnych miejsc pracy.
Zabezpieczeniem na przyszłość mogą okazać się nie tylko szersze uprawnienia do nauczania, ale i kompetencje spoza naszych podstawowych kwalifikacji.
Społeczeństwo polskie staje się bogatsze, rozwijamy także świadomość istnienia chorób, schorzeń i niepełnosprawności, co przekłada się na częstsze diagnozowanie takich przypadków, a tym samym popyt na specjalistów pracujących w tych obszarach. Warto więc zastanowić się nad studiami podyplomowymi z zakresu Integracji Sensorycznej – Diagnozy i Terapii SI, Edukacji Integracyjnej i Włączającej, Logopedii Ogólnej i Klinicznej, Oligofrenopedagogiki – edukacji i rehabilitacji osób z niepełnosprawnością intelektualną.
Rozsądne jest także przemyślenie poszerzenia kompetencji o umiejętności pracy z uczniem ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi.
A co, jeśli chcemy pozostać przy samym nauczaniu? Warto dokładnie zrewidować rynek edukacyjny, znaleźć niszę, w której nauczycieli brakuje. Przykładem mogą być szkoły językowe. Przyglądając się aktualnym trendom migracyjnym, coraz więcej Polaków przełamuje obawy związane z życiem na obczyźnie i decyduje się na przeniesienie do innego kraju. Jeśli języki obce nie są nam straszne, możemy ukończyć kursy językowe, a następnie studia podyplomowe, np. Przygotowanie pedagogiczno – metodyczne do nauczania języka angielskiego/niemieckiego/włoskiego/hiszpańskiego/rosyjskiego.
– Należy pamiętać, aby Uczelnia, która realizuje te studia, spełniała wymogi prawne. Program studiów musi być zgodny z przepisami prawa, w szczególności uwzględniając wymagania określone rozporządzeniem Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego z dnia 25 lipca 2019 r. w sprawie standardu kształcenia przygotowującego do wykonywania zawodu nauczyciela (Dz.U. 2019 poz. 1450) – zauważa Pani Agnieszka, Doradca Edukacyjny z Wyższej Szkoły Nauk o Zdrowiu.
Oprócz trendów migracyjnych Polaków za granicę, bez trudu dostrzegamy, że i w samej Polsce notujemy coraz więcej osób, które przyjechały do nas z innych krajów. Oni także poszukują możliwości nauki naszego języka, czy to w szkołach językowych, czy w formie nauczania indywidualnego. Nauczycieli języka polskiego dla obcokrajowców poszukuje także wiele firm zatrudniających ludzi spoza Polski.
Aby móc dobrze się za to zabrać, warto ukończyć studia podyplomowe Nauczanie języka polskiego jako obcego.
Całkowita zmiana branży? To możliwe!
Podnoszenie kwalifikacji nie jest jedyną metodą na przetrwanie na rynku pracy – alternatywą jest całkowite przebranżowienie. Chociaż wydaje się to radykalnym krokiem, to może zdarzyć się tak, że będzie to najlepsze rozwiązanie, nie tylko, kiedy nie możemy znaleźć pracy w naszym zawodzie, ale także kiedy chcemy odmienić nasze życie, wytyczyć dla siebie ścieżkę na nowo.
Zmiana branży nie musi wiązać się z rozpoczynaniem kształcenia wyższego na nowo. Rozwiązaniem okazują się być studia podyplomowe, które wymagają od kandydatów ukończonych dowolnych studiów licencjackich lub magisterskich, a to już dawno za nami.
Jak zapewniają Doradcy Edukacyjni Wyższej Szkoły Nauk o Zdrowiu, możliwości jest wiele.
Rynek usług jest otwarty na nowych specjalistów. W płynnym wejściu do nowego zawodu bez wątpienia pomogą nam studia podyplomowe z zakresu Kosmetologii, Fizjoterapii, Wizażu i Stylizacji, Podologii, Psychologii. Co więcej, możemy także zastanowić się nad Zarządzaniem, Specjalizacją z zakresu organizacji pomocy społecznej, Organizacją i zarządzaniem opieką paliatywną i geriatryczną. Odpowiednio wybrane studia podyplomowe wyposażą nas w kompetencje i umiejętności niezbędne do zmiany zawodu.
Właściwym wyborem jest także Szkoła Policealna, np. SKK, która często już w rok w pełni przygotuje nas do praktycznego wykonywania poszukiwanego zawodu. Pod względem zdobycia nowych umiejętności praktycznych Szkoła Policealna wydaje się być najlepszą opcją. Nie należy obawiać się samej nazwy “Policealna”, jak i stopnia kształcenia (Szkoła Policealna) – do takich Szkół uczęszczają także osoby po czterdziestym, pięćdziesiątym roku życia, z wykształceniem wyższym i dorobkiem zawodowym.
Dodać należy, że kształcenie w Szkołach SKK jest bezpłatne.
Brak czasu – to nie jest wytłumaczenie
Ileż to razy wymigujemy się brakiem czasu? Bo praca w jednej szkole, bo w drugiej, bo korepetycje. Niekoniecznie jest to właściwe wytłumaczenie. Najczęściej mówimy o braku czasu na dokształcanie, bo nie szukamy rozwiązania tego problemu. Nie interesujemy się, zamykamy w prowizorycznie bezpiecznej strefie komfortu. Kiedy już dosięgają nas kłopoty zawodowe, łapiemy się za głowę i wymawiamy sobie, że mogliśmy o tym pomyśleć wcześniej. Ale kiedy? Przecież nie mieliśmy czasu.
Otóż czasu na naukę mamy sporo.
Wiele uczelni, w tym wspomniana w tym artykule Wyższa Szkoła Nauk o Zdrowiu oferują studia online, przez Internet. Możemy uczyć się z dowolnego miejsca, nawet mieszkając w mniejszej miejscowości, i to wtedy, kiedy mamy na to chwilę. Studia Online są doskonałym rozwiązaniem dla tych z nas, którzy naprawdę nie mają czasu na studia, bo mieszkają w małej miejscowości, a dojazd na uczelnię zajmowałby kilka godzin, ale także i dla tych, którzy zmęczeni całodniową pracą nie mają sił na spędzanie wieczoru w sali wykładowej.
Dzięki studiom online możemy rozpocząć zmiany w naszym życiu bez wychodzenia z domu. Nawet egzamin zdajemy przez Internet, a świadectwo ukończenia studiów otrzymujemy pocztą.
To jak? Wciąż nie mamy czasu?
Nieustające obawy, niebezpieczna strefa komfortu…
… nie możemy sobie na nie pozwolić. Musimy mieć pewność, że robimy wszystko, aby nasza pozycja zawodowa nie była zagrożona. Zdobywanie dodatkowych kwalifikacji, kompetencji, zmiana branży – nie jest to wymóg tylko dla nauczycieli, ale to właśnie my czujemy się zagrożeni rządowymi i społecznymi rewolucjami, bo mają one bezpośredni wpływ na nasz komfort pracy i życia. Niestety, niewiele osób stara się troszczyć o nasze zawodowe bezpieczeństwo, musimy więc robić to sami. Co więcej, mamy wiele możliwości. Nawet, kiedy sytuacja wydaje się beznadziejna, lub “jesteśmy już za starzy”, to wiedzcie, że jest to jedynie wymówka. Nie możemy obawiać się trzymania przyszłości we własnych rękach. Oczywiście, tracimy wtedy mierny komfort obwinienia o nasze niepowodzenie rządu, dyrekcji szkoły lub demografii, ale zyskujemy szansę na znaczącą poprawę jakości życia i pracy. Kiedy sami kierujemy naszą ścieżką zawodową, mamy też bezpośredni wpływ na to, jak ona jest wytyczona. Dokształcamy się, nie tkwimy w miejscu, zyskujemy na zawodowej elastyczności, która pozwala nam na odnalezienie się w różnych sytuacjach. Jeśli stracimy pracę w jednej szkole, możemy zatrudnić się jako nauczający wielu przedmiotów w innych szkołach. Jeśli nie znajdziemy pracy jako nauczyciel, możemy zostać terapeutą, a nawet technikiem dentystycznym.
Nasza przyszłość zawodowa zależy od nas samych i jest to prawo, którego nie możemy pozwolić sobie odebrać, a już z pewnością nie oddawajmy go losowi.
Do dzieła!