Zamiast podwyżek – darowizny rodziców dla nauczycieli? Kontrowersyjny pomysł władz stanu Oklahoma

Władze amerykańskiego stanu Oklahoma chciałyby, żeby nauczyciele szkół publicznych zarabiali więcej, ale nie zamierzają na ten cel wygospodarować pieniędzy w budżecie. Politycy wpadli więc na pomysł, by rodzice mogli podarować co roku jednemu nauczycielowi swojego dziecka 1 tys. dolarów odpisywanych od podatku.

Legislatura stanowa pracuje nad szczegółami kontrowersyjnego projektu ustawy House Bill 3351. Zgodnie z nią, rodzice mogliby co roku odpisać od swojego podatku do 1000 dolarów na rzecz danego nauczyciela, który kształci ich dziecko. Gdyby z tej możliwości skorzystali rodzice tylko 1 proc. z 647 tys. uczniów w Oklahomie, to mogłoby to kosztować stan 6,5 mln dolarów.

Według autorów ustawy, w House Bill 3351 mogłyby się znaleźć przepisy zakładające anonimowość darczyńców. Możliwość ta stałaby się zaś „zdroworozsądkową opcją uznania dla naszych wysokiej jakości nauczycieli”.

Ustawa wywołuje jednak wiele wątpliwości. Niektórzy senatorowie stanowi uważają, że możliwość obdarowania nauczycieli przez rodziców swoistymi „premiami” byłaby korzystna głównie dla trenerów szkolnych drużyn sportowych. Bo to oni mogą szybko pochwalić się spektakularnymi wynikami swoich uczniów. Czyli zrobić coś, czego nie są w stanie zrobić np. nauczyciele matematyki, języka angielskiego czy przedmiotów ścisłych. Co więcej, premiowani będą przede wszystkim trenerzy gier zespołowych, w których drużyny są liczne, np. futbolu amerykańskiego. Trenerzy np. zapasów, czy koszykówki nie mogliby już liczyć na tak dużą gratyfikację.

Przeciwnicy ustawy obawiają się, że rodzice w zamian za 1000 dolarową „premię” będą oczekiwali od nauczyciela odpowiedniego traktowania swojego dziecka i wystawiania mu lepszych ocen. – Edukacja publiczna jest sprawą państwa – podkreślił senator stanowy Dewayne Pemberton. – Obowiązkiem państwa jest wspieranie edukacji publicznej. Nie jest naszym zadaniem oczekiwać, że rodzice będą w ten sposób wspierać edukację. Jeśli chcesz prywatnej edukacji, jeśli chcesz płacić za szkołę prywatną, to proszę bardzo, ale edukację publiczną powinniśmy finansować my, władze stanu – dodał.

Senator stanowa Kay Floyd martwiła się, że system bonusów postawiłby wielu nauczycieli „w naprawdę trudnej sytuacji”, ponieważ wybierając szkołę, w której mogliby się zatrudnić, kierowaliby się tym, czy dana placówka znajduje się w bogatej, czy biednej dzielnicy. Wiadomo bowiem, że na 1000-dolarową „premię” nauczyciel mógłby liczyć przede wszystkim pracując w szkole, do której chodzą uczniowie z rodzin dobrze sytuowanych.

W efekcie, szkoły w mniej zamożnych obszarach zostaną ogołocone z dobrych nauczycieli, którzy przeniosą się do szkół na terenach zamożniejszych. Ustawa uderzy więc w uczniów ze środowisk defaworyzowanych. – W sytuacji, gdy brakuje nauczycieli, a jednocześnie nauczyciele mają swobodę w wyborze szkoły, w której uczą, dlaczego nie mieliby przenieść się do szkoły, w której ich wynagrodzenie się poprawi? – pytała Kay Floyd.

(PS, GN)