„Optymalizacja” zasad zatrudnienia pracowników administracji i obsługi skutkująca obcinaniem etatów pracowników. Wymuszone zgody zatrudnionych na cięcia i to mimo stwierdzenia przez nadzór wojewody nieważności zarządzenia. Wstrzymanie wypłat nagród dla nauczycieli m.in. z okazji Dnia Edukacji Narodowej i odwołanie miejskich obchodów DEN… O bulwersujących oszczędnościach na oświacie i jej pracownikach mówi Głosowi Marek Fabryczny, prezes Oddziału Międzygminnego ZNP w Mysłowicach.
Z Markiem Fabrycznym, prezesem Oddziału Międzygminnego ZNP w Mysłowicach, rozmawia Jarosław Karpiński
Ponad rok temu rozmawialiśmy o batalii, jaką Związek w Mysłowicach prowadził z prezydentem miasta Dariuszem Wójtowiczem w sprawie problemów z przyznawaniem zapomóg z funduszu zdrowotnego. Teraz pojawiło się kolejne pole sporu?
– Zacznę od początku i odniosę się do sytuacji z funduszem zdrowotnym. Przez kilka lat realizacja środków funduszu wynosiła ok. 50 proc. W końcu udało nam się doprowadzić do względnej normalności w tym względzie. Na początku tego roku została przyjęta nowa uchwała Rady Miasta oraz wydano zarządzenie prezydenta, które w praktyce skonsumowało większość naszych postulatów, czyli wskazywane przez nas nieprawidłowości zostały w znacznej części usunięte.
Obecnie środki z funduszu są wypłacane w miarę normalnie, miasto przestało oszczędzać na nauczycielach kosztem ich zdrowia. Walczyliśmy o to półtora roku, ale się udało.
Konieczne są jednak dalsze zmiany, których propozycje zgłosiliśmy. Teraz czekamy na ich wprowadzenie. Przykładowo – mamy zbyt niską wysokość maksymalnych zapomóg – na poziomie do 50 proc. minimalnego wynagrodzenia, chociaż w wielu samorządach jest to poziom 100 proc. Oprócz tego niepotrzebnie wprowadzono maksymalne limity dofinansowania, np.: okulary lub soczewki korekcyjne – do 500 zł, leczenie stomatologiczne – do 1 tys. zł, dofinansowanie kosztów leczenia specjalistycznego, w tym m.in. badań, zabiegów, wizyt specjalistycznych – do 1 tys. zł, rehabilitacja i sprzęt niezbędny do rehabilitacji – do 1 tys. zł, leki i wyroby medyczne – do 2 tys. zł. W rezultacie, według naszych szacunków, po raz kolejny w tym roku nie zostaną wykorzystane w całości środki zapisane na ten cel w budżecie miasta.
Na czym polega obecny spór Związku z prezydentem?
– Są dwie główne osie sporu. Po pierwsze, nasz sprzeciw budzi zarządzenie prezydenta miasta z 21 sierpnia br. (podpisany jest pod nim wiceprezydent Mateusz Targoś – red.) dotyczące „optymalizacji” zasad zatrudnienia pracowników administracji i obsługi. Określono tam, iloma etatami przypisanymi do konkretnych stanowisk pracy powinny dysponować szkoły, przedszkola i placówki działające na terenie samorządu. Według naszych szacunków to zarządzenie może skutkować likwidacją od 100 do nawet 150 etatów.
Jak to tłumaczy prezydent?
– Zdaniem wiceprezydenta Targosia zarządzenie jest wynikiem przerostów zatrudnienia w niektórych placówkach oraz trudnej sytuacji finansowej miasta. Argumentował, że liczbę etatów trzeba ujednolicić, a likwidacja jednego etatu to – jak sam wyliczył – oszczędność rzędu 100 tys. zł rocznie. A więc przyjmując, że chodzi o 100 czy 150 etatów do likwidacji – oszczędności miałyby wynieść od 10 do 15 mln zł rocznie, a przeliczając to na całą kadencję – 50-75 mln zł.
Opiniowaliście ten projekt zarządzenia?
– Nie otrzymaliśmy go do zaopiniowania, choć dużo wcześniej sygnalizowaliśmy gotowość do podjęcia rozmów w tej sprawie, bo dochodziły do nas głosy, że pewne kroki w sprawie ograniczenia zatrudnienia mogą być podejmowane. Zastępca prezydenta tłumaczył, że zarządzenie nie było konsultowane ze związkami, ponieważ nie było rzekomo obowiązkowe dla dyrektorów. Sam łapałem się za głowę, słysząc, że zarządzenie prezydenta może być nieobowiązkowe. Ono było jednoznacznie obligatoryjne.
Jak na zarządzenie zareagowali dyrektorzy szkół i przedszkoli?
– Niestety, gremialnie zaczęli przedstawiać pracownikom propozycje nie do odrzucenia dotyczące zmniejszenia wymiaru zatrudnienia. Padały różne propozycje zmniejszenia tego wymiaru: o 0,25 etatu, 0,5 etatu, ale także np. 0,67 czy 0,75 etatu, w przypadku niepodpisania porozumienia grożono im zwolnieniem. Jako ZNP tłumaczyliśmy ludziom, żeby nie podpisywali „wymuszanych” porozumień zmieniających warunki pracy, niestety, spora część pracowników przyjęła nowe, niekorzystne warunki.
Jakie działania podjął jeszcze ZNP?
– Zorganizowaliśmy 28 sierpnia br. hybrydowe spotkanie w tej sprawie z naszymi członkami z administracji i obsługi, w którym uczestniczyło ok. 90 osób. Wystąpiliśmy do dyrektorów o przestrzeganie obowiązujących przepisów prawa i wdrażanie procedur wypowiedzeń zmieniających, podobnie jak to obecnie realizuje prezydent wobec pracowników Urzędu Miasta. Niestety, na 39 placówek wszczęto taką procedurę tylko w niewielu.
Wystąpiliśmy do wojewody o wydanie rozstrzygnięcia nadzorczego i stwierdzenie nieważności zarządzenia nr 359/24. 9 października wojewoda śląski wydal rozstrzygnięcie nadzorcze nr NPII.4131.1.786.2024, w którym stwierdził nieważność przedmiotowego aktu w całości.
W załączeniu przesłał nam treść tego aktu prawnego. W piśmie tym czytamy: „Stwierdzenie nieważności zarządzenia, zgodnie z art. 92 ust. 1 ustawy (o samorządzie gminnym – red.) wstrzymuje jego wykonanie z mocy prawa, z dniem doręczenia rozstrzygnięcia nadzorczego”. Nadzór prawny wojewody uznał więc, że zarządzenie jest niezgodne z prawem, a prezydent miasta wkroczył w nienaruszalne kompetencje dyrektorów placówek oświatowych.
Co się wydarzyło dalej?
– Zwróciliśmy się na piśmie do wszystkich dyrektorów z prośbą o wycofanie się z wszelkich decyzji personalnych podjętych na podstawie zarządzenia wiceprezydenta Mateusza Targosia, ponieważ zarządzenie jest bezprawne. Apelujemy, by w efekcie wydanego rozstrzygnięcia wojewody wyeliminowano z obrotu prawnego ten dokument. Wskazujemy w piśmie, że wszystkie decyzje personalne prowadzące do zmniejszenia stanu zatrudnienia obarczone są potencjalną wadą prawną.
Czekamy teraz na odpowiedź ze strony dyrektorów. Konflikt eskaluje, bo jak słyszymy, wiceprezydent Targoś twierdzi, że jego ustne ustalenia z dyrektorami w sprawie ograniczenia etatów są wiążące. Jeżeli weźmiemy pod uwagę, że w skali miasta mamy według stanu na 31 sierpnia br. ok. 577 etatów administracyjno-obsługowych, które poprzez różne cięcia ćwiartek etatów miały zostać zredukowane w sumie o 100-150 etatów, to musimy to przemnożyć przez cztery. Cięcia mogą więc dotknąć nawet 400-450 pracowników. Na 1 października br. w stosunku do stanu zatrudnienia na 31 sierpnia br. ubyły w wyniku tych wymuszanych porozumień ok. 33 etaty, czyli dotknęło to ok. 120 pracowników.
Z tego, co Pan mówi, to niejedyne pole konfliktu z prezydentem?
– Niestety, niejedyne. Druga sprawa dotyczy nagród. Zastępca prezydenta Mateusz Targoś podpisał 10 października zarządzenie prezydenta nr 441/24 mówiące o blokadzie środków na wypłaty nagród dla wszystkich pracowników we wszystkich jednostkach organizacyjnych naszego samorządu.
Rezultat tego jest taki, że na dzisiaj prezydent Mysłowic zaoszczędził 208 tys. zł na nagrodach prezydenta, 832 tys. na nagrodach dyrektorów dla nauczycieli oraz ok 560 tys. na nagrodach administracji i obsłudze, czyli na samej oświacie ok. 1 mln 600 tys. zł oraz dodatkowe kwoty poza oświatą. Wystąpiliśmy do wojewody o wydanie rozstrzygnięcia nadzorczego i stwierdzenie nieważności zarządzenia nr 441/24. Apelujemy do pracowników, by podpisywali i wysyłali apele, stanowiska do prezydenta w sprawie nieotrzymanych nagród.
W wyniku podpisania tego zarządzenia prezydent miasta odwołał Miejskie Obchody Dnia Edukacji, które miały się odbyć 14 października w SP nr 16 w Mysłowicach.
Dowiedzieliśmy się, że wiceprezydent zaleca także dyrektorom zatrudnianie nauczycieli emerytów od 3 września do zakończenia zajęć dydaktycznych. Ma to zapewnić oszczędność na jednym etacie na poziomie 5 tys. zł, czyli globalnie ok. 330 tys. zł w skali roku. Chodzi o oszczędności na urlopach czy niewypłaconych trzynastkach.
Podsumowując, oświata w ostatnich latach w Mysłowicach traktowana jest jak skarbonka, w której można znaleźć pieniądze, które były zapisane w budżecie na oświatę, ale są wydawane na inne potrzeby miasta. Przykłady to wspominane ograniczanie wydatków funduszu zdrowotnego, a także funduszu szkoleniowego dla nauczycieli, którego środki są zwykle wykorzystywane w ok. 50 proc. Kolejne to likwidacja etatów, wypłacanie ustawowych podwyżek dla pracowników oświaty w dwóch ratach, w styczniu i lipcu, chociaż w pozostałych jednostkach miasta są wypłacane w całości od stycznia danego roku. Czy wreszcie – przesunięcie terminu wypłaty wynagrodzeń administracji i obsługi z ostatniego dnia miesiąca na czwarty następnego miesiąca. Z naszych szacunków wynika, że w poprzedniej kadencji samorządu mysłowickiego dzięki takim działaniom prezydent „wyjął” z zatwierdzonych budżetów oświaty minimum 10 mln zł.
Ostatnie działania są o wiele ambitniejsze: 1,6 mln zł na nagrodach w tym roku, szacunkowo 10-15 mln zł rocznie na cięciu etatów administracji i obsługi, ok. 330 tys. zł na zatrudnianie nauczycieli emerytów od 3 września do końca zajęć itd.
W ostatnich tygodniach głośno było o tym, jak na oświacie próbuje oszczędzać Zabrze. Tam też zagrożone były dodatki i nagrody dla nauczycieli.
– Tak, rozmawiałem ostatnio na ten temat z Jolantą Jaskółką, prezeską ZNP w Zabrzu. Ona jest obecnie na takim etapie, że otrzymała do zaopiniowania projekt zarządzenia prezydenta w sprawie optymalizacji norm zatrudnienia. Zapewne, podobnie jak my, zaskarży je do wojewody. Odnośnie do nagród to – z tego, co wiem – w Zabrzu najpierw obcięli środki na nagrody, ale potem częściowo je wypłacili. Zwrócę jednak uwagę, że prezydentem Zabrza jest Agnieszka Rupniewska związana z KO, a w Mysłowicach prezydenta Wójtowicza wspiera PiS.
Niestety, patrząc na to, co się dzieje, widzimy, że nieetyczne i często bezprawne metody oszczędzania na oświacie stosuje coraz więcej samorządów bez względu na zabarwienie polityczne rządzących.
Dziękuję za rozmowę.
Na zdjęciu: Marek Fabryczny w siedzibie Oddziału Międzygminnego ZNP w Mysłowicach. Fot. ZNP