PiS pokazało nowy projekt na walkę z pandemią. Nauczyciele znów potraktowani „specjalnie”

O ile szef firmy będzie mógł sam zdecydować, czy zobowiązać swoich pracowników do przeprowadzenia testu na COVID-19, to dyrektor szkoły, przedszkola lub placówki oświatowej zostanie zmuszony do tego, by skierować nauczycieli i pracowników oświaty na takie badanie. PiS złożył w Sejmie projekt ustawy mającej ułatwić walkę z pandemią

W czwartek wieczorem do Sejmu wpłynął przygotowany przez klub PiS projekt ustawy „o szczególnych rozwiązaniach dotyczących ochrony życia i zdrowia obywateli w okresie pandemii COVID-19”. Projekt ten ma zastąpić projekt tzw. ustawy Hoca, któru ugrzązł w sejmowych komisjach w efekcie konfliktu z grupą posłów-antyszczepionkowców z PiS.

Najnowsza inicjatywa Prawa i Sprawiedliwości ma umożliwić pracodawcy kierowanie pracowników na testy na COVID-19. W tym celu wprowadza jednak przedziwne rozwiązania, których próżno szukać w jakimkolwiek innym kraju europejskim.

Zgodnie z ustawą, pracownik teoretycznie będzie miał prawo do przetestowania się raz w tygodniu. Czemu piszemy teoretycznie? W kolejnym punkcie znalazło się bowiem zastrzeżenie, że okres ten może zostać zmieniony np. w efekcie braku „dostępności testów diagnostycznych”.

Kolejny pomysł autorów ustawy zakłada, że pracodawca będzie mógł żądać od pracownika z co najmniej 48-godzinnym wyprzedzeniem „nie częściej niż raz w tygodniu” podania informacji „o posiadaniu negatywnego wyniku testu diagnostycznego” na COVID-19. Częstotliwość zlecania takiego testu może jednak ulec zmianie choćby z powodu braku wspomnianych testów.

Pracodawca będzie mógł zażądać wyniku testu zarówno od pracownika zaszczepionego, jak i niezaszczepionego lub ozdrowieńca. To ważne, bo jeśli pracownik odmówi wykonania testu, grozić ma mu konieczność wypłaty odszkodowania. Czemu? Pracownik, u którego ewentualnie dojdzie do zakażenia, a następnie wyląduje w izolacji lub w szpitalu, będzie mógł domagać się od pracownika, który nie poddał się testowi, odszkodowania.

Wszystko ma się odbywać w procedurze administracyjnej. Czyli – pracownik, który się zakaził, będzie musiał we wniosku wskazać „okoliczności uzasadniające, że zakażenie nastąpiło w zakładzie pracy lub innym miejscu wyznaczonym do wykonywania pracy”, a także wskazać „osoby, z którymi miał kontakt w tym zakładzie pracy lub miejscu w okresie poprzedzającym zakażenie, nie dłuższym niż 7 dni”. Następnie pracodawca w ciągu 7 dni zweryfikuje, czy wśród wskazanych we wniosku osób znajduje się osoba, która nie poddała się testowi diagnostycznemu. Jeśli tak, to w ciągu kolejnych 3 dni skieruje wniosek pracownika do wojewody. Wojewoda natomiast wyda decyzję administracyjną o wypłacie przez osobę, która nie wykonała testu, odszkodowania w wysokości 5-krotności minimalnego wynagrodzenia za pracę. Jeśli takich osób będzie więcej, to odszkodowanie zostanie podzielone wszystkich ujętych we wniosku (i nieprzetestowanych).

To nie koniec. Pracownik, który powinien wypłacić odszkodowanie, będzie mógł zwrócić się o rozpatrzenie wniosku jeszcze raz. A w razie, gdy decyzja będzie taka sama – odwołać się do sądu administracyjnego. I to sąd rozpatrzy, czy rzeczywiście dana osoba mogła się zakazić w miejscu pracy i od tego konkretnie pracownika, czy nie.

W procedurze tej może dochodzić do zadziwiających paradoksów. Ustawa nie mówi bowiem nic o tym, że osoba składająca wniosek o odszkodowanie powinna być wcześniej zaszczepiona. Pracodawca będzie zaś mógł żądać przetestowania się od wszystkich pracowników. W efekcie więc osoba niezaszczepiona będzie mogła domagać się odszkodowania za zakażenie od… osoby zaszczepionej tylko z tego powodu, że odmówiła ona poddania się testowi. A wojewoda będzie musiał taki wniosek zatwierdzić.

Rozwiązanie to więc de facto zachęca do nieszczepienia się – bo pracownik ma wtedy sporą szansę na otrzymanie swoistego „bonusu” w postaci odszkodowania w wysokości 5-krotności minimalnego wynagrodzenia za pracę (tj. ok. 15 tys. zł). Wystarczy, że sanepid skieruje go do izolacji w domu, gdzie przechoruje COVID-19 w sposób bezobjawowy albo z lekkimi objawami.

A co, jeśli pracodawca generalnie nie będzie chciał testować pracowników? Wtedy zakażony pracownik będzie mógł skierować wniosek o odszkodowanie bezpośrednio do wojewody. Odszkodowanie wypłaci mu zaś pracodawca.

Art. 9 ustawy dotyczy specjalnych rozwiązań dotyczących m.in. nauczycieli i pracowników oświaty. Zgodnie z nim, „Prezes Rady Ministrów, minister, kierownik urzędu administracji publicznej, kierujący jednostką organizacyjną realizującą zadania publiczne oraz organ prowadzący szkołę lub placówkę mogą nałożyć na jednostki podległe lub nadzorowane oraz szkoły lub placówki, obowiązek żądania przez te jednostki od pracownika podania informacji o posiadaniu negatywnego wyniku testu diagnostycznego”.

Czyli – organ prowadzący będzie mógł zmusić dyrektora przedszkola, szkoły lub placówki oświatowej do zobowiązania wszystkich nauczycieli i pracowników oświaty do przetestowania się.

Z ustawy wynika, że pracodawca będzie mógł zlecić przetestowanie się każdemu pracownikowi, także temu, który przebywa np. na urlopie, na urlopie dla poratowania zdrowia, na zwolnieniu lekarskim czy urlopie macierzyńskim. A nawet w izolacji z powodu zakażenia na COVID-19!

Projekt ustawy dostępny jest TUTAJ

(PS, GN)