Platforma Wide Open School powstała krótkim czasie i za niewielkie pieniądze. W USA potrafią, a w Polsce?

Dzięki niezwykłej koalicji firm informatycznych, organizacji pozarządowych, instytucji nauki i kultury oraz związków zawodowych w ciągu dwóch tygodni powstała w USA platforma do zdalnego kształcenia.

Choć mamy czerwiec, a od przeniesienia polskiej oświaty do sieci miną wkrótce trzy miesiące, nauczyciele, rodzice i uczniowie nadal muszą na własną rękę organizować zdalne kształcenie, szukać materiałów, pomocy naukowych, narzędzi internetowych.

Ministerstwo edukacji nie potrafiło bowiem wykorzystać tego czasu do stworzenia kompleksowej platformy edukacyjnej, która oferowałaby niezbędną pomoc w zdalnym kształceniu. Zamiast konkretnej i merytorycznej pomocy nauczyciele i dyrektorzy otrzymali listę „dobrych rad”, zaleceń i obowiązków do spełnienia.

Czy naprawdę nie można było tego zorganizować inaczej? Można było, czego przykłady widać w innych krajach świata.

W numerze 22 Głosu opisaliśmy platformę stworzoną przez hiszpańskie władze – we współpracy z mediami, organizacjami pozarządowymi i ekspertami – w zaledwie 10 dni! Portal Aprendo en Casa (Ucz się w domu) pomaga w pracy nie tylko nauczycielom, ale także oferuje fachowe wsparcie rodzicom, na których spoczął w tych trudnych dniach obowiązek edukowania swoich dzieci („Ucz się w domu. JAK?, GN nr 22 z 27 maja br.).

Podobną inicjatywą mogą pochwalić się USA. Chodzi o platformę Wide Open School powstałą z inicjatywy organizacji non profit Common Sense Media. CSM zgromadziło koalicję 25 organizacji i firm udostępniających swoje zasoby na potrzeby zdalnej edukacji.

Warto podkreślić, że to, co dla polskiego MEN jest niemożliwe do dziś, w USA powstało w zaledwie dwa tygodnie. To kompleksowa oferta dla nauczycieli i rodziców uczniów od przedszkola do liceum.

Co ciekawe, inicjatywa skupia się nie tylko na przekazaniu uczniom konkretnej wiedzy, ale też na rozwijaniu umiejętności kreatywnych i interpersonalnych, na pomocy w rozwijaniu krytycznego myślenia. Specjaliści opracowali ponadto codzienny harmonogram pracy, dzięki czemu uczniowie mogą zachować równowagę między różnymi aktywnościami.

Nic dziwnego, że eksperci OECD przygotowujący najbardziej prestiżowe na świecie badanie umiejętności 15-latków PISA wytypowali Wide Open School

jako przykład dobrych praktyk,

z których powinny korzystać inne kraje prowadzące zdalne kształcenie.

Wide Open School nie powstałoby, gdyby nie wyjątkowa koalicja, jaka się wokół tego projektu zawiązała. Mówimy o takich gigantach technologicznych i medialnych, jak: Apple, Google, YouTube, Zoom, Universal Music Group, PBS, National Geographic. Do aliansu dołączyły organizacje społeczne mające odpowiednie zasoby i ekspertów jak Boys and Girls Club of America (oferująca m.in. pomoc dla studentów z ubogich rodzin), popularna także w Polsce Khan Academy, czy też pracująca z uczniami z tzw. trudnych dzielnic National Head Start Association.

Do koalicji przystąpiła też inicjatywa Sharemylessons – stworzona przez największy amerykański związek zawodowy nauczycieli American Federation of Teachers (AFT). Sharemylessons

udostępnia ogromny pakiet materiałów

do prowadzenia zdalnych lekcji przygotowanych przez setki tysięcy członków AFT oraz współpracujących ze związkiem ekspertów. A także szkolenia i webinaria dla nauczycieli.

Kluczowe dla projektu było to, że Wide Open School powstała szybko i za niewielkie pieniądze. Dlatego wykorzystano proste narzędzia internetowe przy założeniu, że z czasem portal można udoskonalić, a ofertę wzbogacić. Skorzystano tu z możliwości partnerów projektu, którzy wykonali określoną pracę za darmo albo też udostępnili platformie swoje narzędzia.

W kwietniu platformę obsługiwało 30 organizacji lub firm. W trzy tygodnie po premierze Wide Open School miała już 640 tys. użytkowników. Do korzystania z platformy nie jest wymagane logowanie czy posiadanie konta.

Piotr Skura

***

Szerzej na ten temat piszemy w Głosie  Nauczycielskim nr 23-24 z 3-10 czerwca 2020 r.

Fot. Wide Open School/wideopenschool.org