Po strajku w Rybniku. Samorząd przyspiesza podwyżkę obiecaną przez rząd

Nauczyciele w Rybniku otrzymają od czerwca do września wyższe pensje. To efekt apelu ZNP do prezydenta miasta o przyjęcie rozwiązania, które ulży finansowo nauczycielom po strajku

Z Kazimierzem Piekarzem, prezesem Oddziału ZNP w Rybniku (na zdjęciu powyżej), rozmawia Jarosław Karpiński

Rybnik jest pierwszym miastem w Polsce, w którym po strajku nauczyciele otrzymają podwyżki, zarówno ci, którzy strajkowali jak i ci, którzy nie przystąpili do protestu.

– Tak. Miasto musiało przyjąć takie rozwiązanie, które nie spowoduje, że narazi się na kontrolę finansową. Przymierzano się do różnych wariantów. Radni najpierw podjęli uchwałę intencyjną, że moralnym obowiązkiem miasta jest udzielenie wsparcia strajkującym nauczycielom. Radni związani z PiS głosowali przeciwko tej uchwale, ale większość rady miasta była za. Ta uchwała stworzyła podstawy do dalszych prac nad finansową pomocą dla nauczycieli. Miasto nie mogło jednak przyjąć rozwiązania wykluczającego z podwyżek nauczycieli, którzy nie strajkowali, a wspierającego tylko strajkujących. W związku z tym przyjęto, że wszyscy nauczyciele dostaną podwyżki.

Od kiedy będzie obowiązywała ta uchwała?

– Od 1 czerwca, przez trzy miesiące. We wrześniu wejdzie już w życie podwyżka obiecana przez minister Zalewską. Ktoś może powiedzieć, że  chodzi o niewielką kwotę, ale przyjęcie rozwiązania, które pomaga nauczycielom dobrze świadczy o samorządzie. Zwłaszcza, że samorząd podejmując tę uchwałę,  co trzeba uczciwie przyznać, znalazł się między młotem, a kowadłem.

Urzędnicy miejscy mówią, że będzie to średnio 150 zł brutto na etat.

– Chodzi o 5 proc. do zasadniczego wynagrodzenia, ale znajdzie to później swoje odzwierciedlenie we wszystkich pochodnych wynagrodzenia, włącznie z dodatkiem za wysługę lat. I to daje wyższą kwotę, oczywiście w zależności od stopnia awansu. Można więc powiedzieć, że strajkujący w Rybniku załatwili nauczycielom podwyżkę o trzy miesiące wcześniej niż obiecał to rząd. Nie należy bić z tego powodu w dzwon Zygmunta, ale trzeba to docenić.

Kto był inicjatorem tej uchwały? Związek prowadził negocjacje z prezydentem miasta?

– Były prowadzone rozmowy. Wystosowaliśmy pismo do prezydenta z prośbą o przyjęcie rozwiązania, które ulży strajkującym nauczycielom. A w mieście strajkowało 100 proc. placówek, z tych które weszły w spory zbiorowe. Trzeba przyznać, że prezydent pochylił się nad naszymi apelami i szukał jakiegoś  rozwiązania. Zaangażowany był w to zespół prawników i w końcu przygotowano takie rozwiązanie. Oczywiście idealna sytuacja byłaby wtedy gdyby potrącenia pensji za strajk zostały rozłożone na trzy raty, ale z tym były już problemy prawne. Nie należy jednak wybrzydzać, bo samorząd stanął na wysokości zadania.

Wszyscy radni głosowali za tym rozwiązaniem?

– Tak. 100 proc. radnych poprało uchwałę. Osobiście przypisuję ten sukces prezydentowi Rybnika. Bez jego dobrej woli nie byłoby tej uchwały. To trzeba podkreślić.

W innych miastach dyskusja wokół rekompensat za strajk dla nauczycieli sprowadza się głównie do podwyżek dodatków motywacyjnych.

– PiS i MEN usztywniły swoje stanowisko, więc samorządy się bały przyjmować jakieś inne rozwiązania. Rozwiązanie rybnickie jest zgodne z zapisami Karty Nauczyciela. Uchwała radnych w Rybniku może być też wskazówką, podpowiedzią dla samorządowców z innych miast.

Dziękuję za rozmowę.