Polscy nauczyciele się szczepią. Czasem pojawiają się problemy

Domaganie się od nauczycieli, by w dniu szczepienia brali bezpłatny urlop, oczekiwanie, że to nauczyciele sami sobie zorganizują szczepienia, czy wreszcie skutki uboczne AstraZeneca – to tylko niektóre problemy, z jakimi spotkali się nauczyciele w ciągu kilku pierwszych dni kampanii szczepień.

Akcja szczepień w oświacie przebiega w dwóch etapach. W pierwszym etapie, do szczepień mogli się zapisywać nauczyciele m.in. przedszkoli, klas I-III oraz szkół specjalnych. Szczepienie produktem AstraZeneca tej grupy rozpoczęło się w piątek 12 lutego. Od poniedziałku 15 lutego trwają natomiast zapisy do szczepienia pozostałych grup nauczycieli (do 65. roku życia) ze szkół i placówek oświatowych, a także nauczycieli akademickich.

Pierwsi nauczyciele są więc już szczepieni od kilku dni. Niestety w niektórych miejscach akcja przebiega z problemami.

Nauczyciele szkoły w jednej z gmin w woj. wielkopolskim usłyszeli, że jeśli chcą się zaszczepić, to muszą… wziąć dzień bezpłatnego urlopu. Zaszczepienie wymaga więc od nich poświęcenie części wynagrodzenia. Mimo, że rząd od wielu miesięcy zapewnia, iż szczepienie jest nie tylko dobrowolne, ale też bezpłatne. Najwidoczniej, nie dla nauczycieli z opisywanej przez nas gminy. Efekt taki, że część nauczycieli zrezygnowało z zaszczepienia.

Prezes lokalnego oddziału ZNP zamierza interweniować u burmistrza miejscowości, który jest organem prowadzącym szkoły i wyjaśnić całą sytuację.

Także w Koninie w jednym z przedszkoli nauczyciele usłyszeli, że w dniu szczepień mają wziąć urlop bezpłatny, urlop na żądanie albo „tak sobie wszystko załatwić, żeby szczepienie odbywało się po zakończeniu pracy”.

Przypomnijmy – zorganizowanie szczepienia w danej szkole czy placówce to zadanie dyrektora. To dyrektor rejestruje uprawnionych pracowników w Systemie Informacji Oświatowej, a następnie w porozumieniu ze szpitalem węzłowym lub punktem szczepień określa terminy, kiedy nauczyciele otrzymają pierwszą dawkę AstraZeneca. Poszczególni nauczyciele nie mają możliwości negocjowania ze szpitalami harmonogramu i terminarza szczepień.

Część dyrektorów nie chce ponadto wystawić nauczycielom delegacji, choć muszą oni pokonać dużą odległość do szpitala, w którym jest prowadzone szczepienie. Chodzi nie o otrzymanie zwrotu kosztów z tytułu delegacji, ale o usprawiedliwienie nieobecności w pracy.

Zwykle jednak dyrektorzy potrafią zorganizować szczepienia tak, by nikogo nie dyskryminować i jednocześnie nie paraliżować pracy swoich placówek. – Na przykład w Szamotułach mają szczepić w soboty, więc nie ma problemu – poinformowała Małgorzata Kowzan, prezes Okręgu Wielkopolskiego ZNP. W innych szkołach, nauczyciele na czas szczepień biorą nawzajem zastępstwa w swoich klasach.

– To chyba w interesie państwa jest, żeby nauczyciele się szczepili, a szkoły jak najszybciej wznowiły nauczanie stacjonarne – zauważyła prezes Kowzan. – Nie rozumiem, dlaczego w tzw. ustawach kowidowych nie zapisano, że nauczyciele udający się na szczepienia traktowani są jak w przypadku robienia badań okresowych. Nikt tego niestety nie uregulował – dodała.

Problemy pojawiają się też już po zaszczepieniu Z całej Polski płyną sygnały o niepokojących objawach u niektórych zaszczepionych już nauczycieli. Dla przykładu, w powiecie szamotulskim na 7 zaszczepionych osób w jednej ze szkół, aż 6 skarżyło się na wysoką temperaturę dochodzącą do 39 stopni.

– W mojej szkole na 11 zaszczepionych osób aż 8 skarżyło się na złe samopoczucie – powiedział nam jeden z nauczycieli z Wielkopolski. W jego okolicy absencja z powodu objawów chorobowych wśród zaszczepionych pedagogów wynosi 20-60 proc. (w zależności od placówki).

– Dreszcze, temperatura 38-39 stopni, trzęsłam się jak galaretka. Ręce parzyły jakbym dotykała pokrzywy, serducho biło jak wściekle, boli ręka. Usnęłam dopiero o 5.00 rano. Jestem wykończona i mam gorączkę. Ogólnie, masakra – opowiada nam jedna z zaszczepionych nauczycielek.

Dużą absencję u zaszczepionych nauczycieli, którzy mają wysoką temperaturę i objawy przypominające grypę, stwierdzono także m.in. w Gdańsku, Krakowie i Katowicach. Na forach nauczycielskich oraz w prasie lokalnej pełno jest opowieści nauczycieli na temat skutków ubocznych, jakie wywołało u nich szczepienie.

Choć skutki są przykre i bolesne, to jednak – jak zapewniają lekarze – nie należy się martwić, ponieważ objawy te powinny ustąpić najdalej w ciągu kilku dni. Urząd Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych opublikował obszerną informację na temat szczepionki AstraZeneca, w tym skutków niepożądanych, jakie może ona wywołać.

„Najczęściej zgłaszanymi działaniami niepożądanymi była tkliwość w miejscu wstrzyknięcia (63,7 proc.), ból w miejscu wstrzyknięcia (54,2 proc.), ból głowy (52,6 proc.), zmęczenie (53,1 proc.), ból mięśni (44,0 proc.), złe samopoczucie (44,2 proc.), gorączka [włączając uczucie gorączki (33,6 proc.) oraz gorączkę >38 stopni C (7,9proc.)], dreszcze (31,9 proc.), ból stawów (26,4 proc.) i nudności (21,9 proc.). Większość tych działań niepożądanych miała nasilenie od łagodnego do umiarkowanego i zwykle przemijała w ciągu kilku dni od otrzymania szczepionki. W porównaniu z pierwszą dawką, działania niepożądane zgłaszane po podaniu drugiej dawki były łagodniejsze i zgłaszane z mniejszą częstością” – czytamy w ulotce.

Niedawno na własnej skórze skutki uboczne AstraZeneca przetestowali medycy ze szpitali w Bretanii (północno-zachodnia Francja). Tam właśnie trafiło najwięcej szczepionek tej firmy wysłanych do Francji. Po kilku dniach szczepienia personelu medycznego w szpitalach m.in. w Breście, Morlaix, Vannes oraz Saint-Lo zauważono silne skutki uboczne: gorączkę, ból głowy, ból mięśni. Część medyków trafiła na zwolnienia lekarskie, co z kolei zdezorganizowało pracę szpitali. Jak poinformowała bretońska gazeta „Le Telegramme”, silne skutki uboczne stwierdzono nawet u 20-25 proc. zaszczepionych pracowników. Na szczęście większość objawów mijała po 1-2 dniach. Bretońska Regionalna Agencja Zdrowia postanowiła kontynuować szczepienia.

Dr Cedric Arbieux, ordynator Szpitala Uniwersyteckiego w Rennes i specjalista od chorób zakaźnych przyznał, że pierwsza dawka szczepionki AstraZeneca może wywoływać skutki uboczne podobne do objawów grypy, ale są to niegroźne objawy w porównaniu z tym, co może wywołać zakażenie koronawirusem. Szczepionka jest gorzej tolerowana przede wszystkim przez personel w wieku ok. 35 lat. – Jednak dzień po zaszczepieniu efekty uboczne znikają – zapewnił dr Arbieux w rozmowie ze stacją France 3.

(PS, GN)