Polska w „pułapce niskiej dzietności”. GUS ostrzega

W ciągu roku liczba urodzeń spadła o 14 tys. To tak, jakby ze szkół zniknęło 700 klas. Sytuacja demograficzna Polski jest fatalna i nic nie wskazuje na to, by mogła się poprawić

Takie wnioski można wyciągnąć z najnowszego raportu Głównego Urzędu Statystycznego „Sytuacja demograficzna Polski do 2018 r. Tworzenie i rozpad rodzin”.

„Obserwowane od prawie 30 lat trendy procesów demograficznych wskazują, że sytuacja ludnościowa Polski jest trudna. W najbliższej perspektywie nie można spodziewać się znaczących zmian gwarantujących stabilny rozwój demograficzny. Niski nadal poziom dzietności będzie miał negatywny wpływ także na przyszłą liczbę urodzeń, ze względu na zdecydowanie mniejszą w przyszłości liczbę kobiet w wieku rozrodczym. Zjawisko to dodatkowo jest potęgowane wysoką skalą emigracji Polaków za granicę (szczególnie dotyczy to emigracji czasowej ludzi młodych). Niski poziom dzietności i urodzeń przy jednoczesnym korzystnym zjawisku, jakim jest stosunkowo długie trwania życia, będzie powodować zmniejszanie podaży pracy oraz coraz szybsze starzenie się społeczeństwa poprzez przede wszystkim wzrost liczby i udziału w ogólnej populacji ludności w najstarszych rocznikach wieku” – czytamy w raporcie.

Wnioski te podparte są twardymi danymi. Pod koniec 2018 r. ludność Polski wyniosła 38 mln 411 tys. osób i była o 22,4 tys. mniejsza niż rok wcześniej. To oznacza, że na każde 10 tys. ludności ubyło 6 osób. Między innymi z powodu malejącej liczby urodzeń. W 2018 r. urodziło się 388 tys. dzieci. Rok wcześniej – 402 tys. To oznacza, że w ciągu roku liczba urodzeń spadła o 14 tys. To tak, jakby z polskiego systemu edukacji wyparowało 700 klas.

Według demografów, aby zapewnić stabilny rozwój kraju, w każdym roku na każde 100 kobiet w wieku 15-49 lat powinno przypadać średnio minimum 210-215 urodzonych dzieci. A przypada – 143. „Taki stan rzeczy wynika przede wszystkim z odkładania na później przez ludzi młodych decyzji o założeniu rodziny – co zostało zapoczątkowane w latach 90. XX wieku, a następnie o posiadaniu mniejszej liczby dzieci lub nawet o samotnym życiu” – ocenili eksperci. Tak zwany stan depresji urodzeniowej trwa w Polsce już od ok. 30 lat. Najmniej dzieci urodziło się w 2003 r. – jedynie 351 tys.

Demografowie z GUS uważają, że „nie należy oczekiwać powrotu do wysokiego poziomu dzietności”, a dotychczasowy trend grozi „wejściem w tzw. pułapkę niskiej płodności” – skoro teraz rodzi się mało dzieci, to gdy dzieci te dorosną, też nie będą miały licznego potomstwa.

Zmiany obyczajowe, jakim podlega polskie społeczeństwo od 30 lat, widać w danych statystycznych. Według demografów, znacząco przesunął się wiek kobiet rodzących dzieci. Trzydzieści lat temu kobiety rodziły dzieci najczęściej w wieku 20-24 lata. Obecnie jest to wiek 25-29 lat i 30-34 lata. 52 proc. kobiet, które urodziły w 2018 r. dzieci miało ponad 30 lat. W ciągu 30 lat wskaźnik ten się podwoił.

W 2018 r. 51 proc. kobiet rodzących dziecko miało wykształcenie wyższe. To osiem razy więcej niż na początku lat 90. W związkach nieformalnych rodzi się dziś co czwarte dziecko. Na początku lat 90. było to jedynie 6-7 proc. dzieci. W miastach w związkach nieformalnych rodzi się prawie co trzecie dziecko (w woj. zachodniopomorskim i woj. lubuskim jest to już po ok. 43 proc.).

Demografowie cieszą się z malejącej liczby zgonów dzieci w wieku do 14 lat. W 2018 r. na każde 100 tys. dzieci w wieku 1-14 lat odnotowano 13 zgonów, w 2000 r. było ich 22, a na początku lat 90. – 36. Dzieci umierają głównie z powodu urazów i zatruć (60 proc. zgonów w przypadku chłopców i 41 proc. dziewczynek), nowotworów złośliwych oraz chorób układu oddechowego i chorób układu nerwowego oraz narządów zmysłu.

Za niepokojące zjawisko eksperci GUS uznali rosnącą od 25 lat liczbę samobójstw nastolatków (głównie osób w wieku 15-19 lat). „Szczególnie gwałtowny wzrost obserwowano w latach 90-tych ubiegłego wieku, tj. od notowanego na poziomie 10 proc. udziału na początku lat 90-tych do ponad 16 proc. w 2000 r. Ten wysoki odsetek nadal się utrzymuje i – pomimo istotnego spadku ogólnej liczby zgonów wśród młodych osób – zamachy samobójcze w 2017 r. stanowiły przyczynę blisko 20 proc. zgonów wśród nastolatków” – czytamy w raporcie GUS.

(PS, GN)