Z 25 tys. do 38 tys. dolarów rocznie – taką podwyżkę minimalnego wynagrodzenia nauczycieli uchwaliły władze Missouri. Politycy starają się ratować szkoły przed kadrową katastrofą, w efekcie której już dziś wiele placówek ogranicza czas swojej pracy z pięciu do czterech dni w tygodniu
Missouri, jeden ze stanów w środkowej części USA, oferował dotąd nauczycielom jedne z najniższych wynagrodzeń w kraju. Pensje w oświacie są tu o ok. 20 proc. niższe od średniej krajowej w tym zawodzie. W efekcie, nauczyciele albo uciekają ze szkół na emeryturę albo rezygnują z pracy przechodząc do innych zawodów. Duża część nauczycieli przenosi się do pracy w sąsiednich stanach, ponieważ mogą tam liczyć na dużo lepsze warunki zatrudnienia.
Polityka niskich płac doprowadziła do sytuacji, w której 1/4 szkół w stanie musiała przejść z pięciodniowego tygodnia pracy na czterodniowy. Placówki oświatowe po prostu nie były w stanie funkcjonować bez nauczycieli, a wakaty nie były uzupełniane.
Okazało się, że połowa nowych nauczycieli uciekała z zawodu już po 5 latach pracy. Czemu akurat po pięciu latach? Tyle właśnie wynosi minimalny okres stażu pracy niezbędny do skorzystania z przysługującego nauczycielom programu emerytalnego. Wielu nauczycieli tylko perspektywa przyszłej emerytury trzymała w dotychczasowym miejscu zatrudnienia.
Władze stanowe musiały więc wygospodarować dodatkowe 31 mln dolarów na podniesienie minimalnego wynagrodzenia nauczycieli z 25 tys. do 38 tys. dolarów rocznie. Podwyżki mają stać się głównym narzędziem służącym powstrzymaniu nauczycieli przed odchodzeniem z zawodu.
(PS, GN)